Janusz Korwin-Mikke, słynący z bardzo wyrazistych poglądów, stwierdził w rozmowie z tygodnikiem „Do rzeczy”, że nie ma dla niego różnicy pomiędzy Hitlerem, Kwaśniewskim, Kaczyńskim a Tuskiem. „Wszystko to dla mnie czerwone świnie. Oni różnią się metodami, cel pozostaje ten sam” - wyznał lider Kongresu Nowej Prawicy.
Na uwagę dziennikarza, że to obrażanie ludzi, polityk odpowiedział: „Nie chcę obrażać Hitlera, chociaż Kwaśniewski nakładał na Polaków podatki trzy razy wyższe niż przywódca III Rzeszy”. Korwin-Mikke dodał też, że mordowanie milionów ludzi nie było celem Hitlera. „Niech mi pan pokaże chociaż jedno zdanie Hitlera, które będzie świadczyć o tym, że wiedział o eksterminacji Żydów. Nie znajdzie pan. Podczas słynnego przemówienia w Poznaniu domagał się eksterminacji Polaków – ale za Holokaust, gdyby dziś stanął przed sądem, musiałby zostać uniewinniony” - tłumaczy polityk i dodaje, że powinien Hitler „powinien zostać powieszony za wiele innych rzeczy, ale akurat nie za to”.
Oczywiście Korwin-Mikke podkreśla, że nie wybiela Hiltera, ale zwraca uwagę swojego rozmówcy na fakt, że przywódca narodu wie bardzo niewiele i docierają do niego jedynie te informacje, jakie dopuszcza do niego policja politycza. Uważa, że Holokaust mógł całkiem bez wiedzy Hiltera zorganizować Himmler. O przywódcy III dodaje jednak: „Uważam go za mordercę, a co gorsza – za socjalistę. Co gorsza, bo socjalista zabija duszę narodu”.
Całość rozmowy w najnowszym numerze tygodnika „Do rzeczy”
eMBe