Anita Gargas i Bronisław Wildstein, dziennikarze Telewizji Republika wystąpili w spocie wyborczym prof. Zbigniewa Krasnodębskiego, kandydata PiS do Parlamentu Europejskiego. Poparcie, jakiego udzielili naukowcowi wywołało niemały ferment w środowisku dziennikarskim.
Oczywiście najbardziej oburzona jest jak zwykle czujna "Gazeta Wyborcza". Dominika Wielowieyska stwierdziła, że dziennikarze nie powinni angażować się kampanię wyborczą. Na Twitterze napisała, że Wildstein "przekroczył granicę pomiędzy polityką a dziennikarstwem".
Nie brak też zdroworozsądkowych głosów. Robert Mazurek zauważył na przykład, że "Wyborcza" od dawna angażuje się w politykę. Jak na zarzuty odpowiadają sami zainteresowani? Wildstein zauważa, że krytykuje go dziennikarka gazety, która „przekracza dopuszczalne granice między obserwowaniem polityki a uczestnictwem w niej”. I tłumaczy, że udzielił poparcia kandydatowi, a nie partii.
"Zdzisława Krasnodębskiego znam osobiście, jest moim przyjacielem. Nie jestem w jego komitecie wyborczym, nie występuję na rzecz partii. Teraz ci, którzy mówią „Tusku, musisz” będą mnie rozliczać?" - pyta Wildstein w rozmowie z portalem Wirtualnemedia.pl.
Beb/Wirtualnemedia.pl