Fronda.pl: Jak powinny wyglądać działania służb przy samobójstwie?


Dariusz Loranty: Zazwyczaj pod pojęciem służb rozumiemy służby specjalne. I ma to pejoratywne konotacje. Co powinny robić? Szczerze mówiąc, nie mam pojęcia. Wiem natomiast, co powinna robić policja, bo w polskim systemie bezpieczeństwa takimi właśnie sprawami zajmują się policja i prokuratura. Najważniejszą rzeczą jest kryminalistyczne badanie miejsca zdarzenia, a także samego denata. Ustalenie mechaniki przebiegu zdarzenia, znalezienie śladów, które potwierdzą lub wykluczą udział osób trzecich. Przeprowadzenie dokładnego rozeznania w jego otoczeniu o możliwe motywy działania.

 


A co w przypadku zdarzających się ostatnio dosyć często „wątpliwych samobójstw”? Czy popełniono jakieś błędy?

 

Nie wiem, jakie popełniono błędy, bo nie znam spraw z innych źródeł niż media. Mogę jednak powiedzieć, że tajemnicą poliszynela jest fakt, że w przypadku zgonu p. Leppera nie zebrano śladów z wewnętrznej strony dłoni. Nie przeprowadzono oględzin z należytą starannością. Proszę również pamiętać, że media kształtują ocenę danej sytuacji, a znaczna część ludzi czyta to, co chce, nawet gdy nie jest to napisane. Stąd powszechne opinia o wątpliwych samobójstwach.

 


Użył Pan ogólnego określenia "zgon", a nie "samobójstwo"...

 

"Zgon", bo nie żyje człowiek. Nie mam formalnej wiedzy, tylko gazetowe dywagacje, a to zdecydowanie za mało na ekspercką ocenę. Profil psychologiczny i motyw są trochę wątpliwe, ale na psychologii nie można budować dogmatów. Skąd wiem o zaniedbaniach? Użyję określenia klasyka (byłego premiera) „wiewiórki mówiły na mieście”. Oczywiście nie wiem na 100 % jak było, ale moje wątpliwości graniczą z pewnością.

 


Jak mogło dojść do tak dużego zaniedbania? Celowe działanie?

 

Mam nieco zdeformowany obraz pracy policji, więc naiwnie zakładam, że nieprawidłowości były wynikiem pośpiechu, może potraktowaniem zdarzenia jak każdego innego. Nie potrafię wskazać celowego zaniechania, bo wydaje mi się to nieprawdopodobne. Z drugiej strony, czasami nachodzą mnie wątpliwości w tym przypadku, jak również w sprawie chorążego Musia. Ale chyba to wątpliwości powstałe pod wpływem innych zdarzeń.

 


Czy w przypadku śmierci lotnika dokładnie przeprowadzono badania miejsca?

 

Nie wiem jak było na zdarzeniu. Ostatni byłem zajęty, nie byłem na mieście i nie wiem co „mówiły wiewiórki”...

 


O czym mogłyby świadczyć ślady z wewnętrznej strony dłoni?

 

Są tam tzw. mikroślady, świadczą jakich rzeczy dotykał denat przed śmiercią. Jeżeli rzeczywiście popełnił samobójstwo, jeżeli przed śmiercią przebywał sam, to jedynym śladem będą resztki pochodzące ze sznura lub jego odzieży. Mogą być ślady najbliższych mu osób, których mógł dotykać. Ale jeżeli bronił się przed śmiercią, to również będą ślady z ubrań osób trzecich lub przedmiotów o które mógł się zapierać.

 


A w przypadku śmierci chorążego Musia?

 

Podkreślam, nie chcę odnosić się do konkretnych sytuacji, których nie znam z materiałów procesowych. Kolejną ważną czynnością jest badanie śladów obecności w miejscu zdarzenia: czy były inne osoby oraz sprawdzanie czasu w jakim pozostawiono wspomniane ślady. Domowników bardzo łatwo się wyklucza. Narkotyki są mitem wywodzącym się z filmów.

 


W takim razie co się stosuje?

 

Zazwyczaj lekarstwa z zakresu anestezjologii.

 


Jak działają?

 

Powodują zwiotczenie mięśni, brakuje sił… Po prostu trzeba się z nikim szarpać, wystarczy pokonać słaby opór fizyczny. Poza tym, narkotyk długo pozostaje w organizmie, lekarstwa mają swoją specyfikę rozkładu. Problem jest również ze sposobem aplikowania, czyli musi go podać ktoś znajomy. Szybo przeprowadzona sekcja zwłok i szerokie spektrum badań toksykologicznych może to wykluczyć lub potwierdzić.

 


Czy nie dziwią Pana tak częste przypadki samobójstw wśród uczestników debaty publicznej?

 

Faktycznie, mamy do czynienia z czymś dziwnym… Uważam, ze należałoby w każdym konkretnym przypadku przeprowadzić wnikliwą analizę w całości. Może analizę strategiczną, czyli kompleksową diagnozę zjawiska? Wiem, że w policji są od tego specjaliści, ale nie podejrzewam, by tym zaprzątali sobie głowy. W źle zorganizowanych strukturach czasami, mimo nawału pracy, nie zdążą załadować taczek i pracują na pusto.

 


Dziękuję za rozmowę.


Rozmawiał Aleksander Majewski



Dariusz Loranty - były policjant kryminalny, zajmował się najcięższymi przypadkami przestępczości kryminalnej i samobójstwami. Obecnie pracuje dydaktycznie, jest członkiem stowarzyszeń naukowych: Polskiego Towarzystwa Kryminalistycznego i Polskiego Towarzystwa Suicydologicznego oraz biegłym sądowym z zakresu terroru kryminalnego.