Mateusz Kijowski wyznaje, że "jest katolikiem", lecz "nie jest członkiem Kościoła katolickiego w Polsce". Chwali się także, że przemawiał do prymasa Glempa, który - według niego - zbagatelizował go mówiąc "oj tam, oj tam." Coś nam się wydaje, że pan Kijowski zaczyna chorować na chorobę Lecha Wałęsy.
Mateusz Kijowski w "Dzienniku Gazecie Prawnej" został zapytany o to, czy jest Polakiem.
- Henryka Krzywonos dostała list, że ja jestem niedawno przywieziony z Izraela. Oczywiście, że jestem Polakiem - powiedział stanowczo. Dodał, że jest katolikiem, ale...
- Z przekonania tak, choć nie jestem teraz członkiem Kościoła katolickiego w Polsce. - mówił.
Według lidera KOD, Kościół w Polsce odszedł od chrześcijaństwa i katolicyzmu w latach 80. Kijowski wspominał, że w 1987 roku przemawiał do prymasa Glempa. W tym czasie lider "obrońców demokracji" śpiewał w chórze i powiedział do prymasa, że jeżeli przedstawiciele Kościoła nie będą słuchać zwykłych ludzi i będą zachowywać się butnie, to kościoły będą puste.
Zdaniem Kijowskiego prymas Józef Glemp miał odpowiedzieć:
- Powiedział coś w rodzaju: oj tam, oj tam. - stwierdził Kijowski. Jak dodał, chciałby żeby Polska była krajem otwartym, budującym swoją siłę na różnorodności i szanowaniu każdego, bez względu na wyznanie, czy orientacje seksualną.
gb/se.pl/Dziennik Gazeta Prawna