Mam nadzieję, że tak nie będzie, że lekarze w tej placówce nie będą chcieli splamić swoich rąk krwią niewinnych. Ale wystarczy jeden czy dwóch karierowiczów, którzy wyczują atmosferę i uznają, że zabijanie pozwoli im osiągnąć awans czy przypodobać się liberalnej opinii publicznej, żeby w szpitalu tym zaczął odbywać się skandaliczny proceder zabijania niewinnych dzieci. A jeśli tak się stanie, jeśli rzeczywiście dzieci zaczną tam być zabijane, to nie będzie najmniejszych powodów, by szpital ten nadal nosił dumne imię Szpitala Świętej Rodziny. Od momentu, gdy zostanie w nim zamordowane pierwsze dziecko powinien on zacząć nosić imię Heroda, albo innego mordercy niewinnych istot.
Ale istotne jest również to, że krew dzieci zabitych po zwolnieniu prof. Chazana spadnie nie tylko na lekarzy, którzy je zabiją, ale również na Hannę Gronkiewicz-Waltz. Ona będzie odpowiedzialna za ich zabicie, i ona odpowie za nie przed Najwyższym. Każde z tych dzieci będzie leżało na jej sumieniu. I trzeba to jasno i dobitnie powiedzieć. Dobrze też stałoby się, gdyby warszawscy biskupi zdecydowanie i jednoznacznie przypomnieli pani prezydent, że jeśli choć jedno dziecko zginie na skutek jej decyzji politycznych, to będzie to oznaczało, że nie powinna ona – zanim nie dokona się publiczna pokuta i próba zadośćucznienia – pozostawać we wspólnocie Kościoła. A widocznym tego dowodem takiej sytuacji będzie odmowa udzielania jej Komunii Świętej. Sytuacja bowiem, w której osoba, która osobiście odpowiada za to, że w kolejnym warszawskim szpitalu będą zabijane dzieci, przystępuje do Komunii i udaje, że jest we wspólnocie z Kościołem, jest realnym zgorszeniem, a także niewiernością Ewangelii życia, którą pozostawił nam św. Jan Paweł II.
Tomasz P. Terlikowski