Sąd Najwyższy Stanów Zjednoczonych zadecydował, że „małżeństwa” homoseksualne otrzymają część przywilejów, które jak dotąd zarezerwowane były dla normalnych małżeństw.
Już w 2013 roku Najwyższy Sąd rozpatrywał kwestię tych przywilejów. Zastanawiano się, czy rząd federalny może odmówić „małżeństwom” jednopłciowym przywilejów podatkowych, zdrowotnych i pracowniczych w tych stanach, w których „małżeństwa” homoseksualne są legalne. Sąd Najwyższy uznał, że rząd federalny nie ma prawa do odmowy tych przywilejów.
Teraz zadecydowano, że zmiany pójdą jeszcze dalej. Otóż osoby żyjące w homoseksualnych związkach będą mogły domagać się rzeczonych przywilejów nawet wówczas, gdy żyją w stanach, które nie akceptują gejowskich „małżeństw”.
W ten sposób sprzeciw tych stanów wobec prób zniszczenia rodziny zostaje w dużej mierze pozbawiony swojej ostrości. Homoseksualiści pokazują jasno, że „małżeństwo” jednopłciowe nie powinno być już kwestią światopoglądową, którą można dopuścić, albo nie. Jest to po prostu „prawo”, którego akceptacji wymaga się bezwarunkowo od wszystkich.
pac/pinknews