„Sprawa zbrodni smoleńskiej ściśle wiąże się ze zbrodnią dokonaną na księdzu Jerzym. Obie powinny być wyjaśnione, z tym, że bardzo nagli czas, gdy chodzi o sprawę ks. Jerzego” – mówi ks. Stanisław Małkowski w rozmowie z portalem Fronda.pl. Kapłan komentuje też działania Telewizji Publicznej wobec miesięcznic smoleńskich, a także przyznaje, że zaskoczyły i zabolały go słowa prezesa Jarosława Kaczyńskiego o tablicy upamiętniającej ofiary Smoleńska na miejscu krzyża. Zapraszamy do lektury całej rozmowy.
***
Portal Fronda.pl: Jak spędził ksiądz wczorajszą miesięcznicę smoleńską, pierwszą od objęcia władzy przez nowy rząd? Ucieszyła księdza asysta wojskowa, wreszcie znak godnego uczczenia sprawy przez państwo?
Ks. Stanisław Małkowski: Odbyła się najpierw msza w kościele Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny i św. Józefa Oblubieńca, którą koncelebrowałem. Był na niej prezes Jarosław Kaczyński i szereg osób uczestniczących w tych porannych mszach co miesiąc [m.in. Mariusz Kamiński, Mariusz Błaszczak – red.]. Później uczestniczyłem we mszy świętej o 19 w katedrze jako koncelebrans, byłem przy krzyżu, tam pomodliłem się, słuchałem przemówienia pana Jarosława Kaczyńskiego, potem pani Anity Czerwińskiej. Asysta wojskowa była w katedrze i było to bardzo piękne.
Głośnym echem odbijają się dziś w mediach słowa prezesa Jarosława Kaczyńskiego, że zacznie się wreszcie wyjaśnianie okoliczności katastrofy smoleńskiej.
Ten temat pan prezes podejmuje co miesiąc. Mam nadzieję, że wreszcie zostaną wyjaśnione motywy, przebieg i cele zbrodni smoleńskiej, a także korzyści, które odniosła zarówno Platforma, jak i pewne czynniki polityczne na wschodzie i na zachodzie. Jest pewna prawna zasada łacińska szukania sprawcy: is fecit, cui prodest, ten uczynił, komu to przyniosło korzyść. Korzyści z tej zbrodni są oczywiste i jawne. Jest to pewien trop szukania sprawców. Można domyślić się, że wchodziły tu czynniki wschodni, wewnętrzny, a także w pewnej mierze zachodni, być może bardziej zakamuflowany od tych dwóch poprzednich. Ta sprawa powinna zostać wyjaśniona.
Należy też jak najprędzej podjąć śledztwo w sprawie zamordowania ks. Jerzego Popiełuszki. Jak wskazuje wiele poszlak i jak wskazują tacy autorzy, jak Wojciech Sumliński czy Aleksander Ścios, był to mord założycielski III RP. Trzeba wyjaśnić motywy i sposób przeprowadzenia tej zbrodni, a także cele założone pierwotnie, jak i realizowane w wyniku pewnej zmiany, oferty złożonej przez Mazowieckiego i Geremka przedstawicielom władzy komunistycznej i PRL. Śledztwo w tej sprawie było prowadzone bardzo sumiennie przez prokuratora Andrzeja Witkowskiego i dwukrotnie było mu odbierane. Z końcem tego roku Andrzej Witkowski przechodzi w stan spoczynku. Trzeba to wstrzymać. Pytałem telefonicznie pana ministra Zbigniewa Ziobrę, czy jest możliwe przywrócenie do śledztwa prokuratora Witkowskiego i wstrzymanie jego przejścia na emeryturę. Powiedział, że będzie to możliwe dopiero w marcu, kiedy prokuratura będzie podporządkowana, miejmy nadzieję, ministerstwu sprawiedliwości. W tej chwili prokuratura z panem Seremetem na czele uczyni wszystko, aby nie doprowadzić do kontynuowania śledztwa w tej sprawie i wyjaśnić prawda.
Sprawa zbrodni smoleńskiej ściśle wiąże się ze zbrodnią dokonaną na księdzu Jerzym. Obie powinny być wyjaśnione, z tym, że bardzo nagli czas, gdy chodzi o sprawę ks. Jerzego, w związku z tym, że Andrzej Witkowski odchodzi na emeryturę z końcem tego roku. Pozostają trzy tygodnie grudnia aby to wstrzymać, chociaż pan Zbigniew Ziobro uważa, że jest to niemożliwe. Trzeba szukać takich dróg, aby okazało się to możliwe.
W Telewizji Publicznej wyemitowano wczoraj program z udziałem Adama Michnika. W dzień, w którym wspomina się katastrofę smoleńską, Michnik szydził z ludzi chcących dotrzeć do prawdy o tym wydarzeniu. Przyrównał ich do bolszewików ukrywających prawdę o Katyniu. Jak ksiądz odbiera te, można chyba powiedzieć, obrzydliwe słowa?
To jest odwracanie kota ogonem [śmiech]. Po stronie kłamstwa katyńskiego przez długie dziesięciolecia byli przedstawiciele władzy komunistycznej i PRL. Kontynuatorzy tej władzy, powiązani rodzinnie, organizacyjnie czy mentalnie, podtrzymują kłamstwo smoleńskie na tej samej zasadzie, na jakiej tamci rozpowszechniali kłamstwo katyńskie. Sprawstwo i zakłamanie zbrodni smoleńskiej jest w pewnej mierze analogiczne ze sprawą zbrodni katyńskiej. Dlatego twierdzenie Michnika jest bezczelnym kłamstwem.
A to, że takie słowa padły na antenie Telewizji Publicznej, to jest chyba po prostu hańbiące?
Tak, jest to dla Telewizji Publicznej hańbiące. Nie pierwszy to jednak raz i boję się, że nie ostatni. Telewizja Publiczna powinna zostać odebrana kłamcom. Nie moja sprawa, w jaki sposób należy to zrobić, ale trzeba to uczynić jak najprędzej.
Podczas wczorajszych obchodów miesięcznicy smoleńskiej miał miejsce pewien incydent. Z tłumu, sprzed kamery, wypchnięty czy wyrzucony został dziennikarz TVP, który miał relacjonować obchody na żywo. Ludzie mówili mu, że nie ma tam miejsca dla człowieka pracującego dla telewizji, która zakłamywała i zakłamuje prawdę o Smoleńsku, sporach o pamięć o tej tragedii. Czy gniew ludzi, którzy go wypchnęli sprzed kamery, był uzasadniony?
Byłem blisko, ale sam nie widziałem tego wypchnięcia. Jeżeli łączyło się to z poturbowaniem i przewróceniem tego człowieka, to nie było to właściwe. Natomiast jeżeli miało miejsce samo wypchnięcie, a więc zmuszenie go do odwrotu przez pewną formę presji, nieposuwającej się do rękoczynów, to było to jak najbardziej słuszne.
Telewizja Publiczna nie ma moralnego mandatu, żeby opowiadać dziś Polakom o tym, jak trwa pamięć o katastrofie smoleńskiej?
Nie ma. Ci ludzie działają poza moralnością i poza prawdą. Powoływanie się przez nich na jakąś moralność jest szczytem cynizmu.
A co będzie z krzyżem? Wczoraj ze strony prezesa Jarosława Kaczyńskiego padły dość zaskakujące słowa o upamiętnieniu ofiar tragedii smoleńskiej tablicą. Miałaby stanąć tam, gdzie wcześniej znajdował się krzyż.
Gdyby pan o to nie zapytał, to sam bym to powiedział. Zabolało mnie to. Miesiąc temu pan prezes Jarosław Kaczyński bardzo pięknie upomniał się o krzyż. Wczoraj jakby o tym zapomniał. Czym innym jest krzyż, a czym innym tablica. Umieszczenie krzyża na Krakowskim Przedmieściu, przed Pałacem Prezydenckim, jeszcze niedawno Namiestnikowskim, jest sprawą daleko ważniejszą od umieszczenia tablicy. Krzyż powinien się tam znaleźć na znak zwycięstwa i modlitwy, aby z tych śmierci wyrosło dobro tak jak z krzyża zmartwychwstanie. To nawiązanie do słów św. Jana Pawła II, który po zamordowaniu ks. Jerzego Popiełuszki powiedział, że modli się, aby z tej śmierci wyrosło dobro, tak jak z krzyża zmartwychwstanie. Znak krzyża zarówno w odniesieniu do męczeństwa ks. Jerzego jak i do śmierci ofiar zbrodni smoleńskiej jest znakiem zwycięstwa. Bóg może w swoim nieskończonym miłosierdziu ze zła wyprowadzić dobro. Potrzebuje jednak naszej modlitwy i naszego współudziału. Takim współudziałem w duchu wiary byłaby właśnie cześć pełna nadziei i miłości oddana krzyżowi. Krzyżowi, który, jako krzyż smoleński, został określony jako krzyż pamięci, prawdy i nadziei. Nie wolno wyrzec się pamięci, nie wolno wyrzec się prawdy, nie wolno wyrzec się nadziei.
Domyśla się ksiądz, dlaczego prezes Jarosław Kaczyński mówił nie o krzyżu, a o tablicy?
Jedno nie wyklucza drugiego… Czy było to przejęzyczenie, czy też świadome stwierdzenie pod wpływem jakichś rad, trzeba byłoby zapytać pana prezesa. Bardzo liczę, że takie pytanie zostanie zadane – a odpowiedź będzie wyważona i nawiąże raczej do tego, co mówił pan prezes miesiąc temu, niż do tego, co mówił wczoraj.