Jak psycholog ocenia konflikt z księdzem Lemańskim. Odpowiedź jest krótka. - Poza kontekstem Kościoła użylibyśmy takich pojęć jak "mobbing", "władza totalitarna" – mówi psycholog. - Dobrym pojęciem byłoby nawet "sekta". Chodzi o instytucję czy organizację, która będąc częścią większej całości, na swoim obszarze kieruje się własną etyką i regułami. Nie funkcjonują w niej dobre praktyki zewnętrzne, wypracowane przez cywilizację i obyczaj – dodaje.

A potem następuje rozwinięcie myśli o Kościele. - Mamy do czynienia z ogromną instytucją, obrosłą piękną, ale również niepiękną tradycją, która się czuje bezkarna. Jeśli ktoś myśli inaczej niż jej rada nadzorcza, wysyłają go do domu księży emerytów – mówi psycholog. A potem odpływa w jakieś swoje fobie i oznajmia, że gdyby nie księża Lemańscy, to w Kościele mielibyśmy dotąd inkwizycję. I dlatego: „jego postawa jest dla Kościoła przede wszystkim fantastyczną okazją, żeby przemyśleć własną misję, postępowanie, zasady. Własną historię. Uznać, że w tym zdarzeniu może tkwić zalążek rozkwitu i dobra. Przecież gdyby nie tacy księża Lemańscy, to inkwizycję mielibyśmy do dziś, czarownice palilibyśmy na stosie, a Galileusz nie zostałby zrehabilitowany”.

Z rzeczywistością te rozważania niewiele mają wspólnego, ale za to świetnie pokazują, jak ateiści i agnostycy z „Gazety Wyborczej” postrzegają Kościół. I w co chcieliby go zmienić.

TPT/Wyborcza.pl