A na czele wojny z ubojem zwierząt są dziennikarze „Gazety Wyborczej”, którzy przekonują, że czas już zakazać uboju przemysłowego, bo zwierzęta bardzo się męczą i boją, a w czasie tuczenia ich strasznie się nudzą. Wszystko to ma sprawiać, że współczesną hodowlę ma się porównywać do „obozów koncentracyjnych”.
I stąd wniosek Tomasza Ulanowskiego. „Kiedy zdamy sobie sprawę ze skali tego procederu, to ubój rytualny wyda nam się problemem pobocznym. Ale to dobry czas, żeby mocno powiedzieć kilka słów na temat tego, jak traktujemy zwierzęta. Żyjemy w końcu w XXI w. Mamy, chciałbym w to wierzyć, wyższe standardy moralne niż nasi przodkowie. Paradoksem więc jest, że czasem zachowujemy się gorzej od nich. Wspólnotom religijnym i wszystkim moim współobywatelom powiem tak: czas dojrzeć do XXI wieku. Jeśli macie reguły i rytuały, które do niego nie pasują, to powinniście je zmienić. Na takie, które nie powodują niepotrzebnych cierpień. Podobnie ma się sprawa z zyskiem. Ubój rytualny nie jest jedynym przedsięwzięciem, na którym można zarobić. Do wielu z nich się jednak nie bierzemy, bo po prostu się nie godzi. Nie będę przytaczał przykładów, niech każdy użyje własnej wyobraźni” - oznajmia.
I tak koledzy z „GW” ujawnili, że dla nich zwierząt zabijać nie wolno, ale ludzi, jak najbardziej. Milczeniem pominę już bezczelność, jaką jest sugerowanie, że muzułmanie i Żydzi mają zmieniać swoje reguły, bo tak chciałby jakiś dziennikarz. Gratulujemy im humanitaryzmu i wyczucia religijnego.
TPT/Wyborcza.pl