Wydana przez Wydawnictwo Fronda książka pt. Nie krocz za mną autorstwa warszawianki, chcącej zachować anonimowość i dlatego używającej pseudonimu RoseMary, której konsultantem merytorycznym był ks. prof. dr hab. Aleksander Posacki SJ, znany ekspert i konsultant egzorcystów, jest niezwykle cennym świadectwem osoby egzorcyzmowanej z dziedzictwa okultyzmu. Książka ukazuje się w czasie, gdy przez polskie media przetacza się dyskusja wokół posługi egzorcystów. Ukazało się wiele artykułów, także w czasopismach ponoć katolickich, w których z egzorcystów chce się zrobić swoistych „celebrytów” szukających rozgłosu i popularności, a tym samym deprecjonuje się wartość i potrzebę ich posługi. W ten sposób pośrednio ośmiesza się również i wiarę Kościoła w działanie złego ducha, którego przecież największym zwycięstwem jest to gdy przestaje się w niego wierzyć, a tym samym pozostawia mu się swobodne pole do działania w ludzkich sercach i umysłach.
Książką w pierwszy rzędzie porusza problem tzw. „obciążenia okultystycznego”, tym samym stanowi przestrogę przed nierozważnym wejściem na drogę tego zniewolenia, którego skutki mogą być odczuwane w następnych pokoleniach. Przestroga ta jest szczególnie aktualna właśnie dzisiaj, gdy w Polsce, jak przysłowiowe „grzyby po deszczu” powstają różnego rodzaju salony wróżek, tarota, gdy modne stają się seanse spirytystyczne i spotkania z wszelkiej maści uzdrowicielami i jasnowidzami, gdy poszukuje się tzw. „alternatywnych metod leczenia” czy chce się osiągnąć „wyższe stany świadomości”. Chodzenie do wróżki, zasięganie jej porad, ba posiadanie „swojej” wróżki stało się tak samo modne jak posiadanie swojego fryzjera czy manikiurzystki. Niestety coraz więcej ludzi rozczytuje się w różnego rodzaju horoskopach i nie podejmie żadnej decyzji bez „przyzwolenia” wróżki czy jasnowidza. Ta lekkomyślność granicząca z głupotą może mieć dalekosiężne skutki nawet w przyszłych pokoleniach. Ksiądz Posacki we wstępie do omawianej książki przestrzega, że okultyzm jest instrumentem sił demonicznych, który służy zniszczeniu człowieka – jego ciała i duszy oraz odciągnięciu od Boga[1]. Zresztą właśnie owo stopniowe odchodzenie od Boga, praktyk religijnych, oziębłość religijna, jak daje o tym świadectwo RoseMary, skutkuje zwróceniem się ku praktykom okultystycznym, do których dzisiaj zachęca się już nawet małe dzieci (np. w książkach o Harrym Potterze, czy innych opisujących „magiczne zaklęcia”, biała i czarna magie itp.). Wielu nieświadomie lub wręcz celowo pomniejszając zło praktyk magicznych, okultyzmu (nazywając je „niewinną zabawą”) zapomina, że jest to prosta droga do demonicznego opętania. Stare porzekadło wyraźnie stwierdza, że szatanowi wystarczy „dziurka od klucza”, aby wniknąć do życia człowieka i go opanować. Nie trzeba go nawet specjalnie zapraszać, wystarczy dać przyzwolenie.
Kolejny problem, który został poruszony w omawianej pozycji to problem tzw. „grzechów pokoleniowych” oraz związanego z nimi „uzdrowienia międzypokoleniowego” Wokół tzw. „grzechów pokoleniowych” lub może bardziej właściwym byłoby określenie „skutki grzechów minionych pokoleń” oraz „uzdrowienia międzypokoleniowego” narosło wiele nieporozumień i błędnych interpretacji[2]. W tym względzie niezwykle cennym jest Wstęp autorstwa wspomnianego już ks. A. Posackiego. Niestety do „worka” noszącego nazwę „grzechy pokoleniowe” często wrzuca się wszystko, co popadnie. „Grzechy pokoleniowe” dla wielu stały się swoistym „wytrychem” i „uspokajaczem” sumień: co ja jestem temu winien, nic na to nie poradzę, że taki jestem, że źle mi się powodzi, to winni moi przodkowie, ja cierpię za ich grzechy itd. W ten sposób człowiek winą za własne grzechy, popełniane w całkowitej wolności i świadomości, obarcza swoich przodków. Tymczasem ks. Posacki wyjaśnia, że choć sam jest zwolennikiem prowadzenia modlitw o uzdrowienie międzypokoleniowe to jednak trzeba to czynić z wielka ostrożnością i pod pewnymi teologicznymi warunkami (…) Jest to bowiem jeszcze dziewiczy teren i dlatego jego poznanie wymaga dużej ostrożności, jednakże nie można go przemilczeć, lekceważyć czy też tym bardziej zwalczać[3]. Chodzi więc o spojrzenie na ten problem w świetle nauki Kościoła o indywidualnej odpowiedzialności i kary każdego z nas za swoje własne grzechy, a nie za grzechy przodków. Autor Wstępu przedstawia mechanizmy i przechodzenie skutków (a nie jako takiej kary za te grzechy) grzechów powielanych przez kolejne pokolenia. Tak więc „grzechy pokoleniowe” to te, które są powielane w następnych pokoleniach, a powstają one w następstwie złego przykładu jaki dają swoim dzieciom i wnukom dziadkowie i rodzice. Tak więc dzieci, wnuki na skutek złego przykładu popełniają te same grzechy, których dopuszczali się ich dziadkowie czy rodzice. Mam tu na uwadze np. wszelkie patologie (alkoholizm, narkomania, rozpusta – sexoholizm, rozwody i inne) oraz te, które zrodziły się w wyniku pośredniego lub bezpośredniego wejścia w kontakt z siłami nieczystymi.
Stąd też do kategorii skutków grzechów pokoleniowych ks. Posacki zalicza „obciążenie okultystyczne”. W tym kontekście – pisze ks. Posacki – należy unikać zarówno ideologii kryptofatalizmu, który niebezpiecznie rozgrzesza ludzkie sumienia i odpowiedzialności człowieka przed Bogiem i ludźmi, jak i bagatelizowania wpływu grzechów pokoleniowych czy rodzinnych – zwłaszcza jeżeli są to grzechy dokonywane w materii okultyzmu czy satanizmu, gdzie dostrzegamy bezpośredni lub pośredni wpływ szatana[4].
Ktoś może zapytać: no dobrze jednak jak to jest możliwe, że już małe dziecko może być obciążone okultystycznie, stać się medium? Ksiądz Posacki wyjaśnia, iż praktyka Kościoła dowodzi, że również zabiegi okultystyczne wykonywane na nieświadomym dziecku powodują (…) kontrinicjację wraz ze wszystkimi jej groźnymi skutkami[5]. Należy pamiętać bowiem o tym, że tak jak rodzice przynoszą do sakramentu Chrztu św. zupełnie nieświadome dziecko i w imieniu tego dziecka wyznają wiarę stając się jednocześnie dla niego przekazicielami tej wiary, podobnie, choć na zupełnie innej zasadzie mogą przekazać mu i inne „zdolności” (np. mediumiczne), które nabyły minione pokolenia m.in. wspomniane obciążenie okultystyczne, które w przyszłym życiu tego dziecka może zaowocować trudnościami w wierze chrześcijańskiej i jej praktykowaniu, które – jak pisze ks. Posacki – co prawda nie uniemożliwiają rozwoju wiary i miłości, ale dzieje się to pośród rozmaitych przeszkód i często tajemniczych doświadczeń[6] o czym daje przejmujące świadectwo RoseMary.
Jeśli chodzi o tę część książki, która zawiera bezpośrednie świadectwo RoseMary, to uważam, że niezwykle trudno, a nawet nie powinno się recenzować, oceniać bardzo osobistego świadectwa, w którym dana osoba odsłania tajniki swojej duszy, swojego życia. To trzeba po prostu przeczytać, a nawet przemedytować. Jedno jest pewne, że należą się Autorce słowa uznania i wdzięczności, że znalazła w sobie tyle odwagi, aby opowiedzieć w sposób niezwykle szczery o swoich wewnętrznych przeżyciach i o trudnej drodze swojego wyzwolenia.
Współcześnie coraz więcej ludzi popada w różnorakie zniewolenia w tym także zniewolenia okultystyczne. Szatan – ojciec kłamstwa jest duchem niezwykle inteligentnym, który do perfekcji opanował sztukę manipulacji i wykorzystuje ją, aby zwodzić człowieka, aby ten sam „zaprosił” go do swojego wnętrza. Diabeł w słynnej książce André Frossarda zatytułowanej 36 dowodów na istnienie diabła stwierdza, że nie posiada żadnej innej władzy nad ludźmi prócz tej, którą dają mi sami [ludzie][7]. Ludzie trwający w tych zniewoleniach, gdy już dzięki łasce Bożej uświadomią sobie, że „jest z nimi coś nie tak” szukają pomocy, szukają kapłana, który ich pokieruje. Od jego postawy, empatii, ale także i wiedzy zależy czy te osoby zostaną uwolnione czy też zrażone, z uczuciem niezrozumienia i odepchnięcia przez kolejne lata będą trwać w swoim zniewoleniu.
Omawiana książka w sposób jasny i przystępny opisuje, jakie stany wewnętrzne i zewnętrzne przeżywa osoba obciążona okultystycznie, zniewolona, jak je rozpoznać i jak jej w ostateczności pomóc, do kogo skierować. W związku z tym stanowi ona swoisty „podręcznik” dla duszpasterzy, którzy w swoim posługiwaniu już się zetknęli lub mogą się zetknąć z tego typu osobami, a jak pokazuje praktyka duszpasterska jest ich coraz więcej. Niezwykle istotnym w takim przypadku jest właściwe rozeznanie stanu takiego penitenta czy penitentki, aby od razu „nie wylać dziecka z kąpielą” stwierdzając, że jest to osoba chora psychicznie. Uważam, że wymaga to od duszpasterza również pokory, aby złymi radami nie wyrządzić jej jeszcze większej szkody. Jeśli nie jestem czegoś pewien, to lepiej od razu skierować ją do egzorcysty, a taki jest obecnie w każdej diecezji.
Książkę można również z powodzeniem polecić klerykom wyższych kursów i studentom teologii, katechetom i wszystkim tym, którzy w taki czy inny sposób zetknęli się z praktykami okultystycznymi w swoim otoczeniu. Język książki jest komunikatywny i aby ją przeczytać nie jest potrzebna jakaś specjalistyczna wiedza teologiczna.
Życzę miłej i owocnej lektury!
[1] A. Posacki, Wstęp, w: RoseMary, Nie krocz za mną, Wydawnictwo Fronda, Warszawa 2013, s. 1
[2] Pisałem na ten temat w swoim artykule pt. Problem „grzechów pokoleniowych” i „uzdrowienia międzypokoleniowego”, który ukazał się w kwartalniku HOMO DEI 3/2013, s. 55-65. Jest on również dostępny pod adresem http://www.areopag21.pl/giacinto/artykul_2475_problem-262382223bgrzechow-pokoleniowych262382213b-i-262382223buzdrowienia-miedzypokoleniowego262382213b.html
[3] A. Posacki, Wstęp, dz. cyt., s. 26.
[4] Tamże, s. 21.
[5] Tamże, s. 12.
[6] Tamże, s. 25.
[7] A. Frossard, 36 dowodów na istnienie diabła, Poznań 2000, s. 81.
dk. Jacek Jan Pawłowicz
Tekst opublikowany był na blogu fronda.pl http://www.fronda.pl/blogi/poznacie-prawde-a-prawda-was-wyzwoli-j-832/recenzja-ksiazki-nie-krocz-za-mna,35351.html
oprac.MP