Trybunał Konstytucyjny przedstawiany jest przez wiele osób, szczególnie przez działaczy KOD jako ostoja polskiej demokracji. Ale czy ostoją demokracji może być instytucja, w której żywo uczestniczą osoby, które niegdyś stanowiły filary PRL?
Za jedną z takich osób z pewnością można uznać sędzię Trybunału Konstytucyjnego Sławomirę Wronkowską-Jaśkiewicz, która w latach osiemdziesiątych nie tylko należała do PZPR, ale była też w radzie legislacyjnej rządu komunistycznego, wspomagając ekipy Mieczysława Rakowskiego i Czesława Kiszczaka.
Ten jeden akapit powinien już wystarczyć za całkowity opis osoby, która w wolnej Polsce chce mienić się strażnikiem ładu konstytucyjnego. Warto jednak również przypomnieć parę faktów o działalności publicystycznej Wronkowskiej-Jaśkiewicz i jej poglądach na prawo, jakie wygłaszała w okresie PRL.
W 1982 roku w napisanej przez nią książce "O problemach racjonalnego prawa" pisała o tym, że ówczesne prawo było dobre, wymagało jedynie usunięcia niektórych niedoskonałości. Jakie to był niedoskonałości zdaniem Wronkowskiej-Jaśkiewicz? Elementy prawodawstwa, które zachowały się jeszcze z czasów II Rzeczypospolitej. Obecna sędzia TK w okresie stanu wojennego twierdziła, że wyrugowanie z polskiego prawa wszelkich elementów dawnej Polski to prawo skutecznie poprawi...
Czy kogoś zresztą to może dziwić? Wszak Wronkowska-Jaśkiewicz jest dziś jedną z najbardziej otwartych sojuszniczek Andrzeja Rzeplińskiego, a w jednym z wywiadów kiedyś wprost przyznała, że ma poglądy lewicowe.
Czy tym samym Komitet Obrony Demokracji rzeczywiście broni... demokracji?
daug/GPC