Proroctw nie lekceważcie
Piękna górzysta miejscowość otoczona lasami, bogata w bieżące wody i ciepłe źródła. Klimat oraz malowniczo wpisany w krajobraz zamek przyciągały tu XIX-wiecznych letników. W takiej scenografii w 1858 roku Matka Boża spotykała się z małą 14 - letnią Bernadettą Soubirous we francuskiej miejscowości Lourdes. Jej przesłanie, jak i orędzie o Niepokalanym Poczęciu, a przede wszystkim fakt, iż w dwóch trzecich wszystkich spotkań Maryja pokazywała się uśmiechnięta, trzy razy zaś nawet śmiała się jak dziecko, przyczyniły się do jednoznacznie słodkiego i atrakcyjnego odbioru Matki Bożej. Tymczasem Fatima nie ma nic pociągającego: przeciętna zabudowa, krasowe wrzosowiska, głazy, wilgotny wiatr znad Atlantyku, nieliczne, maleńkie hoteliki…
Paradoksy Fatimy
Dlaczego właśnie tu Maryja chciała objawić się przed stu laty trójce ubogich pastuszków i poprzez nich umówić się na współpracę ze światem? Zdarzenie to można nazwać czystym paradoksem: niewątpliwie chodzi o najgłośniejsze i najbardziej treściwe objawienie maryjne, jakie znamy, potwierdzone w dodatku efektem specjalnym w postaci astralnego zjawiska na niebie, zwanego „tańcem słonecznym”, które trwało niemalże dziesięć minut wobec zebranych tam siedemdziesięciu tysięcy ludzi. I pomimo tego ewidentnego znaku, potwierdzenia ze strony Magisterium Kościoła oraz beatyfikacji dwojga wizjonerów, nadal budzi on wiele wątpliwości w prawdziwość zdarzeń. A przecież ostrzeżenia Matki Bożej o „błędach Rosji”, które rozleją się po całym świecie i życzenie, by sowieckie imperium poświęcić Jej Niepokalanemu Sercu sprowokowały polityczną reakcję w postaci antykomunistycznego oporu pod flagą Fatimy. Aktualny i nadal intrygujący casus objawień fatimskich polega na tym, iż stanowią one zlepek tajemnic, które po stu latach nie doczekały się jeszcze całkowitego wyjaśnienia; wręcz przeciwnie, im bardziej są podejmowane, tym na bardziej zagmatwane wyglądają, budząc niekończące się polemiki wśród katolików, a czasem nawet pretensje do władz kościelnych o ukrywanie prawdy. Na czym polega profetyczna siła Fatimy? Jakie może mieć znaczenie dla wyznawców Chrystusa żyjących na przełomie tysiącleci? Czy opinia światowa winna się przejąć jej przesłaniem?
Fakty lubią nosić w sobie, poza interpretacjami nadanymi przez innych, także sensy ukryte. Potrzebujemy chrześcijańskiego sposobu odczytania ich. Bycie chrześcijaninem nie znaczy bycia kretynem, który zamyka oczy i we wszystko wierzy bez refleksji. Wiara nie zwalnia z pytań. Papież Benedykt XVI, odczytując ponownie przesłanie Maryi z 1917 roku, porównał je do biblijnego obrazu poszukiwania przez Boga sprawiedliwych, by ocalić miasta Sodomy i Gomory przed zagładą. Według niego lata, które pozostały do stulecia od objawień maryjnych (a mówił o tym w 2010 roku) są przynaglające Kościół do osiągnięcia obiecanego tryumfu Niepokalanego Serca Maryi oraz chwały Przenajświętszej Trójcy. Co się wydarzyło przed stu laty w portugalskiej mieścinie o nazwie Fatima?
Wymowa faktów
W sercu toczącej się Pierwszej Wojny Światowej, w Fatimie, w Portugalii troje pastuszków: Lucia dos Santos oraz dwoje kuzynów Franciszek i Hiacynta Marto stało się świadkami wyjątkowych „odwiedzin” Najświętszej Maryi Panny. Spotkanie to zostało poprzedzone pewnego rodzaju przygotowaniem ze strony posłańca z Niebios, przedstawiającego się jako Anioł Portugalii, który w latach 1915-1916 usiłował przyzwyczaić dzieci do kontaktów z rzeczywistością pozaziemską, m. in. poprzez Eucharystię: podał on Świętą Hostię Łucji, zaś Krew Pańską pozostałym dwojgu wizjonerów. Do spotkania z Niebieską Panią doszło po raz pierwszy 13 maja 1917 roku. Maryja poprosiła dzieci o odmawianie codziennego różańca. Miesiąc później, 13 czerwca, Łucja dowiedziała się od Maryi, ze Jezus pragnie posłużyć się nią do tego, aby ludzie poznali i pokochali Chrystusa. Maryja wtajemniczyła dzieci w kult Niepokalanego Serca Swego i wiążącą się z nim obietnicę zbawienia. Łucja relacjonowała, iż na otwartej dłoni Maryja trzymała serce otoczone cierniami, które wyraźnie wbijały się w jego ścianki. Jak się dowiedziała, chodziło o Niepokalane Serce Matki Bożej ranione ludzkimi grzechami, które oczekuje tych, którzy przyjmując łaskę nawrócenia zdobędą się na gotowość wynagrodzenia zadawanych mu zniewag. Następnym razem, 13 lipca, Matka Boża pokazała dzieciom przerażającą wizję piekła, zapowiadając zarazem potworne kary, jakie ludzie mogą ściągnąć na siebie, o ile nie nawrócą się do zbawiającej miłości Boga. „By temu wszystkiemu zapobiec – mówiła – będę domagać się poświęcenia Rosji memu Niepokalanemu Sercu oraz przyjmowania komunii świętej przez katolików w pierwsze soboty miesiąca”. Katecheza faktów w ustach Maryi przybrała postać pewnego proroctwa tego, co niebawem ma się wydarzyć. Jeśli ludzie nie nawrócą się i nie przemienią Ewangelią, wnet wybuchnie straszna rewolucja w Rosji, zapanuje w całym świecie krwawe widmo komunizmu i wiązać się z tym będzie krwawe prześladowanie Kościoła. W następstwie opuszczenia Boga ludzkość ogarnie ponowna wojna światowa, która przyniesie niewyobrażalnych rozmiarów ludobójstwo dokonywane na całych narodach. Podczas kolejnego spotkania, 15 sierpnia, Maryja prosiła dzieci i cały Kościół o intensywną modlitwę i podejmowanie aktów wynagradzających za grzeszników, bowiem „wiele dusz idzie do piekła” i nie ma wielu takich, którzy by za nich się ofiarowali, łącząc się z ofiara krzyżową Zbawiciela.
Ostatnie spotkanie Maryi z dziećmi 13 października było wyjątkowe. Poza ponowieniem apelu o modlitwę pod znakiem szkaplerza i różańca, Maryja przygotowała wcześniej zapowiedziany znak, który miał rozwiać wszelkie wątpliwości, iż jej misja prorocka jest uwiarygodniona przez samego Boga. Tego dnia do Fatimy zjechało się z różnych stron Portugalii około 70 tysięcy ludzi, wśród nich wielu polityków, prawników, dziennikarzy i fotografów. Niebo było zakryte chmurami, z których siąpił ciągły deszcz. Dzieci przyprowadziły tłum w stronę dębu, na którym zazwyczaj ukazywała się Piękna Pani. Zaczęto odmawiać różaniec. Koło południa, mimo deszczu Łucja nakazała wszystkim schować parasole, po czym doszło do ponownego objawienia. Maryja była jeszcze bardziej świetlista, niż dotychczas. Biały obłok unosił się nad ludźmi. Na pytanie Łucji: „Kim Pani jest i czego chce?”, Maryja odpowiedziała: „Jestem Matką Różańcową. Chcę, by w tym miejscu zbudowano kaplicę ku Mojej czci”. Pani z nieba prosiła, by nieustannie odmawiać różaniec, Ona zaś uzdrowi wielu chorych i duchowo znękanych. „Potrzeba, by wszyscy się nawrócili – mówiła – i prosili o odpuszczenie grzechów i by więcej nie obrażali Naszego Pana, który ponad miarę jest raniony”. Matka Boża otwarła swe ręce rozjaśnione światłem słonecznym i w tym momencie Łucja zawołała: „Patrzcie na słońce!”. Był to cud, o który dziewczynka prosiła Matkę Bożą, aby wszyscy mogli uwierzyć. Słońce zaczęło krążyć na niebie, zmieniać barwy, niemalże tańczyć. Czasem przybliżało się do ziemi tak, jakby za chwilę miało się na nią zwalić.
Znak na niebie
„Nagle usłyszałem krzyk wydobyty z setek gardeł i zobaczyłem, że tłum rzednie w miejscu, w którym stałem – opowiadał dr Almeida Garrett – Podążyli w kierunku słońca. Zobaczyłem słońce jak jaśniejący krąg o wyrazistych brzegach, którego blask nie raził w oczy. Utrzymywało ono swój splendor i ciepło nad Fatimą, wyróżniając się swym kształtem na tle nieba jak stolik do kart. Dawał się słyszeć przeraźliwy wrzask całego zgromadzenia. Słońce bowiem czyniło gwałtowne ruchy wokół, przemieszczając się swobodnie po nieboskłonie. Gdy swą krwistoczerwoną masą zdawało się opadać ku ziemi, wydawało się, że nas przygniecie swym potężnym ciężarem. Były to chwile doprawdy przerażające”. W liście pasterskim miejscowy biskup napisał: „Zjawisko słoneczne z 13 października, zrelacjonowane i opisane w tutejszej prasie, było pod każdym względem cudowne. Wywarło niezapomniane wrażenie na tych, którzy mieli szczęście w nim uczestniczyć. Zjawisko to, mimo iż żadne obserwatorium astronomiczne go nie odnotowało, zostało dostrzeżone przez osoby różnych kategorii i pochodzące z różnych klas społecznych, wierzące i niewierzące, dziennikarzy wiodących gazet portugalskich, a także przez ludzi oddalonych o kilometry od miejsca zdarzenia, co wyklucza jakąkolwiek hipotezę o zbiorowym złudzeniu”.
Hiacynta i Franciszek niebawem po tym poszli do nieba, Łucja zaś została mniszką w klasztorze w Coimbra aż do śmierci 13 lutego 2005 roku. Według jej relacji, miała ona nadal odbierać objawienia maryjne mające miejsce w jej klasztornej celi. Zdecydowała się na spisanie powierzonych jej przez Maryję sekretów, które podzieliła na trzy części. Dwie pierwsze spisała w 1941 roku, trzecią zaś zanotowała 3 stycznia 1944 roku, bo – jak mówiła – wcześniej „nie byłyby zrozumiałe” i oddała ją biskupowi José Alves Correia de Silva z Leirii-Fatimy w czerwcu tego samego roku. Sekret fatimski dotarł do Rzymu na przełomie marca i kwietnia 1957 roku. Miał być w założeniu upubliczniony przez papieża Jana XXIII w 1960 roku. Z woli papieża Jana i jego następców tak się nie stało. Wizjonerzy zawsze wspominali o trzech tajemnicach powierzonych im przez Matkę Bożą. Tylko trzecia z nich została zastrzeżona Wikariuszowi Chrystusa. W Roku Jubileuszu 2000 papież Jan Paweł II nakazał ujawnienie treści tego sekretu. Nad jego publikacją czuwał kardynał Tarcisio Bertone, komentarzem teologicznym opatrzył go kard. Joseph Ratzinger. Świat dowiedział się wówczas o wizji białego biskupa zmuszonego podążać pomiędzy trupami kapłanów w warunkach potwornego prześladowania Kościoła. Biały biskup po dostaniu się na górę został zabity przez żołnierzy. Wizja ta wówczas została odniesiona do krwawego zamachu na życie Jana Pawła II 13 maja 1981 roku, w liturgiczny dzień Matki Bożej z Fatimy. Wydawało się wszystko wyjaśnione. Tymczasem niedosyt pozostał.
Prorokini z Nieba
Po śmierci siostry Łucji władze kościelne nakazały zapieczętować jej celę. Pozostało w niej bowiem wiele zapisków oraz dziennik prowadzony przez wizjonerkę, o którego pochodzeniu wiedział jedynie jej spowiednik. Skąd ten niepokój, skoro kardynał Bertone w 2000 roku usiłował wszystkich przekonać, że przesłanie fatimskie się spełniło, a więc miało dotyczyć faktów i zdarzeń, które mamy już za plecami? Można z ulgą odetchnąć. Tymczasem papież Benedykt XVI, składając wizytę w portugalskim sanktuarium dziesięć lat później, powiedział, iż „byłoby naiwnością myśleć, że prorocze przesłanie z Fatimy już się wypełniło”. Poza tamtą wielką wizją, odnoszącą się do męczeństwa białego biskupa, ujawnioną i zinterpretowaną w 2000 roku, pozostały treści dotyczące przyszłości Kościoła, które z czasem będą się ukazywać i spełniać. Chodzi o nieuniknione cierpienia Kościoła. Cierpienia te – jak ujawnił wówczas Benedykt XVI – wydobędą się z jego wnętrza, z grzechu obecnego w Kościele. „Wiadomo było o tym od zawsze, lecz dziś pokazuje się to w przerażającej postaci, to mianowicie, że największe prześladowanie Kościoła nie wyjdzie od jego wrogów zewnętrznych, ale z grzechu tkwiącego w nim samym”. Prawdopodobnie z tym zetknął się papież Jan XXIII, czytając zaraz po swym wyborze w 1959 roku zapiski wydobyte z zalakowanej koperty siostry Łucji. Były one o takiej sile rażenia, iż mogły budzić obawy, że są „pozbawione nadprzyrodzonego charakteru”.
Domysł ten potwierdziła matka Angelica, legendarna amerykańska zakonnica klaryska od wieczystej adoracji, założycielka słynnej stacji telewizyjnej Eternal Word Television, zmarła w Wielkanoc 2016 roku, która także mówiła o nieopublikowanej dotąd części trzeciej tajemnicy fatimskiej dlatego, że jest przerażająca. Tym tropem podążył autor licznych książek o Fatimie Solideo Paolini, który postanowił wypytać o sprawę osobistego sekretarza papieża Jana XXIII Lorisa Capovillę. Ten próbował zbagatelizować temat uwagą, że byłoby czymś ryzykownym przypisywanie nadprzyrodzonego charakteru „fantazjom wytworzonym w głowie”. Poza tym lepiej nie być „maniakiem jednego tematu”. Tymczasem Paoliniemu udało się ustalić, z pomocą pamięci kard. Capovilli, dwie istotne okoliczności. Gdy papież Jan XXIII odczytał sekret fatimski w 1959 roku, nakazał swemu sekretarzowi zamknąć ponownie kopertę, wypisując na niej notatkę „nie wyrażam oceny”, ponieważ orędzie, w przekonaniu papieża, „może zawierać przesłanie Boże, albo też nie”. Gdy w 2000 roku kard. Bertone pokazywał w telewizji kopertę z treścią opublikowanego zaledwie sekretu z Fatimy, o dziwo: na kopercie nie było żadnej adnotacji. Może chodzić o pewien „dodatek” – skomentował to później Capovilla, przypominając sobie, że w 1963 roku również i papież Paweł VI zaglądał do tajemniczej koperty, tyle, że według sekretarza Jana XXIII miało to miejsce 27 czerwca, podczas gdy oficjalne źródła watykańskie mówią o wizycie Pawła VI w sejfie Kongregacji Nauki Wiary 27 marca 1965 roku. To potwierdza tezę o dwóch kopertach zawierających dwie części tak zwanej trzeciej tajemnicy fatimskiej oraz przekonanie papieża Benedykta XVI o tym, że proroctwo Matki Bożej sprzed stu lat jest wciąż aktualne i jako takie może być wyzwaniem dla naszego pokolenia. Ciekawe, że gdy papież Franciszek został powołany na urząd Piotrowy 13 marca 2013 roku (dzień kojarzy się z „trzynastkami” fatimskimi), już podczas pierwszego Angelus mówił o Fatimie, dziesięć dni później zadzwonił prosząc o przybycie Capovilli do Watykanu, miesiąc zaś po wyborze skontaktował się z patriarchą Lisbony, kard. José Policarpo, by poprosić o poświecenie swego pontyfikatu właśnie Matce Bożej z Fatimy.
Maryja zawsze interweniowała w dzieje świata i Kościoła w przededniu jakichś trudnych wydarzeń: wybuchu Komuny Paryskiej, rewolucji bolszewickiej, dojścia do władzy Hitlera, strasznych wojen w Rwandzie i na Bałkanach. Nie potrzeba być wizjonerem, by dostrzec zbieżność historii powszechnej z interwencjami Niebios. Maryja, od chwili Zwiastowania, jest łącznikiem między czasem a wiecznością. Bóg powierzył Jej zadanie towarzyszenia chrześcijanom w dziejach, zadanie Matki. Czego dotyczy aktualność przesłania Maryi z Fatimy? Dlaczego wzmaga Ona swe wysiłki ratowania tego pokolenia przed potwornymi konsekwencjami jego grzechów? Czego mogą dotyczyć te potworności, przed którymi przestrzega Piękna Pani? Według kard. Mario Luigiego Ciappi, mogą one dotyczyć „wielkiego odstępstwa w Kościele” oraz pasterzy, którzy „poważnie zaniedbają swe powinności”. Przez świat przebiegną „fale diabelskiego chaosu”. Szatan „zaślepi dusze i zatwardzi serca” wielu jako „kara za odmowę uległości względem Niepokalanego Serca Maryi”. Siostra Łucja w liście do kard. Carlo Caffarry napisała, że „ostateczne starcie między Panem a królestwem szatana dokona się na polu małżeństwa i rodziny… Kto przyczynia się do świętości małżonków, będzie zwalczany i narażany na wszelkie reakcje, bo to jest decydujący punkt”. Lecz – jak dodała wizjonerka – Matka Boża już zmiażdżyła mu głowę. Przy innej okazji odniósł się do tego św. Jan Paweł II, potwierdzając, iż chodzi o zwrotny punkt, bo dotyczy „fundamentu stworzenia, prawdy o relacji między mężczyzną i kobietą oraz relacji między pokoleniami. Wystarczy ruszyć tę kolumnę, by runął cały gmach”. I to właśnie obserwujemy. „Nie słuchać Najświętszej Panienki – mówiła siostra Łucja – to grzech przeciw Duchowi Świętemu”. Czy stulecie objawień fatimskich przyczyni się do ostatecznego tryumfu Niepokalanego Serca Maryi ku chwale Przenajświętszej Trójcy?
Ks. Robert Skrzypczak