Tomasz Lis na ostatniej demonstracji Komitetu Obrony Demokracji nader wyraźnie opowiedział się przeciw obecnemu rządowi. Jak możemy ocenić postawę dziennikarza? Zdaniem posłanki Prawa i Sprawiedliwości Joanny Lichockiej w ogóle nie ma sensu zajmować się osobą redaktora Lisa.
Joanna Lichocka stwierdziła w wypowiedzi dla naszego portalu, że obecną działalność Tomasza Lisa należy ignorować:
„Jestem w ogóle przeciwna temu, żeby zajmować się tym panem. Tomasz Lis to osoba, która już dawno postawiła się poza zdolnością honorową, czyli zdolnością do podjęcia z nim jakiejkolwiek dyskusji. Wypowiedzi Tomasza Lisa zarówno na tej demonstracji, jak i poprzednie, traktuje jako zachowania, które po prostu należy ignorować. Wykraczają dalece nie tylko poza zasady prowadzenia debaty publicznej, ale również poza podstawowe reguły dobrego wychowania”.
Zdaniem Lichockiej działania Lisa to dramatyczna próba obrony przed stratą obecnej pozycji:
„Wystąpienie Lisa na demonstracji KOD to rozpaczliwa próba obrony uposażenia. Ten pan traci w tej chwili potężne źródło dochodów, jakie przynosiła mu praca w telewizji publicznej. Prawdopodobnie traci również zasilanie prowadzonego przezeń portalu przez instytucje państwowe i spółki Skarbu Państwa. Jego obecne zachowanie wynika z rozpaczy za utraconymi pieniędzmi. Poprzednia władza karmiła Lisa, zaś teraz nikt go nie będzie już zasilać finansami i on zdaje sobie z tego sprawę”.
Dodała również:
Ta rozpacz wynika także z tego, że teraz to ile jest wart będzie weryfikował rynek, a nie uznaniowo władza. A nie sądzę, by ktoś go dziś cenił jako dziennikarza. Myślę, że on to też wie. Może być używany przez postkomunę do walki z PiS ale nigdy nie będzie miał znaczenia.
Na koniec posłanka jeszcze raz zaapelowała, by nie zajmować się obecnymi działaniami Lisa:
„W ogóle bym się tym panem nie zajmowała. To jest tak, jakbyśmy się zajmowali tym, co robi redaktor naczelny tygodnika „NIE”, czy śledzili wypowiedzi Grzegorza Woźniaka z Dziennika Telewizyjnego w PRL. Nie warto się tym zajmować, ani emocjonować. Mamy do czynienia z agresją ludzi, którzy tracą swoje wpływy i źródła dochodów. Jest to wprawdzie bardzo prymitywne ale nie należy się w ogóle tym przejmować”.
emde/Fronda.pl