Fronda.pl: Gloryfikacji OUN-UPA ciąg dalszy. Czy jest Ksiądz zaskoczony decyzją ukraińskiego Naczelnego Sądu Administracyjnego?

 

Ks. Tadeusz Isakowicz – Zaleski: Sądy na ukrainie łatwo ulegają presji politycznej. Jako przykład wystarczy podać sprawę p. Julii Tymoszenko. Duży wpływ na orzeczenia ma establishment polityczny, a sądy nie są niezależne. Musimy pamiętać, że nie ma drugiej takiej postaci w historii jak Stepan Bandera, który tak straszliwie podzieliła samych Ukraińców, a także Ukraińców z Polakami, Żydami czy Ormianami. Przecież to człowiek, który – posługując się dzisiejszą terminologią – prowadził działalność terrorystyczną i dopuścił się kolaboracji z Niemcami – był agentem niemieckiej Abwehry. Chociaż był internowany przez Hitlera, to jednak znowu wypuszczono go na wolność i znowu przy boku nazistów kontynuował swoją zbrodniczą działalność. Dziś, po 70 latach, trzeba jasno powiedzieć, że kolaboranci byli zdrajcami własnego narodu. Nie można z ludzi, którzy mają krew na rękach robić bohaterów. Równie dobrze w Norwegii można byloby czcić Quislinga, który stworzył rząd kolaboracyjny.

 

 

 

Z drugiej strony, na Łotwie czy w Estonii czci się żołnierzy Waffen SS jako bohaterów walczących o niepodległość swoich ojczyzn z komunistami...

 

To jest bardzo złe! Niestety ten syndrom dotyczy byłych republik Związku Radzieckiego. Po procesie norymberskim jasno zostało powiedziane, że hitleryzm był złem i nie ma usprawiedliwienia. Owszem, były – nie tylko w ramach Waffen SS – formacje nazistowskie składające się z cudzoziemców, ale to nie jest żadne usprawiedliwienie. Tym bardziej, że europejskie narody, których członkowie walczyli po stronie Hitlera, radykalnie się od tego odcięły. Co więcej, gloryfikacja nazistów jest prawnie zakazana. Natomiast problem Ukrainy polega na tym, że ciągle nie rozwiązano problemu, kto był wrogiem podczas II wojny światowej.

 

 

 

Dlaczego na Ukrainie najgłośniej podnoszą sprzeciw organizacje skrajnie lewicowe?

 

Zapewniam, że kultowi Bandery sprzeciwiają się różne środowiska. Gdyby w Polsce powiedziano, że Waffen SS była organizacją narodowowyzwoleńczą, to myślę, że protestowaliby wszyscy – od lewej do prawej strony i nie byłoby ugrupowań, które by się z tego wyłamały. Natomiast, rzeczywiśćie, na Ukrainie sprawa jest znacznie bardziej złożona po upadku Związku Radzieckiego. Panuje tam niesamowity zamęt i stąd pojawiają się tak zaskakujące pomysły, jak oddawanie czci Stepanowi Banderze. Jedni będą gloryfikować Stalina, inni Chruszczowa, a jeszcze inni przywódców UPA. To dramat tego narodu, który nie potrafi określić etosu na którym ma być budowana jego tożsamość. Ukraina jest podzielona. Np. Wiktor Juszczenko, który szerzył kult banderowców ostatecznie przegrał, dostał ostatecznie tylko 6 proc. głosów w wyborach. Skompromitował się gloryfikacją UPA, a wysławianiem Romana Szuchewycza złamał wszystkie układy z Polakami. Co ciekawe, nawet śp. Lech Kaczyński odciął się od Juszczenki, choć wcześniej cały czas go popierał. Z drugiej strony, faszystowska partia Swoboda ma coraz większe wpływy. Nie jest już tylko jakąś lokalną partią, ale odgrywa znaczną rolę, jest brana pod uwagę jako ewentualny koalicjant. To bardzo niebezpieczne! Mówi się o tym, że Ukraina powinna wejść do Unii Europejskiej. Pytanie: jaka Ukraina? 13 grudnia zeszłego roku z inicjatywy socjalistów niemieckich, europosłowie głosowali za potępieniem partii Swoboda. Jak widać, Europa jest zaniepokojona tym zjawiskiem.

 

 

 

Unia Europejska – tak, a polskie władze?

 

Strona polska obrała najgorszą metodę, jaką tylko mogła. Jest to metoda udawania, że nie widzi się problemu, który dzieje się tuż za naszą granicą. Podczas wspomnianego przeze mnie głosowania w Parlamencie Europejskim nt. potępienia neobanderowców, polscy europosłowie byli podzieleni. Okazało się, że deputowani PO i PSL-u wstrzymali się od głosu, czyli uciekli od oceny tej sprawy. Są nawet tacy europosłowie, jak np. Paweł Kowal, który jest wyrazicielem stanowiska ukraińskich nacjonalistów. Kowal w różnych sytuacjach popiera neibanderowców, reprezentuje ich interesy. Europoseł używa obecnie hasła „Polska Jest Najważniejsza”. Z całą odpowiedzialnością, powiedziałbym, że p. Kowal powinien na swoich sztandarach napisać: „Ukraina Jest Najważniejsza”, a nawet dodać: „Ukraina Banderowska Jest Najważniejsza”. Nie można udawać, że nic się nie dzieje. Konflikt na pewno wybuchnie, bo zbliża się 70. rocznica „krwawej niedzieli” na Wołyniu.

 

 

 

A stanowisko Kościoła?

 

Niedawno przeczytałem wypowiedź greckokatolickiego arcybiskupa z Przemyśla – Jana Martyniaka. Ksiądz arcybiskup zaapelował o zabranie głosu ws. rzezi wołyńskiej. Napisałem w komentarzu, że abp Martyniak powinien zacząć od siebie.

 

 

 

Co to oznacza?

 

Powinien w imieniu Cerkwii Greckokatolickiej w Polsce nazwać zło po imieniu, tzn. powiedzieć, że to było ludobójstwo, a nie jakiś polsko-ukraiński konflikt. Musimy pamiętać, że część duchownych greckokatolickich popierała ten nacjonalizm: jątrzyła, brała udział w mordach, święciła narzędzia zbrodni, więc Cerkiew Greckokatolicka ma dzisiaj moralny obowiązek stanąć w prawdzie.

 

 

 

Czy można powiedzieć, że to skaza Kościoła Wschodniego?

 

To przede wszystkim ogromny problem, który wybuchnie, jeśli wcześniej nie będziemy o nim rozmawiać. Nie da się dalej zamiatać oczywistych faktów pod dywan. Wiemy, że taka polityka, jak choćby ws. lustracji czy ekscesów seksualnych w Kościele, wywołuje tylko odwrotne skutki, zawsze kończy się źle. Cerkiew Greckokatolicka powinna odciąć się od Stepana Bandery i błędnych decyzji abp Andrzeja Szeptyckiego. Tylko to może uleczyć rany.

 

 

Dziękuję za rozmowę.

 

Rozmawiał Aleksander Majewski