- Chociaż nie było umówionego spotkania Obama-Duda na szczycie nuklearnym, Newsweek, Wyborcza i TOK FM od kilku dni grzały informację, jakoby prezydent USA swoim afrontem celowo dał pstryczek w nos naszemu Andrzejowi. - pisze na Facebooku Marcin Makowski, dziennikarz współpracujący z "Do Rzeczy" i "Rzeczpospolitą".
"Pomimo tego, że na ten sam szczyt nie zapraszano wcześniej Komorowskiego, a Obama ma spotkania bilateralne tylko z trzema głowami państw.
No ale za to Mateusz Kijowski, "Lider największego ruchu społecznego od czasów Solidarności" miał być przyjmowany z honorari w Senacie USA. Tymczasem okazało się, że Kijowskiego nikt do Senatu nie zaprosił, jego wyjazd to głównie wykłady dla Polonii i typowa objazdówka po lokalnych komitetach KOD. Duda natomiast na chwilę z Obamą się spotka.
Jak z tego pata wybrnąć? O Kijowskim sprostowania nie pisać, a przy Dudzie dodać, że z Obamą spotka się również kurtuazyjnie Tusk. A skoro tak, to spotkanie będzie POD OKIEM Tuska, czyli świadczy to o konieczności pilnowania naszego marionetkowego prezydenta przez króla Europy. He, he PiSlamiści, nokaut.
Eh, w wykonaniu niektórych dziennikarstwo wygląda jak najstarszy zawód świata. I to raczej nie jest powód do dumy z doświadczenia." - czytamy.
Marcin Makowski/Facebook/bz