Informacja o zawartości dokumentów dotyczących gen. Ścibora-Rylskiego została opublikowana w książce Marka Lachowicza „Wspomnienia cichociemnego”. Redaktor wspomnień, historyk Instytutu Pamięci Narodowej Krzysztof A. Tochman, zamieścił w jednym z przypisów biogram Rylskiego, w którym czytamy: „Według dokumentów w 1947 r. zarejestrowany przez Wydział I WUBP Poznań jako TW »Zdzisławski«. Wykorzystywany do 1964 r., kiedy to wyprowadził się z Poznania do Warszawy. Równocześnie, przynajmniej od 1956 r., współpracował z Departamentem I i Departamentem II MSW. Według zachowanych dokumentów inwigilował swoją żonę i byłą teściową żony [...], jak również rozpracowywał Międzynarodowe Targi Poznańskie i środowiska polonijne w USA”.


- Byłem wtyką w bezpiece. Moje zadanie polegało m.in. na zbieraniu informacji, na kogo mają haki, na kim im zależy – powiedział w rozmowie z „Gazetą Polską Codziennie” gen Ścibor-Rylski. – Interesowali się Andrzejem Kowerskim, brytyjskim agentem ps. Andrew Kennedy. Ostrzegłem go, aby nie przyjeżdżał do Wiednia, tam chcieli go złapać. – Uratowałem wielu kolegów. Na pytanie o późniejszą współpracę ze służbami odpowiada: - To śmieszne, abym inwigilował własną żonę – powiedział generał.


W materiałach, które badał Krzysztof A. Tochman, nie znalazł w teczce personalnej dokumentu potwierdzającego przystąpienie Zbigniewa Ścibor-Rylskiego do współpracy z UBP, ani też potwierdzenia, że brał za tą współpracę pieniądze. Został odnotowany w ewidencji operacyjnej UB/SB fakt rejestracji TW „Zdzisławskiego”. Tochman podkreśla, że podczas kilku rozmów z gen. Ścibor-Rylskim, nie wspominał on o swojej powojennej pracy dla wywiadu WiN-u, potwierdził, że był członkiem Delegatury Sił Zbrojnych na Kraj.


Tadeusz Filipkowski, wiceprzewodniczący Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej pytany przez portal Fronda.pl o przeszłość gen. Zbigniew Ścibor-Rylski podkreśla, że generał nie jest członkiem ŚZŻAK lecz prezesem Związku Powstańców Warszawskich. - Możemy ubolewać nad całą sprawą, lecz jako związek nie mamy żadnych podstaw do zajmowania stanowiska. Sprawę powinien zbadać IPN, bo dostępne informacje są oparte tylko na przypisach do książki pana Lachowicza „Wspomnienia Cichociemnego”. Nie chcemy się przyłączać do krytyki generała, która czasem ma nawet charakter nagonki za to co powiedział 1 sierpnia na cmentarzu na Powązkach, czy na Kopcu Powstania Warszawskiego. Wiem, że generał bardzo to wszystko przeżywa – dodaje Filipkowski.

 

- Nie przeglądałem teczki gen. Zdzisława Ścibor-Rylskiego, ani nie natrafiłem w dokumentach resortowych na jakiekolwiek informacje dotyczące tej postaci – mówi Frondzie.pl Tomasz Łabuszewski, szef Oddziałowego Biura Edukacji Publicznej w Warszawie i autor wielu publikacji dotyczących działań bezpieki wobec podziemia niepodległościowego. - Można zadać pytanie, jakiej struktury pan generał mógł być w bezpiece wtyką? Znam kilka przypadków takich wtyk, gdzie wszystkie osoby zostały jednak przez resort bezpieczeństwa odkryte i zamordowane. Resort o wiele bardziej zinfiltrował środowiska niepodległościowe i są to długie. dramatyczne historie z tragicznymi konsekwencjami. To dotyczy również osób mających z II wojny światowej naprawdę bohaterskie karty działalności niepodległościowej.


Na pytanie jak najlepiej wyjaśnić sprawę współpracy gen. Ścibor-Rylskiego, Tomasz Łabuszewski proponuje aby sprawdzić działalność operacyjną tych pionów bezpieki, które prowadziły TW „Zdzisławskiego” oraz sprawdzić w jakim kontekście i gdzie przewija się jego kryptonim. - Często w teczce pracy nie ma pewnych materiałów czy doniesień, choć powinny się w niej znajdować, ale będą w materiałach dotyczących konkretnych spraw operacyjnych – mówi historyk.


Czy powinien to zrobić IPN? - To zależy, kto ma być stroną inicjująca takie badania. Jeśli do IPN wpłynęłaby prośba ze strony jakiegoś stowarzyszenia kombatanckiego to sprawa nabiera też innego trybu. W każdej innej sytuacji wynika ona bardziej z indywidualnych planów badawczych osób, które chciały się tym zająć – mówi Łabuszewski i dodaje, że w latach powojennych dla bezpieki Tajny Współpracownik nigdy nie był pozostawiony samodzielnie. - Resort w jego najbliższym otoczeniu umieszczał drugiego TW, aby go sprawdzał, ale nie miał przy tym wiedzy, że drugi jest agentem. Tak czy inaczej sprawę gen. Ścibor-Rylskiego należałoby dogłębnie wyjaśnić – podkreśla historyk.

 

Związek Powstańców Warszawskich nie zajął oficjalnego stanowiska w tej sprawie.

 

Jarosław Wróblewski