Sir Robert  Coleridge, 63-letni sędzia przed trzydziestoma laty zajmował się prawem rodzinnym aż do momentu, gdy został powołany do składu najwyższego sądu cywilnego, High Court.

 

W wywiadzie dla „The Times” sir Coleridge zwrócił uwagę, że zaledwie 0,1 proc. ludności spotkało się w swoim życiu z „homomałżeństwem”, natomiast ponad 99 proc. było świadkami rozpadu małżeństwa i rodziny. Dlatego to w podtrzymanie tych dwóch ostatnich instytucji należy inwestować.

 

Sir Coleridge zabrał głos w związku z zapowiedziami torysowskiego premiera Camerona o redefinicji małżeństwa. Rządowe plany spotkały się z silnym oporem ze strony Kościołów i wspólnot religijnych, a nawet grupy parlamentarzystów wszystkich partii politycznych z Izby Gmin.

 

Jak wyjaśnia sędzia, wpływ rozpadu rodziny na społeczeństwo nasila się. Polityka powinna więc skoncentrować się na ustabilizowaniu tej instytucji.  Sir Coleridge skrytykował też „recyklingową mentalność”. – Wielu obywateli woli „wyrzucić” swojego partnera zamiast spróbować naprawić wadliwy związek – powiedział.

 

Głównymi ofiarami takiej postawy są dzieci. Prawie połowa (45 proc.) piętnastolatków była świadkiem rozejścia się swoich rodziców. Obecnie w Anglii i Walii aż 3,8 milionów małoletnich boryka się z procesem rodzinnym. 

 

Według „Timesa” 42 proc. brytyjskich małżeństw kończy się rozwodem. Jeszcze bardziej zagrożone rozpadem są konkubinaty. Przez ostatnie 20 lat ich liczba podwoiła się i wzrosła do 2,9 milionów par.  W takich związkach prawdopodobieństwo rozejścia się rodziców jest dwukrotnie większe niż w przypadku małżeństw.


Mimo to młodzi nadal chcą wchodzić w związki małżeńskie. 70 proc. osób w wieku od 20 do 35 lat myśli o wzięciu ślubu w przyszłości; w przypadku osób żyjących bez aktów ślubu ten odsetek jest jeszcze wyższy i sięga 75 proc.

 

Miał rację papież Pius XII, kiedy na jednej z konferencji dla nowożeńców powiedział, że „miłość chce zawsze pozostawać młodą i stałą w powiewach wiatru”. Zarówno 60 lat temu jak i dziś młodzi pragną związku, w którym „miłość nigdy nie ustaje” (1 Kor 13,8) – często nieświadomi, jak bardzo „chrześcijańskie” jest ich pragnienie. Skoro więc mamy jako wyznawcy Chrystusa receptę na nierozerwalne  i szczęśliwe małżeństwo – to te alarmujące statystyki są znakiem, że powinniśmy zacząć się nią dzielić.

 

Jr3/kath