Nie ma i nie może być wątpliwości, że masoneria pozostaje głównym wrogiem Kościoła. To jej liderzy od wieków podkopują fundamenty Europy, niszczą wiarę i Kościół, a także stoją za masowymi mordami katolików w Hiszpanii czy Meksyku (o mniejszych prześladowaniach w Portugalii nie wspominając). Papieże od wieków jasno potępiają uczestnictwo w masonerii i uznają je za powód do ekskomuniki. A jednak przewodniczący Papieskiej Rady ds. Kultury w opublikowanym ostatnio tekście określa masonów mianem „drogich braci” i sugeruje, że konieczny jest z nimi dialog.
„… różne deklaracje niemożliwości pogodzenia członkostwa w Kościele i masonerii nie uniemożliwiają jednak dialog, jak to zostało wprost napisane w stanowisku Kościoła w Niemczech, gdzie zostały także wymienione pola debaty, takie jak budowanie wspólnoty, praca charytatywna, walka z materializmem, ludzka godność i wzajemne poznanie” - napisał kardynał. I trudno nie zadać pytania, czy rzeczywiście teolog tej miary nie ma świadomości, że rozumienie ludzkiej godności jest skrajnie odmienne w masonerii i Kościele, a budowanie wspólnoty masońskiej jest oparte na sprzeciwie wobec najbardziej podstawowych wartości i prawd wiary Kościoła? Jak zatem dyskutować. Ale na tym tekst kardynała się nie kończy. On również sugeruje konieczność przezwyciężania stanowiska „katolickich integrystów”, którzy szukają masonów nawet wśród hierarchii (jak pokazuje tekst kardynała wcale nie jest to przesada), i szukanie dróg wyjścia poza „wrogość, uprzedzenia i zniewagi”. Wszystko zaś dlatego, że poza tym, co – zdaniem kardynała – różni masonów od katolików, nie brak rzeczy, które ich zbliżają.
Idąc dalej drogą wytoczoną przez kardynała, nie sposób nie zadać pytania, kiedy kolejny tekst wielkiego dialogisty, pod tytułem, „drodzy bracia sataniści”! W końcu, jeśli głosiciele szatana z masonerii, mogą być uznani za drogich braci, to dlaczego nie inni czciciele złego?
A przestając żartów trudno nie uznać takich wypowiedzi za znak czasów Antychrysta, i mocny dowód na to, że „swąd szatana”, przed którym przestrzegał bł. Paweł VI, nadal bardzo dobrze czuć w niektórych miejscach Watykanu.
Tomasz P. Terlikowski