Jakub Jałowiczor: „Nasz Dziennik” podał, że Rosjanie mają numery telefonów komórkowych kilku tysięcy polskich oficerów. Do tych oficerów dzwoniono z terenu Rosji, czasem po kilka razy. Czy mamy problem z wyciekiem informacji, czy może takie dane jak numery telefonów oficerów i tak jedna armie o innych armiach mają?
Dr Jerzy Targalski: Jedne armie starają się zdobyć takie informacje o innych armiach, a w dobie szaleństwa facebookowego, kiedy każdy chce napisać, jaki jest wspaniały, Facebook służy do tego, żeby zbierać informacje o elitach i społeczeństwie przeciwnika. Natomiast taki wyciek jest po prostu prowokacją. To sygnał: wszystko o was wiemy. Rosjanie dawno mieli te numery telefonów, bo to on mają w Polsce władzę i wszystko kontrolują, więc zdziwiłbym się, gdyby takich informacji nie posiadali. Przypominam słynną „Naszą Klasę”, gdzie zarejestrowały się miliony polskich obywateli. „NK” została kupiona przez grupę Estończyków, a potem odsprzedana Rosjanom, bo Rosjanie nie chcieli jej kupować bezpośrednio. Wojsko Polskie nie jest dla Rosjan żadną tajemnicą. Mają wystarczającą liczbę agentów. Nie tylko w wojsku, ale we wszystkich strukturach państwa, począwszy od rządu. Telefony z Rosji należy traktować jako przekazanie informacji: wiemy o was wszystko. A to jest element wojny psychologicznej, którą Rosja z nami toczy i w której Polacy z lubością występują w roli ofiar, bo oczywiście Polacy nie będą prowadzili wojny informacyjnej z Rosją. Będą się tylko nadstawiać, żeby Putinowi było wygodniej kopać, bo jak będzie się musiał wysilać przy kopaniu, to jeszcze się zdenerwuje i co to będzie?
Nie można Rosji drażnić i wymachiwać szabelką, jak powszechnie wiadomo.
No właśnie, nie można machać szabelką - czyli wystawiajmy szlachetne siedzenie. To jest na pewno lepsza taktyka.
Rosja wysyła sygnał: wszystko o was wiemy, ale w ten sposób też ujawnia, jakie konkretnie informacje posiada. Czy to się jej opłaca?
Oczywiście, że tak. Co na tym Rosja przegrywa? Jakie są koszta? Zostaną zmienione numery telefonów? Po pierwsze na Facebooku zaraz wszyscy się pochwalą, że mają nowe telefony. Po drugie ręka Moskwy w Polsce jest tak silna, że i tak te numery będzie miała. Tutaj nic się nie zmieni. Rosja pokazała siłę: wiemy o was wszystko, więc wasze wysiłki są bezcelowe. Ta informacja, jako element wojny psychologicznej pojawiła się właśnie teraz, kiedy następuje zmiana rządu.
To zmusza przyszłe władze do jakiejś reakcji. Jaka ona powinna być? Czy kroki dyplomatyczne miałyby sens?
Nie, w takiej sytuacji sens ma jedynie podjęcie rękawicy i oddanie Rosji ciosu. Tyle że musi on być dwa razy silniejszy. Tak się prowadzi politykę z Rosją, zamiast stękać i kwiczeć pod jakąś ambasadą.
Chyba nie ma w języku polskim słowa „dezagenturalizacja”, ale rozumiem, że chodziłoby właśnie o jakieś działania „dezagenturalizujące”?
Po pierwsze „dezagenturalizacja”. Trzeba podjąć akcję pozbywania się rosyjskiej agentury, przede wszystkim agentury wpływu, bo ta jest najsilniejsza. To raz. A dwa, trzeba podjąć walkę informacyjną przeciwko Rosji.
Czyli zadzwonić do nich?
Żeby do nich zadzwonić, trzeba mieć ich telefony. Żeby mieć ich telefony, to trzeba mieć najpierw służby, które nie zajmowałyby się śledzeniem i dezintegracją opozycji oraz tworzeniem partii politycznych, tylko łapaniem rosyjskiej agentury. Niech ABW mniej zajmuje się moim i pana telefonem, a więcej rosyjskimi agentami. No ale żeby tak było, w ABW musiałoby nie być rosyjskich agentów.