Agencje prasowe poinformowały, że spotkanie-narada Putina ze swoimi siłowikami, to odpowiedź na bezpodstawny zarzut ze strony Andrieja Purgina "wicepremiera" samozwańczej Donieckiej Republiki Ludowej, który w rozmowie z agencją rosyjskiej propagandy RIA Nowosti powiedział, że "ukraińskie wojsko i Gwardia Narodowa dokonują ostrzału dzielnic mieszkalnych w Doniecku".
Oczywiście władze ukraińskie od razu zaprzeczyły tym perfidnie kłamliwym doniesieniom o rzekomej ofensywie ukraińskich wojsk. - Odrzucamy te oskarżenia. Ściśle przestrzegamy zapisów rozejmu, podpisanego 5 września w Mińsku. Pozostajemy w ściśle określonych wcześniej granicach, na swoich pozycjach. Nie atakujemy - powiedział Władysław Sielezniow, rzecznik ukraińskich sił, prowadzących tzw. operację antyterrorystyczną w Donbasie.
Narada Putina z Radą Bezpieczeństwa ma jedno zadanie:za wszelką cenę dać rozkaz do ataku na Ukrainę. Putin za wszelką cenę szuka każdego sposobu, jakby tu zaatakować militarnie Ukrainę. Oczywiście wszystko ku wyzwoleniu i ludu uciśnionego z kajdan ukraińskiej władzy. Bo jak powiedział rzecznik terrorysty Putina, Dmitij Pieskow "W trakcie narady poruszono kwestie społeczno-gospodarcze, sprawy międzynarodowe, w tym zaostrzenie się sytuacji w Donbasie w związku z niejednokrotnym naruszeniem przez siły ukraińskie zasad zawieszenia broni". I wszystko jasne!
marl/TVN24