Dawno nie uśmiałem się tak, jak przy lekturze tej książki. Ostatnie dwa wieczory przed narodzinami Uli, siedzieliśmy z żoną na fotelach i czytaliśmy – każdy jeden – tomy książek Miriano. Ona „Wyjdź za mąż i poddaj się. Ekstremalne przeżycia dla nieustraszonych kobiet”, a ja „Poślub ją i bądź gotów za nią umrzeć. Prawdziwi mężczyźni dla nieustraszonych kobiet”. I co chwila oboje śmialiśmy się do rozpuku czytając sobie kolejne fragmenty książki, która nie tylko świetnie opisuje rzeczywistość naszego domu, ale także znakomicie punktuje absurdy feministek, a także rozmaitych tolerancjonistów. A robi to z humorem i świadomością własnych braków.
Humoru nie da się oddać w tak krótkim omówieniu, ale zapewniam, że uwagi na temat sensowności cellulitu nie dadzą się łatwo przebić. Warto jednak zatrzymać się nad wizją świata, którą prezentuje Miriano. Otóż nie ma ona wątpliwości, że Pawłowe słowa o tym, że kobieta powinna być poddana mężowi, są... po prostu prawdziwe, a jeśli kobieta chce być szczęśliwa, to powinna się im i swojemu mężowi podporządkować. Tak wiem, że to brzmi jak seksizm, ale to nie jest moja opinia, a opinia włoskiej pisarki, która potrafi ją świetnie, z poczuciem humoru, uzasadnić. Ma ona także odwagę, by jasno powiedzieć, że owszem kobiety są w stanie dorównać mężczyznom w męskich zajęciach, ale cena tego dorównania jest gigantyczna. „Jak wiele czasu i energii trzeba odebrać mężczyźnie i dzieciom, by dojść tak daleko? Jak wiele niań będzie osuszało łzy, które powinnyśmy ukoić my? Jak wiele zadań będziemy mogły na spokojnie sprawdzać, ucząc nasze dzieci, by coraz lepiej korzystały z naszego mózgu? Jak wiele bajek będziemy mogły przeczytać? Jak wiele smutków przyjąć?” - pyta Miriano. A w innym miejscu swojej książki formuje wprost tezę, że za kryzys naszej cywilizacji odpowiada właśnie to, że kobiety zaczęły masowo pracować zawodowo. „W żadnej z mądrych analiz, które czytałam nie łączono nigdy obecnych problemów wychowawczych z faktem, że kobiety masowo wkroczyły na rynek pracy, tak jakby zbieg tych dwóch zjawisk nikomu nie dał do myślenia. Ja osobiście zastanawiałam się nad tym i jestem pewna, że mogę powiedzieć przynajmniej tyle, że nasz system gospodarczy nie bierze pod uwagę potrzeb dzieci, narzuca rodzinom obowiązek rozdzierania serc, zmusza do pracy tak wiele kobiet, które przynajmniej przez mały kawałek dzieciństwa swoich dzieci chętne by z nimi zostały – a gdyby tak było, to może łatwiej byłoby stawić czoła wyzwaniom wychowawczym” - zauważa.
Miriano zdecydowanie odrzuca także ideę, że jesteśmy tacy sami i tak samo stworzeni do kariery zawodowej albo, że jesteśmy w stanie się zrozumieć. „Mężczyźni i kobiety mówią różnymi językami, ponieważ muszą stać się matkami i ojcami (…) Język kobiet służy do tego, by uczynić kobietę zdolną do tego zostania matką. Ona jest zaprogramowana do obsługi dzieci, również maleńkich, dlatego też jest uczuciowa, działa w oparciu o analogie, symbole, intuicję. Ma w sobie wewnętrzny niezwykle czuły radar, którego nie może nie używać. (…) Mężczyzna przeciwnie, jest pozbawiony tego radaru. Często więc, aby coś zrozumiał, trzeba posłużyć się rysunkiem. Albo tabliczką z napisem” - zauważa włoska pisarka. I formułuje apel do innych kobiet: „dziewczyny, mężczyzny nie należy interpretować! Mówi dokładnie to, co ma na myśli, ani sylaby więcej czy mniej. Jeśli próbujecie go interpretować, obrażacie go, okropnie go denerwujecie, irytujecie” - podkreśla.
A jeśli komuś jeszcze za mało politycznie niepoprawnych uwag, to warto sięgnąć po apele do kobiet, by nie zmuszały mężczyzn do sprzątania, i by nieustannie nie przypominały one, że robię oni to gorzej od kobiet (choć to święta prawda). Mężczyzna bowiem, przypomina pisarka, tak już ma. „Mogę sobie bez problemu wyobrazić, że są mężczyźni, którzy zajmują się w domu wszystkim, nieco trudniej mi uwierzyć, że robią to z przyjemnością, z radością przyglądając się błyszczącemu, uporządkowanemu i uroczemu salonowi, upiększonemu kwiatami i zapaloną świecą, chyba, że mają jakieś zaburzenia (żebyśmy się zrozumieli: jeśli samotny mężczyzna nie ma w domu psującego się jedzenia, robię się podejrzliwa). Mężczyźni, których znam, zostawieni sami sobie, żyliby jak zwierzęta. By tylko nie musieć prasować, używaliby prześcieradeł z papieru, takich jak te w szpitalach” - podkreśla
Mocno brzmią też wskazówki Miriano odnoszące się do miłości. Ona jasno wskazuje, że miłość nie ma nic wspólnego z zakochaniem, czy odnalezieniem odpowiedniej osoby. Nikt odpowiedni d nie istnieje. A dokładniej osobą dla nas odpowiednią, stworzoną jest ta, z którą zawarliśmy małżeństwo. Bóg przez łaskę sakramentu daje nam siłę, by trwać właśnie w tym związku, a naszym zadaniem jest dać wolę i zaangażowanie, by był on jak najlepszy. Przekonanie, że gdzieś na świecie istnieje idealny partner jest gigantyczną głupotą, która niestety – promowana na dziesiątki różnych sposobów – stała się fundamentem naszego myślenia o małżeństwie i trwałości, a dokładniej usprawiedliwieniem dla zdrady i niewierności. Ten gigantyczny fałsz powinien zaś być zastąpiony świadomością, że nasze ludzkie tak, wypowiedziane przed Bogiem daje siłę małżeństwu.
Nie będę cytował więcej. Tyle wystarczy, by pokazać smak tej znakomitej książki. I zrozumieć, że trzeba ją przeczytać. Na pohybel feministkom, które w Hiszpanii, domagają się jej przemielenia, i na pohybel rozmaitym politycznie poprawnym liberałom, którzy promując pseudorówność prowadzą nas wszystkich ku zagładzie i sprawiają, że ani mężczyźni ani kobiety nie są zdolni do szczęścia.
Tomasz P. Terlikowski