Pierwszy artykuł nosi tytuł „"Stan wojenny nie był traumą". Trzy powody, dla których Polacy rozgrzeszają generała Jaruzelskiego”. Napisał go Michał Gąsior. Czytelnik dowie się z tekstu, że – jak twierdzi cytowany tu Władysław Frasyniuk - "Kaczyński dzieli mocniej niż Jaruzelski". Będziemy mądrzejsi także o wiedzę, że stan wojenny nie był traumą; że Polacy dalej wierzą, że był potrzebny oraz „jak przekonują historycy, stan wojenny wcale nie był dla nich taki zły”. Dla tych „Polaków” z artykułu, ma się rozumieć…

 

Drugi tekst, nosi tytuł „Idziemy w prawo, ale raczej już bez Pana Prezesa” Mowa oczywiście o prezesie PiS. - Jarosław Kaczyński jest niestety coraz bardziej archaiczny i dzięki Bogu coraz mniej denerwujący, a jego polityczne znaczenie i oddziaływanie raczej zbliżają się ku nieuchronnemu końcowi – cieszy się autorka tekstu Ewa Wanat, po czym zaczyna ubolewać, „że wielkimi krokami zbliża się w Polsce era naprawdę konserwatywnej, naprawdę twardej i naprawdę groźnej prawicy. Uważam, że jakiś „PiS-BiS” pomieszany z ONR i Młodzieżą Wszechpolską ma szansę - jeśli nie wygrać, to przynajmniej nieźle namieszać przy kolejnych wyborach.”

 

Co proponuje nam Lis jako artykuł numer trzy? „Kaczyński pokrzywdzony stanem wojennym? "Wypuścili mnie i było to dla mnie bardzo niemiłym zaskoczeniem"” To relacja z ostatniego wywiadu Jarosława Kaczyńskiego dla „Gazety Polskiej”, gdzie prezes PiS wspomina stan wojenny. Poza dawką wyselekcjonowanych cytatów z lidera Prawa i Sprawiedliwości o tym, że został zatrzymany i zwolniony oraz że wciąż liczył się z internowaniem dowiemy się z artykułu, że inni opozycjoniści byli prześladowani solidniej niż Kaczyński: „Z jakichś powodów Jarosław Kaczyński nie został jednak ani internowany, ani zamknięty we więzieniu. To pozwoliło mu aktywnie pracować w miejsce tych, którzy nie mieli tyle szczęścia”. Myślałem, że doczytam na koniec sugestię wprost, że Kaczyński współpracował z SB i dlatego go puścili… ale się nie doczekałem… Może niedługo Lis zleci komuś innemu podobny temat i tym razem NaTemat.pl pójdzie o krok dalej.

 

Na czwartej pozycji relacja z komentarza Rafała Ziemkiewicza, który zazwyczaj krytykuje rząd PO-PSL (i wówczas jest solidarnie przemilczany), a kiedy skrytykuje opozycję, czyli PiS, zostaje jednogłośnie nagłaśniany - jak w tym przypadku. Tym razem Ziemkiewicz powiedział „Ilekroć sondaże PiS zaczną rosnąć, Kaczyński musi pieprznąć coś od rzeczy”. Słowa Ziemkiewicza w lot wyłapał Jakub Noch z NaTemat.pl Skreślił nawet felietoniście słodką laurkę: „Rafał Ziemkiewicz ma swój czas. Od kilku tygodni listy bestsellerów szturmuje jego najnowsza książka "Myśli nowoczesnego endeka", a teraz w wywiadzie dla Onetu znowu mówi słowa, którymi z pewnością zaskarbi sobie sympatię różnych stron naszej sceny politycznej. Choć zapewne także kilku wrogów. Jak mało kto, celnie punktuje bowiem Jarosława Kaczyńskiego”.

 

W tym samym czasie pojawiają się informacje o druzgoczącym dla Polski i minister Barbary Kudryckiej (PO) raporcie NIK, z którego wynika, że Polska zajmuje 32. miejsce w Europie pod względem liczby publikacji naukowych przypadających na milion mieszkańców. 12 grudnia pojawił się także najnowszy sondaż CBOS, z którego wynika, że po odnotowanej w listopadzie wyraźnej poprawie notowań, w grudniu opinie Polaków o rządzie się pogorszyły. Tomasz Lis jako stary wyga dziennikarski mógłby pochylić się też nad innym newsem z dzisiaj. Oto reporterzy pracujący w gmachu parlamentu dla trzech największych stacji telewizyjnych odmówili udziału w konferencji prasowej Prawa i Sprawiedliwości na temat obrad komisji dotyczących paktu fiskalnego. PiS-u można nie lubić, ale konferencje powinno się obiektywnie relacjonować niezależnie czy jest to partia Palikota, Tuska czy Kaczyńskiego. Dla Lisa jak widać tych tematów po prostu nie ma. Jest za to Jarosław gorszy od Jaruzelskiego, Jarosław zły, Jarosław jeszcze gorszy i Jarosław najgorszy. Innych tematów brak.


I pocieszyć się można chyba tylko tym, że propagandy Lisa pomimo środków finansowych na portal, reklamodawców, morza pochlebców, śmietanki nazwisk redaktorów i redaktorek, Polacy nie chcą czytać. NaTemat.pl ma wciąż kiepską klikalność. Dlatego z nie małą uciechą zacytuję wpis z innego portalu, wPolityce.pl, z marca tego roku: „O Tomaszu Lisie jako dziennikarzu mamy kiepskie zdanie, ale w kategoriach autopropagandy to po prostu mistrz. "Wprost", który miał wyprowadzić na pierwsze miejsce, ledwie dyszy i jest pierwszym tytułem złapanym (za rządów Lisa) na fałszowaniu danych o sprzedaży. Program w TVP, który miał przynieść stacji publicznej młodych widzów, gromadzi przed telewizorami przede wszystkim pozbawionych innego wyboru emerytów. A teraz portal Lisa, który miał być hitem i wstrząśnieniem świata, ale jak przypuszczamy, na razie doprowadza jedynie do palpitacji serca inwestorów.”

 

Robert Wit Wyrostkiewicz

 

Portal Tomasza Lisa odwiedziłem o 13.38 i zobaczyłem, że na czterech pierwszych pozycjach dominuje jeden temat: krytyka Kaczyńskiego. Napisałem artykuł (jak wyżej) i dla pewności kliknąłem w NaTemat.pl, aby upewnić się, czy uprzednio dobrze oceniłem zawartość strony. Owszem, skrajnie nieobiektywny wybór tematyki wisi tam nadal, ale doszedł już nowy artykuł. Piąty do kolekcji, jakby monofonia tematyczna NaTemat.pl była zbyt stereofoniczna… Tym razem błysnął red. Tomasz Machała artykułem pod tytułem „Czy każdemu wypada wyśmiewać Kaczyńskiego”. Tekstu pozwoliłem już sobie nie czytać…