- Niezależnie od wszystkich ewidentnych grzechów i błędów strony Ukraińskiej, w interesie Polski jest, by Ukraina była częścią wpływów Polski i Zachodu – mówi europoseł PiS Ryszard Czarnecki, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego.
Wieczorem prezydent Andrzej Duda wybiera się na Ukrainę. Minister obrony narodowej Antoni Macierewicz już tam jest. Kiedy zaczął się Majdan, zarówno polskie posłeczeństwo, jak i politycy bardzo popierali Ukraińców. Później relacje chyba ochłodły. Polska w ogóle nie uczestniczyła w rozmowach w Mińsku. Jak jest teraz?
Realnie Polska wciąż jest największym adwokatem i ambasadorem Ukrainy na arenie międzynarodowej. Nie stawia żadnych warunków wstępnych, gdyż dla Polski Ukraina ma charakter strategiczny, natomiast Niemcy czy Francja traktują ja jako piłeczkę w swojej grze z Rosją. Za pomocą Ukrainy chcą na Rosji wymusić ustępstwa dotyczące głównie polityki gospodarczej i inwestycyjnej. Nie ma co ukrywać, że w porównaniu z wcześniejszym entuzjazmem nasz obecny stosunek do tego, co się dzieje na Ukrainie jest bardziej sceptyczny. Sporo w tym winy strony ukraińskiej, która pozwalała sobie na dziwaczne demonstracje, takie jak uchwała de facto gloryfikująca UPA, w dodatku przegłosowana w dniu przyjazdu ówczesnego prezydenta Bronisława Komorowskiego. To była albo skrajna głupota, albo prowokacja. W tej chwili władze na Ukrainie dzierżą ludzie Majdanu (nawet jeśli Majdan jest podzielony). I oni nigdy nie zapomnieli, że poprzedni prezydent Bronisław Komorowski 29 razy spotykał się z Wiktorem Janukowyczem. Odliczając wakacje, spotkania odbywały się średnio co miesiąc. Było to odbierane nie tyle jako wspieranie Ukrainy jako takiej, co raczej jako osobiste bardzo przyjazne relacje Janukowycz-Komorowski. Pewien osad na relacjach polsko-ukraińskich zatem pozostał. Natomiast miała miejsce dobra rozmowa prezydentów obu państw w Nowym Jorku podczas obrad Zgromadzenia Ogólnego ONZ. Teraz zaczyna się wizyta Andrzeja Dudy w Kijowie.
Niedawno ukraińscy urzędnicy mówili mi o możliwości rewizyty prezydenta Poroszenki w Polsce już w styczniu. W związku z tym stosunki polsko-ukraińskie stają się bardziej intensywne niż kiedyś. Kijów – być może jak nigdy – potrzebuje teraz sojuszników na Zachodzie. Istnieje przecież oferta polityczno-militarna Rosji, która chce zneutralizować Zachód w kwestii pomocy dla Ukrainy w zamian za swoją walkę z Państwem Islamskim. Dla Ukrainy następuje zatem tym bardziej trudny czas. Niezależnie od wszystkich ewidentnych grzechów i błędów strony Ukraińskiej (a także dość kompromitujących scena z Wierchownej Rady, gdzie posłowie systematycznie się leją), w interesie Polski jest, by Ukraina była częścią wpływów Polski i Zachodu.
W tej właśnie kolejności. W dalszej perspektywie – podkreślam, że nastąpiłoby to po długim okresie oczekiwania – Ukraina może stać się członkiem UE.
Not. KJ