Pani Doktor często porównuje aborcję do holokaustu…
W. Półtawska: Ja nie porównuję aborcji do holokaustu, ale mówię, że to jest holokaust. Mówię, że jest tym samym – zabiciem dziecka. W 1975 roku opisałam zespół poaborcyjny. Teraz juz wszyscy o nim mówią.
A zatem zbrodnicze skutki aborcji dotykają także kobiety? Jakie są Pani Doktor doświadczenia z tym związane jako lekarza psychiatry i członka Papieskiej Akademii Życia?
W. P.: Jako lekarz nigdy nie miałam wątpliwości, że aborcja jest zbrodnią dotykającą dziecko i kobietę. Zaraz po tym, jak została ona dozwolona w Polsce i duża liczba kobiet zaczęła się jej poddawać, miałam szereg pacjentek w swoim gabinecie. Teraz nieraz nie pytam zgłaszającej się do mnie kobiety, czy dokonała aborcji, ale kiedy to było, bo skutki tego czynu w psychice są ewidentne.
Czy na przeżywanie przez kobietę aborcji ma wpływ jej zaangażowanie religijne?
W. P.: Nie. Nie potrzeba wiary do tego, żeby kobieta wiedziała, że jest matką. I zabija dziecko. Potwierdza to doświadczenie Japonii, która w większości jest krajem pogańskim, a jest tam świątynia ekspiacyjna, do której przychodzą kobiety i składają prochy dzieci. Macierzyństwo jest wpisane w strukturę kobiecości. Organizm kobiety działa na rzecz macierzyństwa i każda nawet najbardziej zażarta feministka jest co miesiąc gotowa stać się matką. Organizm kobiety jest nastawiony na macierzyństwo. Jednocześnie jednak nie można obwiniać tylko kobiet, bo do tego przyczynia się całe społeczeństwo, w którym dominuje nazwana przez Jana Pawła II cywilizacja śmierci i nienawiści. Ludzie są przeciwko dziecku. Pamiętam taką rozmowę z maturzystką, która przerwała ciążę. Stwierdziła, że pytała o radę 11 osób i wszystkie doradziły jej usunięcie dziecka. Ta młoda dziewczyna uległa presji społeczeństwa, ale skutki aborcji spadają i tak na nią. To nie jest obojętne dla kobiety. Jest także takie porównanie jednego z ginekologów, że aborcja jest dla kobiety jak podłożenie jej pod koła pospiesznego pociągu –staje się całkowicie rozbita…. Istnieje jednak pewna różnica w aktualnej sytuacji, gdyż dawniej aborcja była dokonywana w sposób chirurgiczny i wszystkie przypadki były odnotowane. Natomiast dzisiaj wcale nie potrzeba pytać chirurgów. Kobieta zażywa dwie tabletki i następuje śmierć dziecka.
Czy w przypadku tabletek wczesnoporonnych kobiety w taki sam sposób przeżywają syndrom poaborcyjny?
W. P.: Nie. Kobiety łykają te tabletki nie zdając sobie w pełni sprawy z tego, co robią. I trzeba to uświadamiać współczesnym dziewczynom. Jest jednak u nich niepokój serca. Kobiety często nie wiedzą na jakiej zasadzie działają te tabletki. Bo to się wydaje takie niewinne, nie ma interwencji chirurgicznej, nie ma krwotoku, ale jest śmierć głodowa dziecka… Pigułka jest skonstruowana z syntetycznych hormonów, które hamują produkcję hormonów wytarzanych przez dziecko. Normalnie organizm każdej matki reaguje na dziecko jak na obce białko, i te hormony dziecka sprawiają, że macica nie odrzuca dziecka i ono zagnieżdża się w niej. Tabletki hamują produkcję tego hormonu, więc dziecko nie dostaje krwi od matki, co powoduje śmierć głodową dziecka. I one tego nie wiedzą, a jak już sobie to uświadomią, to następuje reakcja. . Najpierw pojawia się poczucie winy. Jeśli kobieta jest wierząca, to idzie do spowiedzi, a potem, ponieważ poczucie winy jest bardzo nieprzyjemnym doznaniem, próbuje przerzucić odpowiedzialność na kogoś innego. W wyniku tego mechanizmu tworzy się w niej poczucie krzywdy – ona przerwała ciążę, bo ojciec dziecka nie akceptował, był konflikt, itd. Ta faza inaczej wygląda u kobiet niezamężnych, a inaczej u mężatek. Następnie pojawiają się objawy zmian charakterologicznych. kobieta staje się drażliwa, zgryźliwa. Zmienia się jej charakter, wchodzi w konflikt z otoczeniem.
Co jest najczęstszym powodem dokonywania aborcji przez kobiety?
W. P.: Są różne przyczyny. Obecnie panuje fałszywa koncepcja kobiecości która głosi, że macierzyństwo ogranicza jej rozwój, a tak naprawdę kobieta rozkwita w macierzyństwie. I to jest często problemem młodych kobiet, którym powiedziano, że dziecko im zagraża − i chcą się od niego uwolnić sięgając po tabletki. Produkuje je Francja i Włochy, Polska na razie nie, ale jest nacisk feministek, które chcą spowodować, żeby także w Polsce produkować te środki.
A kiedy budzi się u nich ta świadomość, że coś jest nie tak?
W. P.: Myślę, że to nie jest problem budzenia świadomości, bo kobieta przecież wie, po co zażyła tabletkę. Jest to raczej próba zapomnienia − i to się nie udaje, choć nie chce o tym myśleć. A przypomina się jej to w momentach, gdy na przykład obok niej w parku bawi się jakieś dziecko. Przede wszystkim powstaje pytanie: „Dlaczego ona nie chce dziecka?”. Dziś panuje rodzaj „nerwicy społecznej” – epidemia nerwicy lęku przed dzieckiem. Kobiety często nie chcą dzieci, bo obecna cywilizacja jest antynatalistyczna. Europa nie chce dzieci i dlatego Europa wymiera…
Coraz częściej jednak mówi się o niżu demograficznym i zachęca się kobiety do posiadania dzieci…
W. P.: Nie jest to jednak wystarczające, brakuje konkretnej pomocy, dotacje na dzieci są za małe, ponadto zagrożona jest sama koncepcja rodziny jako trwałej więzi mężczyzny i kobiety leży cała koncepcja rodziny. Bo jeżeli kobieta nie ma kochającego męża ,to nie ma sprzyjających warunków do założenia rodziny. Jednocześnie w mediach pokazuje się karykaturę świata, bo nie jest to tak, że wszystkie kobiety nie chcą mieć dzieci. Zarazem szerzy się permisywna etyka wśród młodzieży, bo jeżeli pozwala się im na działania seksualne to jednocześnie wiadomo, że będzie się robiło wszystko, aby nie mieli dzieci. I niektóre matki dają tabletki kilkunastoletnim dziewczynom, aby nie zachodziły w ciążę. Więc pierwszym problemem jest cudzołóstwo… Pierwszym zadaniem w walce w obronie życia jest bronienie dzieci przed cudzołóstwem i szerzenie „klimatu czystości”, o którym pisze Paweł VI (Encyklika Humanie vitae, pkt. 22).
Jak można pomóc kobietom, które dokonały aborcji i przeżywają syndrom poaboryjny?
W. P.: Niestety będą go miały do końca życia, bo tego nie da się zapomnieć. Przede wszystkim trzeba więc temu zapobiegać. Jednak, gdy kobieta już dokonała tego czynu, trzeba ją „przestawić”, aby włączyła się w ruch obrony życia, żeby dawała świadectwo, żeby zajmowała się sierotami. Pomaga jej dawanie ciepła macierzyńskiego innym napotkanym dzieciom.
A jakie są fizyczne skutki zażywania tabletek wczesnoporonnych?
W. P.: Następuje rozchwianie normalnego cyklu, ale nie to jest największym problemem. Najcięższe skutki są odczuwalne w psychice kobiety bo jeżeli kobieta dopuszcza to, że może zabić własne dziecko, to jak traktuje ona życie ludzkie? Dlatego Jan Paweł II ustanowił Dzień Świętości Życia, aby przywrócić szacunek dla życia ludzkiego. Bo należy uczyć tego, że człowiek jest największą wartością i niczego wspanialszego Bóg nie stworzył. I człowiek, jego życie, jest wartością, która przewyższa wszystkie inne.