Dlaczego Benedykt XVI z rzekł się swego urzędu? Na to pytanie odpowiedział on sam. 86-letni Ojciec święty stwierdził, iż rozeznał (spokojnie i racjonalnie) przed Bogiem, że dzisiejsze czasy wymagają, by papież nie był jedynie symbolem jedności Kościoła, ale by miał wystarczająco sił do rzeczywistego sprawowania rządów. Decyzja Benedykta XVI jest wyrazem jego osobistej pokory i odwagi, ale przede wszystkim owocem szukania woli Bożej.
Jednak dziennikarze-katofoby, dla których „szukanie woli Bożej”, jest nic nieznaczącym słowem, sugerują, że Benedykt XVI nie powiedział prawdy, że w całej sprawie istnieje drugie, trzecie… dno. Tymczasem jeśli istnieje jakieś dno, to jest to dno niektórych artykułów, które budują atmosferę sensacji żonglując hasłami: straszny kryzys Kościoła, homoseksualna mafia, przekręty finansowe, załamany Papież, pedofilia itd. Przy czym artykuły te są pozbawione jakichkolwiek danych, które można by zweryfikować.
Kościół, w tym Stolica Apostolska, oczywiście ma swoje problemy. Ale kiedy Kościół w swej 2-tysiącletniej historii problemów nie miał? Patrząc w tej perspektywie na Kościół trzeba zgodzić się ze św. p. kard. Martinim, który powiedział: „Historia pokazuje nam, iż Kościół jako całość nigdy nie był w takim rozkwicie jak obecnie. Obecność Kościoła jest rzeczywiście globalna, wierni są za wszystkich kultur i języków; Kościół może szczycić się kolejnymi papieżami reprezentującymi najwyższy poziom. Pomimo niektórych nieuniknionych napięć wewnętrznych, Kościół prezentuje się dzisiaj jako zwarty i zjednoczony, jak prawdopodobnie jeszcze nigdy nie był”.
A co ze spoconymi propagandystami, którzy przy okazji abdykacji papieża oczerniają Kościół? Za 25 lat nikt o nich nie będzie pamiętał. Kościół Chrystusowy natomiast będzie kontynuował swą misję, a dziedzictwo Josepha Ratzingera, który był Benedyktem XVI, będzie poznawane i studiowane na całym świecie - pisze ks. Kowalczyk.
JW