Dla jednych to przeżytek, fałszywa granica pomiędzy wiernymi a duchownymi, albo nieludzkie wyrzeczenie sprzeczne z naturą człowieka. Dla drugich - dar Boży, znak świata, który ma nadejść i wzmocnienie kapłaństwa. Celibat kojarzymy jednoznacznie z kapłaństwem, choć nie należy do jego natury.
W obrzędzie święceń kapłańskich nie ma mowy o celibacie, bo ma on początek już w święceniach diakonatu. Kleryk składa wtedy, wobec Boga i Kościoła, przyrzeczenie zachowania celibatu ze względu na Królestwo Niebieskie, na znak duchowego oddania się Jezusowi Chrystusowi. Jest to wymowny znak dla świata, tak głęboko zranionego brakiem czystości.
Nieżyciowe zobowiązanie?
Krytycy celibatu sugerują, że to obłuda, bo i tak większość celibatariuszy albo żyje w nieformalnych związkach, albo jest ludźmi niezdolnymi do życia małżeńskiego, przedstawicielami „trzeciej płci". Inni sądzą, że gdyby nie celibat, księża nie byliby tak bardzo oderwani od codziennych problemów zwykłych ludzi i może byłoby więcej udanych małżeństw.
Ksiądz ma się poświęcić całkowicie Bogu i Kościołowi. Czy zobowiązania rodzinne nie kłóciłyby się z obowiązkami wobec parafian? Wystarczy przywołać naciski na duchownych ze strony ich rodzin w Kościele Wschodnim. A kto oglądał przed laty serial o duchownych anglikańskich widział, jak problemy rodzinne mogą wpływać na pracę duszpasterską. Jeden z nich był typowym „pantoflarzem", toteż parafią zarządzała jego apodyktyczna małżonka. Jakie byłyby komentarze, gdyby kapłan został porzucony przez żonę, albo gdyby dziecko księdza popełniło przestępstwo?
Znak nowego stworzenia
Rdzeń łacińskiego słowa caelibatus pochodzi od słowa caelum (niebo), co wskazuje, że jest to fenomen „niebiański". Chrystus żył bezżennie, dając świadectwo, jaki porządek będzie panował w Królestwie Bożym: małżeństwo nie będzie miało tam znaczenia. Kiedy saduceusze pytali, czyją żoną przy zmartwychwstaniu będzie niewiasta, której kolejnymi mężami było siedmiu braci, Jezus odpowiedział: „Dzieci tego świata żenią się i za mąż wychodzą. Lecz ci, którzy uznani zostaną za godnych udziału w świecie przyszłym i w powstaniu z martwych, ani się żenić nie będą, ani za mąż wychodzić" (Łk 20, 27-36). Celibat zapowiada więc życie niebiańskie, nowe stworzenie, świat, który ma nadejść. Jest stanem dla wybranych, którzy dla Królestwa Niebieskiego zostali „bezżenni". W starszych przekładach mówi się o „trzebieńcach", ale nie fizycznych, tylko duchowych.
Po wykładzie Jezusa o nierozerwalności małżeństwa uczniowie stwierdzili, że nie warto się żenić, więc powiedział im, że nie każdy może to zrozumieć: „Kto może pojąć, niech pojmuje!" (Mt 19, 10-12). Do grona uczniów Jezus powoływał także tych, którzy mieli żony, a apostołowie - z wyjątkiem św. Jana Ewangelisty - nie żyli w celibacie. Święty Paweł ukazał bezżenność jako wielki dar Boży: „Pragnąłbym, aby wszyscy byli jak i ja, lecz każdy otrzymuje własny dar od Boga: jeden taki, drugi inny" (1 Kor 7, 7) i podkreślał jego wyższość oraz większą skuteczność w budowie Królestwa Bożego: „Człowiek bezżenny troszczy się o sprawy Pana, o to, jak by się przypodobać Panu. Ten zaś, który wstąpił w związek małżeński zabiega o sprawy świata, o to, jak by się przypodobać żonie" (1 Kor 7, 32). Pisał jednak i to, że biskup może mieć żonę (1 Tym 3, 2; Tyt 1, 6) oraz że powinien być mężem jednej żony, dobrym rządcą własnego domu, trzymającym dzieci w uległości (1 Tym 3, 1-5. 8-10. 12).
Z dziejów celibatu
Początkowo celibat zalecano i pochwalano, np. bezżenni byli Tytus i Tymoteusz. Żonaci prezbiterzy po owdowieniu nadal pozostawali przy swej posłudze, nie posiadając już żon. W II w. Tertulian pisał: „I będzie składał ofiary (...) przez kapłana, który został powołany do kapłaństwa jako mąż raz żonaty lub w ogóle z dziewictwa do tego stanu włączony".
W pierwszych wiekach zalecano kapłanom wstrzemięźliwość seksualną, bez względu na to czy żyli samotnie, czy mieli rodziny. Żonaci mężczyźni byli dopuszczani do święceń, a wyższe święcenia wykluczały pożycie małżeńskie; chyba że ktoś żenił się dopiero po przyjęciu święceń - wtedy tracił stanowisko duchowne. W 306 r. synod w Elwirze usankcjonował wcześniejszy obyczaj, wedle którego od żonatych mężczyzn, którzy przyjmowali święcenia kapłańskie, żądano wyrzeczenia się pożycia małżeńskiego. Do VII w. biskupi, także papieże, miewali małżonki, a ich synowie piastowali w Kościele najwyższe urzędy: św. Sylweriusz był synem 52. papieża - św. Hormizdasa, a święci Bonifacy I, Feliks III i Anastazy byli synami kapłanów.
W VIII w. celibat stał się prawem powszechnym na Zachodzie, ale dopiero papieże XI w. - zwłaszcza Grzegorz VII - zaangażowali się w walkę o jego upowszechnienie. Proces ten trwał przez stulecia. Ostatecznie Wschód zachował prawo zawierania małżeństwa przez duchownych aż do czasu otrzymania wyższych święceń, natomiast Zachód rozszerzył celibat na wszystkich księży. Dopiero w 1917 r. pojawił się w kodeksie zapis o celibacie, przywołujący prawodawstwo soboru trydenckiego; wtedy źródłem tego zobowiązania stało się prawo kościelne.
Pielęgnowanie daru
W 1967 r. Paweł VI w encyklice „Sacerdotalis coelibatus" dopuścił możliwość sprawowania funkcji kapłańskich przez żonatych duchownych, którzy przeszli do Kościoła z innych wspólnot chrześcijańskich. Prawo kanoniczne stanowi, że duchowni wyższych święceń kapłańskich nie mogą zawierać związku małżeńskiego (1037). Niezachowanie celibatu jest naruszeniem przykazania czystości oraz cnoty religijności, a usiłowanie zawarcia ślubu cywilnego pociąga automatycznie ciężkie kary kościelne, aż po ekskomunikę (1394-1395).
Dla kapłana życie w celibacie jest wyzwaniem: trzeba dojrzeć duchowo, aby nie przeżywać go jako bezpłodności i ograniczenia swobody. W Liście do kapłanów na Wielki Czwartek 1984 r. Ojciec Święty pisał o wspaniałym darze celibatu, który - ofiarowany Chrystusowi - jest drogą do budowania Kościoła, a także osobistego uświęcenia kapłanów. Natomiast w adhortacji „Pastores dabo vobis" (nr 29) Jan Paweł II nazwał celibat darem z siebie i wskazał na teologiczną motywację kościelnego prawa o celibacie: „Kościół jako oblubienica Chrystusa pragnie, aby kapłan miłował go w sposób całkowity i wyłączny, tak jak umiłował go Jezus Chrystus Głowa i Oblubieniec". .
Michał Gryczyński/opoka.org.pl/"Przewodnik Katolicki"