Jak człowiek może rozpoznać plan Boga na swoje życie?
Podstawowa sprawa to wyciągnięcie wniosków z tego, co mówimy codziennie, czyli z Modlitwy Pańskiej - „bądź wola Twoja”. Jesteśmy zobowiązani do bardzo prostego i logicznego patrzenia na swoje życie. Jeżeli wszystko jest w ramach Opatrzności Bożej, wówczas to co się dzieje we mnie, wokół mnie jest znakiem Bożego działania. Trzeba to przyjmować bardzo zwyczajnie. Chciałbym jednak przestrzec przed oczekiwaniem jakichś specjalnych znaków od Pana Boga, co nierzadko się zdarza. Na przykład ktoś, kto nie może sobie poradzić z codziennością mówi „no to Panie Boże czekam aż mi dasz jakiś znak” – jest to pewnie jakieś świadectwo jego wiary, ale również z dozą pewnej naiwności. Bóg daje nam rozum, wolę, ludzi, otoczenie, Kościół, środowisko. Mamy działać jakby wszystko zależało od nas, a wierzyć tak, jakby wszystko zależało od Boga.
Oczywiście Pan Bóg ma prawo działać w sposób nadzwyczajny i ingerować w nasze życie tak jak w życiu św. Pawła, czy innych Apostołów. Trzeba być na to otwartym. Jednak przede wszystkim chodzi o zwyczajność, otwartość i ufność w Bożą Opatrzność. To jest najlepsza recepta, która nie pozwala na bierność, a jednocześnie nie jest jakimś oczekiwaniem niewiadomo jakich znaków od Pana Boga i wytłumaczeniem własnego lenistwa.
Jak się ma Boża wola do wolnej woli człowieka? Jak pogodzić Boży plan z tym, że jesteśmy wolni?
Jesteśmy wolni, ale nie jesteśmy wszechmogący! Wszechmogący jest tylko Pan Bóg. Człowiek jest wolny to znaczy, że ma możliwość wyboru między alternatywami, które przed nim stoją. Natomiast nie jest taki, że może wybierać wszystko co chce. Z drugiej strony Bóg nie łamie naszej wolności, „pozwala” nam nawet grzeszyć i nie reaguje na to od razu.
W takim razie jak można wytłumaczyć innym, którzy mają taki pogląd – Bóg mi wszystko zaplanował, moja przyszłość jest zapisana, a ja mam tylko temu ulegać.
Bóg zaplanował nam życie przez to, że dał nam wolną wolę i uwarunkowania, które pomogą nam spełnić to, co mamy do zrobienia. Natomiast to, że Pan Bóg wie o tym, co my zrobimy – to już jest inna sprawa i nie można mieć do Niego o to pretensji. Tak jak w szkole ktoś, kto się zupełnie nie uczy, to jej nie zda, a jak się dobrze uczy, to dostanie dyplom. Pan Bóg wie o nas. Jest to dość trudne do zrozumienia w naszej kondycji ludzkiej. Trzeba pamiętać, że Bóg ma szerszą perspektywę niż nasza wąska, ludzka perspektywa. Bóg dał nam przykazania, łaskę, sakramenty po to, byśmy mogli się wywiązać z tego, co jest zgodne z wolą Pana Boga. Nie należy nazywać Boga Świętym Mikołajem, który przynosi prezenty, które oczekujemy.
Czy dostrzeganie w swoim życiu, że wszystko co się w nim dzieje, jest znakiem Boga jest dobre? Czy można popaść w ten sposób w jakąś psychozę?
Zgodzę się, że można popaść w psychozę. Trzeba być tu bardzo, bardzo trzeźwym. Zbyt naiwne myślenie, że Pan Bóg kieruje każdym naszym gestem, każdym naszym krokiem, pogląd, że coś zgubiłem, to wyraźnie „Pan Bóg tak chciał”, znalazłem, to też „Bóg tak chciał” - jest to naiwna przesada. Myślę, że Pan Bóg, Twórca, Najpotężniejszy Rozum świata nie kpi sobie z naszego rozumu, dlatego stawia przed nami sytuacje, które musimy rozwiązywać. Jednak jest zawsze gotów, by nam pomagać. Tę pomoc możemy ściągać przez wytrwałość, modlitwę, ale nie należy traktować tego mechanicznie, że ja sobie usiądę w fotelu i Pan Bóg zrobi za mnie.
Czy jest jakaś recepta, by odkryć to, co Bóg od nas chce? Wiele młodych osób nie wie co ma robić w swoim życiu, jakie ma powołanie, jaki zawód powinni wybrać, studia, czy kraj.
Czasy są trudne, w czasie komuny było łatwiej, bo każdemu wyznaczali skierowanie do pracy i trzeba było iść (śmiech). Jednak nie wiązałbym tego problemu z trudnościami metafizycznymi, tylko z trudnościami konkretnie wynikającymi z naszego życia. Jesteśmy też trochę bierni, więc trzeba być po prostu bardzo, bardzo aktywnym i szukać metodą prób i błędów, szukać miejsca dla siebie, w którym mogę się odnaleźć. Występuje tutaj pokusa bierności, że Pan Bóg się o mnie zatroszczy, więc nie działam. Trzeba zawsze wychodzić ze stwierdzeniem „bądź wola Twoja”, które nie oznacza, że będzie mi łatwiej w życiu i, że Pan Bóg poprowadzi mnie lekką ręką. Tak będzie w wieczności. Ziemia jest usiana zaś krzyżami, na które trzeba być gotowym, ale się nie lękać. Jezus mówi do Piotra: „Odwagi!” Postawił mu niezwykłe zadanie - chodzenie po wodzie! Piotr się zląkł. Ale Jezus mówi do nas „odwagi”.
W naszym życiu, kiedy nie wiemy jaki wybrać zawód, nie możemy znaleźć pracy, nie wiemy co wybrać, czym się zająć – wykorzystaj wszystkie możliwości jakie masz! Idź i ufaj, że pomoc Boża jest zawsze nad Tobą.
Jak można pogodzić Bożą wolę z nawróceniami osób, które są zamknięte, zatwardziałe. Czy kiedy np.: rodzina modli się za niewierzącego, Bóg może do niego przyjść, mimo że on nie chce? Jak modlitwa wpłynie na zmianę woli tego człowieka?
Żyjemy w świecie jakiejś społeczności. Kiedy sami nie możemy czegoś dokonać, prosimy o pomoc. Nawet jeżeli ktoś nie prosi o pomoc, to nasza modlitwa, życzliwość, chęć pomocy może uruchomić wyjątkowe Boże energie. Jezus mówił: „proście o cokolwiek chcecie” – mogę modlić się o cokolwiek. Panorama jest nieskończona. Wtedy, „prowokuję” Pana Boga, wymadlam szczególną pomoc dla tego człowieka. Zwykłymi, ludzkimi siłami być może on tego nawrócenia by nie dokonał, ale wymodlona łaska Boża i szczególna interwencja Boża przez otoczenie może być zastrzykiem tej Bożej energii, z której normalnie na co dzień nie korzystamy. Modlitwa skłania Boga do udzielenia szczególnej łaski. Bóg może robić co chce, natomiast my musimy o to wołać. Jezus mówił „proście pana żniwa, aby posłał robotników na żniwo moje”.
Jezus sam prosi, żebyśmy my prosili, czyli jest skłonny by udzielić pomocy z chwilą kiedy Go o to błagamy. Mamy również rozum, który powinien nas doprowadzić do wiary, do stwierdzenia, że Bóg istnieje. Nieraz nie możemy przeskoczyć oporu naszej woli, emocji, uczuć, bo jest to dla nas zbyt trudne. Wówczas wymodlona interwencja Boża jest w stanie pomóc. Przynajmniej tak wierzymy, bo tak powiedział Pan Jezus.
Powracam do pytania o ateistę. Jak to jest z jego wolną wolą? Bóg może interweniować w Jego życiu, mimo że ta osoba jest zamknięta?
Bóg nie łamie naszej wolności, ale może nas skłaniać. Ja nie mogę kogoś zmusić, żeby np.: został księdzem. Ale mogę ukazywać mu jakieś perspektywy, a on podejmuje decyzje, trochę przeze mnie sprowokowaną. Nie odbiera mu to wolności. Odbieranie wolności jest tylko wtedy, kiedy ja kogoś zmuszam. Natomiast perswazja, skłanianie jest czymś normalnym w życiu. Możemy komuś powiedzieć, że warto się wybrać na spacer, ale to czy on to zrobi zależy od niego. Powie – tak masz rację, pójdę. Nie odbiera mu to wolności, ukazuje jedynie szerszą perspektywę.