Muszę zacząć od tego, że informacja o tym, co się stało w niedzielę na Jasnej Górze, ku mojemu wielkiemu zdziwieniu, została całkowicie zbagatelizowana w głównym wydaniu „Wiadomości”. We wprowadzaniu do wydania, w którym podaje się cztery najważniejsze sprawy dnia, ten temat nie pojawił się w ogóle. Zaczęło się od krytyki Jarosława Kaczyńskiego, później była mowa o zimie, spóźniających się pociągach. Dopiero na samym końcu pojawił się bardzo krótki materiał na temat próby zniszczenia obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej. To znamienite – w sytuacji, kiedy jest atakowane najważniejsze sanktuarium, nie tylko dla Polaków, ale w ogóle – katolików na całym świecie, traktuje się to jak drobny, nic nie znaczący incydent. To także pokazuje stosunek mediów oraz władzy do tematu. Myślę, że gdyby zaatakowano synagogę lub meczet, to reakcje byłyby natychmiastowe.

 

Przypuszczam, że jest to efekt długotrwałej sytuacji, w której Kościół katolicki jest spychany na margines, lekceważony, zaś ewidentne przejawy agresji są traktowane jak coś normalnego. Niezależnie od tego, kim jest sprawca i jakimi motywami się kierował, trzeba wyraźnie powiedzieć: to był akt agresji. To nie jest coś normalnego. Doszło do znieważenia obrazu, który jest ważny dla katolików i w ogóle Polaków. To sprawa, która powinna być publicznie wyjaśniona. Co więcej, należałoby także jasno podkreślić, że takich rzeczy robić nie wolno oraz to, że wszelkie przejawy agresji wobec wierzących są czymś nagannym. Sytuacja, do której doszło na Jasnej Górze jest efektem ostrej nagonki na Kościół katolicki jako taki i atakowania wartości chrześcijańskich.

 

Ostatnie działania rządu, zwłaszcza wypowiedzi ministra Michała Boniego są kompletnie niekonsekwentne. Boni próbuje wmówić Polakom, że Kościół posługuje się mową nienawiści, a jednocześnie wszelkie skrajnie agresywne wypowiedzi jego partyjnych kolegów są przez niego bagatelizowane. Tu doszło do pewnego pomylenia pojęć. Takie metody stosował Kali w „Pustyni i w puszczy”. Jeżeli jest krytykowany rząd i PO to jest źle, ale jeżeli krytykowane są środowiska opozycyjne, do których politycy zaliczają także Kościół katolicki, choć to nieprawda, to jest dobrze. Temu trzeba powiedzieć STOP. Wszelka nienawiść słowna, z której rodzą się później konkretne czyny, uderzające w ludzi czy – w tym wypadku w sanktuarium – są naganne, niezależnie od tego kto i dla jakich motywów to robi. Mamy zamiast tego do czynienia z wybiórczym traktowaniem sprawy.

 

Tym, co mnie najbardziej w tej sprawie zaszokowało, jest fakt, że Lech Wałęsa, który ma w klapie marynarki Matkę Boską Częstochowską udaje, że w ogóle nie wie, o co chodzi. Ani wczoraj, ani dziś nie zabrał głosu w tym temacie. Dochodzę więc do wniosku, że on tę Matkę Boską ma wpiętą tylko dla poklasku czy parady, ale kiedy obraz częstochowski zostaje zaatakowany Lech Wałęsa wkłada głowę w piasek. To również wiele mówi o sytuacji, w jakiej się znajdujemy. Uważam, że wypowiedź abp Wacława Depo była bardzo słuszna, wzywająca do ekspiacji, troski o sanktuarium. To była bardzo mądra wypowiedź. Osobiście, bardzo się cieszę, że arcybiskup tak szybko zareagował, a tego zabrakło i politykom, i Lechowi Wałęsie, i wielu osobom, które uważają się za tzw. autorytety moralne.

 

Not. Marta Brzezińska