Ks. dr hab. Dariusz Oko wystąpił 4 marca w programie ,,Skandaliści'' w Polsat News. W rozmowie prowadzonej przez red. Agnieszkę Gozdyrę wziął też udział Piotr Szumlewicz, który w niewybredny sposób atakował Księdza Oko i księży katolickich. W studiu tv poruszone były m. in. tematy związane z ideologią gender i homoseksualizmem. Zdaniem księdza dr. Oko, gender, homoseksualizm to problemy, o których koniecznie trzeba mówić i uświadamiać społeczeństwo, ponieważ przyzwolenie na szerzenie tez o ''kulturowej płci'' jest bardzo szkodliwe, zwłaszcza dla młodych ludzi, których oswaja się w ten sposób z wynaturzeniami. Po programie udało nam się porozmawiać z ks. Dariuszem Oko na ten temat.
Luiza Dołęgowska, Fronda.pl: Są mężczyźni zdradzający, są również takie kobiety. Zarówno kobietę, tak i mężczyznę, będących w trwałym związku małżeńskim, powstrzymuje przed rozwiązłością kilka czynników - mogą to być wartości religijne, kulturowe czy społeczne. Czy rozwiązłość seksualna dotyczy gejów w większym stopniu niż osoby heteroseksualne, a jeśli tak, to dlaczego?
Ks. dr hab. Dariusz Oko: Geje to oczywiście najbardziej rozpustna grupa ludzi. Nie jest znana inna grupa, która byłaby tak rozpustna, może poza prostytutkami, które często z przymusu mają wielu klientów.
Badania przeprowadzone w Stanach Zjednoczonych [Por. np. Leon McKusick i inni, Reported Changes in the Sexual Behavior of Men at Risk for AIDS, San Francisco 1982-84 – the AIDS Behavioral Research Project, Public Health Reports 61 (1985) 100, s. 622-629, 625 oraz A. P. Bell, M. S. Weinberg, Homosexualities: A Study of Diversity Among Man and Woman, New York 1978, s. 308] pokazują, że gej ma średnio 500 partnerów seksualnych. A ''nasi'' geje to potwierdzają - piszą o tym najbardziej prominentni, uznani i czytani, jak np. Jakub Janiszewski, Michał Witkowski, czy prof. Jacek Kochanowski.
Ten ostatni wprost wzywa gejów, by przestali kłamać, że chcą czegoś innego, niż maksymalnej liczby partnerów, bo inaczej grozi im, że w końcu będą musieli żyć w wymuszonej homo-monogamii, co przecież byłoby dla nich najgorszą katastrofą (por. J. Kochanowski, Socjologia seksualności. Marginesy, Warszawa 2013, s. 177n). Wielka gwiazda „Kościoła otwartego”, w tym szczególnie „Tygodnika Powszechnego”, pisarz Jerzy Zawieyski, najchętniej współżył nawet z kilkom a mężczyznami jednego dnia (por. J. Siedlecka, Biografii odtajnione, Poznań 2016, s. 173-211). M. Witkowski w swoim Lubiewie bez cenzury dla opisu życia gejów używa języka dziesięć razy bardziej dosadnego, niż ja i dostaje za to jeszcze nagrody literackie.
Geje sami stwierdzają, że są maniakami seksualnymi, mają obsesję na punkcie seksu i ją celebrują, że dla nich nawet kilku partnerów dziennie to jest coś normalnego, coś super. Jest to szokujące i świadczy o niesamowitej degradacji człowieka. Tę redukcję do niższego poziomu człowieczeństwa szczególnie dobrze rozumieją kobiety, bo to one lepiej pojmują sens miłości i sfery duchowej. Ale skąd się to bierze? Mężczyźni o niższej kulturze mają tenedencję do promiskuizmu, czyli do posiadania wielu partnerek i to widać w dziejach ludzkości - w różnych kulturach. Na ogół, jeśli mężczyźni mieli taką możliwość - mieli władzę i pieniądze - mieli także i haremy. Dziś jest tak samo - mężczyźni, którzy mają pieniądze czy władzę też mają często wiele kochanek. Jeśli mają mniej pieniędzy, to często zostawiają żonę i biorą sobie młodszą kobietę - to niestety jest coraz bardziej popularne i odbywa się to z wielką krzywdą kobiet.
Tak więc widać, że jeśli meżczyźni nie mają pewnego poziomu moralnego, religijnego, kulturowego - ulegają pokusie promiskuizmu stosunkowo łatwo. Ale na szczęście jest to hamowane - przede wszystkim przez chrześcijaństwo, przez katolicyzm - przez słowa Jezusa, który mówił o jedynym, wyłącznym związku. Ale również zjawisko to jest hamowane przez kulturę, bo im kultura jest bardziej rozwinięta, tym mocniej ogranicza tego rodzaju zachowania. Podkreśla się, że jednym z warunków rozwoju cywilizacji, kultury jest porządek w różnych sferach, ale także w sferze seksualnej.
Na Bliskim Wschodzie, gdzie było wielobóstwo - było też wiele form życia seksualnego i jednocześnie życia bardzo rozpustnego.
W naszej kulturze to właśnie małżeństwo monogamiczne, które jest darem objawienia, jest jednym z zasadniczych sukcesów kultury judeochrześcijańskiej. Judaizm to była rewolucja monoteistyczna, ale też monogamiczna. I jedno - i drugie było rewolucją - jest jeden Bóg i powinno być też jedno małżeństwo. Właśnie ta rewolucja przyczyniła się do sukcesu kulturowego żydów i chrześcijan, bo wiemy też z psychologii i pedagogiki, że małżeństwo monogamiczne jest najlepsze dla małżonków i dla ich dzieci, najbardziej szczęśliwi są ludzie w wiernych, trwałych małżeństwach.
Czy monogamiczne związki, oprócz sfery duchowej, są także zdrowsze również w sensie fizycznym, cielesnym ?
Również, ale przede wszystkim jest to najlepsze dla dzieci. Żeby dziecko dobrze wychować, to tak naprawdę trzeba się o nie troszczyć ćwierć wieku - czyli do końca jego edukacji, studiów. Jeśli troszczy się o nie dwoje rodziców - wtedy najwięcej dają temu dziecku, zarówno pod względem materialnym jak i duchowym. Jeśli rodzice są razem, to jest oczywiste, że nikt dziecku nie da więcej niż oni - biologiczni rodzice - i to są dla niego idealne warunki rozwoju. Małżeństwo monogamiczne to optymalny model życia dla młodego pokolenia, dla stworzenia nowego człowieka. Cokolwiek nie stworzy człowiek, trzeba najpierw 'stworzyć człowieka'. A tworzy się go najlepiej w rodzinie, to jest ta najlepsza, najświętsza 'fabryka' człowieczeństwa. Im wyższa jest jakość tej fabryki, tym wyższa jakość dzieła, 'produktu', czyli człowieka wychowanego w rodzinie, w której małżonkowie się kochają, tworzą harmonię, promieniują miłością, a miłość ta jak kaskada wodospadu spada na ich dzieci.
To jest najlepsze dla tych młodych ludzi ale i dla całej kultury, bo dziecko, które otrzyma najwięcej miłości i troski od swoich rodziców, jest najmocniejsze fizycznie, psychicznie i duchowo. Dlatego osiąga najwięcej dla siebie samego i całego społeczeństwa, jest najbardziej produktywne. Dlatego właśnie monogamia jest najlepsza dla małżonków, dzieci oraz całego społeczeństwa - i jest to niewątpliwie szczególny dar kultury chrześcijańskiej.
Natomiast u gejów tego nie ma, bo odrzucają porządek kulturowy, a szczególnie chrześcijaństwo, głębsze relacje z kobietami, niesamowicie sami się zubożają. A dla rozwoju mężczyzn ogromną pomocą są relacje z kobietami, które ich wychowują, podnoszą na wyższy poziom, bo one lepiej rozumieją prawdziwą naturę miłości, zwłaszcza jej wymiar ponad-zmysłowy, psychiczny i duchowy.
One też najlepiej rozumieją absolutną wyższość monogamii, bo najlepiej rozumieją naturę rodzenia i wychowania człowieka, najbardziej odczuwają potrzebę stałej, wiernej, wspierającej obecności mężczyzny, która jest tak potrzebna dla niej i dzieci, ale też dla samego mężczyzny – aby w pełni mógł być sobą. Mężczyzna powinien być obrońcą kobiety, tak jak Jezus był obrońcą i wyzwolicielem kobiet.
Kobiety najbardziej dążą do tego, aby istniały trwałe związki monogamiczne i to właśnie kobiety hamują promiskuizm mężczyzn, cywilizują ich. Natomiast u gejów tych czynników nie ma. Nie ma szacunku dla kultury, dla religii i brak im kobiet - dzięki którym następuje wyhamowanie tego dzikiego promoskuizmu mężczyzn. Wtedy mamy sytuację jakby samochodu bez hamulców, wtedy nieuchronnie dochodzi do katastrofy.
Mężczyzna nastawiony promiskuistycznie w społeczeństwie jest hamowany przez kulturę (albo chociaż brak pieniędzy), przez zasady moralne, religijne i przez kobietę - żonę. Nawet jeśli tego nie bardzo chce, musi się dostosować.
Natomiast jeśli dążenie do rozpasania seksualnego, do rozpusty występuje po obu stronach, u dwóch mężczyzn homoseksualnych albo w całej komunie gejowskiej, to tutaj już nie ma granic, żadnych barier, granice stanowią jedynie możliwości fizjologiczne i nic innego, nie działa nawet strach przed AIDS i innymi chorobami wenerycznymi. Takie jest wytłumaczenie tego skrajnego, ekstremalnego promiskuizmu, tej rozpusty gejowskiej.
Ze strony p. Piotra Szumlewicza i red. Agnieszki Gozdyry padały pytania o to, dlaczego Ksiądz zajmuje się sprawami seksualności, rozwiązłością gejów, czy Ksiądz ma z tym jakiś problem i tym podobne zarzuty.
To są już 'klasyczne' zarzuty pod moim adresem. Trzeba powiedzieć, że ten zarzut dotyczy samych dziennikarzy. Mój wykład w Sejmie w styczniu 2014 roku trwał około 150 minut, mówiłem tam także o wielu wspaniałych rzeczach, a wybrano z niego jedynie 1,5 minuty, czyli 1 procent dotyczący seksu. Tak niechcący dziennikarze zdradzili się, że to ich głównie interesuje seks, że to oni mają spojrzenie tunelowe. Zresztą tak samo było z nauczaniem św. Jana Pawała II, czy jest z całym nauczaniem Kościoła. Z tysięcy wspaniałych rzeczy dziennikarze często wybierają na ogół przede wszystkim te dotyczące seksualności, bo widać oni sami i ich czytelnicy jakby mieli obsesje na tym punkcie.
Jak wiadomo teoria gender w dużym stopniu jest ideologią ateistów, którzy na miejscu Boga stawiają seks i konsekwentnie żyją jak maniacy seksualni. Nie jest to jednak tylko ich problem, bo taki styl życia chcą narzucić całemu społeczeństwu, a zwłaszcza dzieciom, co jest już zbrodnią.
Ja mam szczególny charyzmat i zadanie obrony społeczeństwa przed tym, ale nie sposób bronić ludzi przed maniakami seksualnymi, nie mówiąc czegoś o seksie. Ale gdy ci maniacy komentują moje wypowiedzi (jak w Sejmie), to ze swej natury koncentrują się na seksie, trudno im dostrzec coś innego i tak koło się zamyka. Ludzie opętani seksem – jak wielu genderystów - wszędzie widzą przede wszystkim seks. Trzeba o tym jak najwięcej mówić, żeby rozbijać i demaskować te niesamowite kłamstwa, żeby ostrzegać społeczeństwo, a zwłaszcza rodziców i dzieci. Myślę, że cała homoideologia i gender to jest jedno wielkie kłamstwo i absurd, kompletny bełkot.
A w jaki sposób genderyzm jest związany z marksizmem?
Mówiłem o marksizmie, ale to jest jeszcze głupsze, niż marksizm - to jest po prostu mutacja marksizmu, która narzuca jego prymitywne wzory. I tak np. marksizm mówi, że proletariat to jest samo dobro, a burżuje, kapitaliści to jest samo zło. Jeśli tak jest, to stąd prosty wniosek - wymordujmy tych okropnych burżujów, a wtedy będzie raj na ziemi. I tak zrobiono w komunizmie - w Korei Północnej, w Kambodży, w Rosji, gdzie komuniści doprowadzili do istnego piekła na Ziemi.
Teoria marksistowska jest nieprawdziwa, ma pewne ziarna prawdy, ale to teoria prymitywna, bo jak wszyscy wiemy, bez przedsiębiorców, 'burżujów' nie będzie funkcjonować gospodarka i nikt chyba już dziś nie będzie temu zaprzeczał. Ponieważ te tezy w większości krajów upadły, więc teraz te prymitywne schematy są przenoszone na rodziny, na płciowość, bo w obszarach gospodarki w większości państw nikt marksizmu nie dopuści już do głosu, a ateiści czymś muszą się zająć, więc po gospodarce teraz rzucili się na rodzinę.
Teraz wg. zwolenników marksizmu tym proletariatem są kobiety a rzekomymi 'burżujami' są mężczyźni. Już Fryderyk Engels mówił, że małżeństwo to jest pewna forma prostytucji, i wydawało mu się, że wie o czym mówi, bo o rodzinę nie dbał, a zamiast tego był częstym klientem prostytutek. Wnioski są wobec tego takie, że jeśli są źli mężczyźni i dobre kobiety, to trzeba by 'wybić' tych mężczyzn, trochę jak w ,,Seksmisji'' , ale wiadomo, że to nierealne. Wdrażane są więc inne metody - trzeba zniszczyć, ośmieszyć męskość, żeby zniszczyć rodzinę. Przez wychowanie w duchu gender niszczy się męskość, gender jest związane z niszczeniem męskości, bo to jest samo zło, a kobiecość i inne 'gendery' to samo dobro.
Ten sam schemat przenosi się także na seksualność, bo to jest też 'samo dobro'. Zdaniem propagatorów genderyzmu zła jest natomiast kultura, która pęta, ogranicza seksualność, szczególnie kultura judeochrześcijańska. Trzeba więc zniszczyć tę kulturę, trzeba zniszczyć judeochrześcijaństwo, które 'zniewala' wolną seksualność - i oni to robią. Stosują te arycprymitywne, marksistowskie schematy do rzeczywistości życia ludzkiego, rodzinnego z katastrofalnym skutkiem, bo niszczą człowieczeństwo i rodzinę - kolebkę ludzkiego człowieczeństwa, tym samym niszczą samo człowieczeństwo.
Czy gdyby Ksiądz nie poruszał tych tematów, to czy tym łatwiej zostałyby one uznane za coś normalnego, akceptowalnego społecznie?
Tak, bo jeżeli Kościół milczy, wycofuje się, nawet jeśli są łamane fundamentalne zasady, to ludzie myślą, że widocznie tamci mają rację, że tak można. Mówię o tym dlatego, żeby uświadomić ludziom, że mamy do czynienia z kolejną ofensywą ateistyczną.
Ponieważ mam ograniczony czas i siły, to staram się kiedy tylko mogę używać najsilniejszych argumentów. Żeby rozbić megakłamstwo genderpropagandy i homopropagandy, używam w swoich wypowiedziach twardych faktów - o zdrowiu, o życiu tych ludzi. Człowiek, który ma nieraz kilku partnerów seksualnych dziennie nie może być wzorem dla dzieci, to jest jakaś niesamowita degradacja. Człowiek taki często żyje średnio o 20 lat krócej – szczególnie na skutek chorób wenerycznych i innych chorób zakaźnych. Przecież pośród chorych na AIDS na ogół ponad 65 procent to geje. To, co mówię jest najszybszą drogą uświadomienia ludziom, z jaką manipulacją i z jakim kłamstwem mamy tu do czynienia. Geje zachowują się jak seksnarkomani a manipulacja zrównywania ich zachowań z normą to tak, jakbyśmy zaczęli nagle tłumaczyć, że narkomani to są superludzie i że bycie narkomanem lub niebycie narkomanem jest tyle samo warte. Trzeba więc podawać fakty o narkomanach, tak samo jak trzeba podawać fakty o gejach, żeby bronić ludzi przed tym megakłamstwem.
Dziękuję za rozmowę.