Córka prezydenta Jagoda Kaczorowska powiedziała, że rodzina otrzymuje listy z propozycją, aby ostatniego prezydenta na uchodźstwie pochować na Wawelu. Dodała, że dziękuje za te wyrazy uznania i szacunku. "Rodzina jednak nie odchodzi od decyzji podjętej dwa i pół roku temu, aby nasz mąż, tatuś i dziadziuś spoczął w Świątyni Opatrzności Bożej. Tam w najbliższą sobotę zakończy się wreszcie tułaczka Polaka-patrioty" - powiedziała Kaczorowska w środę na konferencji prasowej w siedzibie stowarzyszenia "Wspólnota Polska".

 

Jej siostra Alicja Jankowska podkreśliła, że po katastrofie pod Smoleńskiem rodzina Kaczorowskiego otrzymała zapewnienie, że są osoby, które rozpoznają ciało prezydenta. "Nie wiadomo było, czy lecieć do Smoleńska, do Moskwy, czy do Warszawy. Byliśmy gotowi lecieć tam, gdzie potrzeba. W niedzielę (11 kwietnia 2010 r.-PAP) doszła do nas wiadomość, że tatusia ciało zostało zidentyfikowane i to bardzo łatwo" - podkreśliła.

 

Jak mówiła, po przylocie do Warszawy mówiono im, że ciało ojca jest we względnie dobrym stanie, że "go od razu rozpoznano i że nie było żadnej wątpliwości, że to on. Dowiadujemy się teraz, że ta osoba, która podobno rozpoznała tatusia (ówczesny wiceszef MSZ Jacek Najder - PAP), nie znała go osobiście. Ten pan tylko widział go na uroczystościach, w gazetach i w telewizji" - powiedziała Jankowska. "Nie mogę zrozumieć, dlaczego pozwolono na to, aby ciężar identyfikacji i odpowiedzialność za tę czynność spadł na tę jedną osobę" - dodała.

 

Córka Kaczorowskiego podkreśliła, że rodzina i bliscy byli gotowi polecieć do Rosji i pomóc w identyfikacji. Nie proszono nas o żadne informacje, nie pytano nas, w co był ubrany, czy miał znaki szczególne, nie proszono o próbki DNA - mówiła.

 

"Trudno przyjąć nam, że w chwili, gdy taka tragedia się wydarzyła, nie było procedur, które by nie pozwoliły, by takie horrendalne błędy zostały popełnione" - dodała Jankowska. Podkreśliła, że nie przyjmuje, że zła identyfikacja to wina jednej osoby. "Ważne, by zrozumieć, jak to się stało i dołożyć starań, aby podobne błędy się już nigdy nie zdarzyły" - powiedziała.

 

Dodała, że kilka dni przed pierwszym pogrzebem obrączkę Kaczorowskiego oddano jego żonie. "Od razu poznała, że to niewłaściwa obrączka i oddała ją panu, który ją przyniósł, powtarzając kilka razy: +to nie jest obrączka mojego męża+" - powiedziała córka Kaczorowskich. "Wczoraj wręczono mamusi właściwą obrączkę tatusia. Była to chwila pełna emocji, której chyba nigdy nie zapomnimy" - dodała, wzruszona.

 

Najder, obecnie ambasador RP przy NATO, przeprosił we wtorek rodzinę Ryszarda Kaczorowskiego za błędną identyfikację jego zwłok po katastrofie smoleńskiej. Pytany, skąd mogła się wziąć pomyłka, odparł: "Warunki pracy w instytucie były bardzo ciężkie; sytuacja, z jaką byliśmy skonfrontowani, była wyjątkowa". Tłumaczył: "To co robiliśmy, robiliśmy w najlepszej wierze i najlepiej, jak potrafiliśmy".

 

Jak poinformował Gniewomir Rokosz-Kuczyński, były współpracownik Kaczorowskiego i przyjaciel rodziny, uroczystości pogrzebowe rozpoczną się w piątek we Wrocławiu. Trumna z ciałem zostanie wystawiona w sali Oratorium Marianum na Uniwersytecie Wrocławskim. O godz. 9 trumna z ciałem prezydenta zostanie powitana na Uniwersytecie Wrocławskim przez kard. Henryka Gulbinowicza, który poprowadzi nabożeństwo Słowa Bożego. Trumna będzie wystawiona na uniwersytecie co najmniej do godz. 22.

 

W nocy z piątku na sobotę, w asyście Żandarmerii Wojskowej, trumna z ciałem Kaczorowskiego zostanie przewieziona do Warszawy. O godz. 10 w sobotę w Świątynie Opatrzności Bożej odbędzie się powitanie połączone z nabożeństwem, które poprowadzi ordynariusz drohiczyński bp Antoni Dydycz.

 

Do godz. 13 będzie można oddawać hołd prezydentowi. Potem rozpocznie się msza św. pogrzebowa, którą poprowadzi metropolita warszawski kard. Kazimierz Nycz. Następnie trumna zostanie złożona w krypcie w Panteonie Wielkich Polaków.

 

Kaczorowski - jedna z ofiar katastrofy smoleńskiej - został pochowany w Świątyni Opatrzności Bożej w Warszawie. 22 października ekshumowano jego ciało oraz ciało drugiej ofiary, pochowanej na Powązkach (na wniosek rodziny nie ujawniono, o kogo chodzi). We wtorek prokuratura wojskowa poinformowała, że badania DNA wykazały, iż na skutek błędnej identyfikacji osoby te zostały pochowane w niewłaściwych grobach.

 

Nie były to pierwsze ekshumacje ofiar katastrofy smoleńskiej, co do których tożsamości wątpliwości miała prokuratura. We wrześniu w Warszawie i Gdańsku ekshumowano dwie ofiary. Po przeprowadzeniu badań genetycznych prokuratorzy poinformowali, że na skutek błędnej identyfikacji doszło do zamiany ciała działaczki Solidarności Anny Walentynowicz z ciałem wiceprzewodniczącej fundacji "Golgota Wschodu" Teresy Walewskiej-Przyjałkowskiej.

 

 

sm/(PAP)