Zniknięcie 20 małych dzieci to dramat. Szwedzka gazeta pisze, że wśród uchodźców, którzy trafili do Szwecji, jest dużo samotnych dzieci i nastolatków. Część z nich zniknęła bez śladu z dworca w Malmö, ale nie wiadomo dokładnie ile, ponieważ nie zostali jeszcze zarejestrowani na liście uchodźców. Komu zależy na małych uchodźcach?
Są dwie odpowiedzi: albo za kradzieżą małych dzieci stoją ideolodzy szwedzkiej praworządności czyli genderyści, którzy porwali dzieci by uczynić je swoimi wyznawcami - co jest o tyle prawdopodobne, że ideolodzy owej rewolucji słyną z tego, że zabierają dzieci tym, których uznają za mało poprawnych członków lewackiego spoeczeństwa. Druga odpowiedź: terroryści - wiemy, że Państwo Islamskie szkoli wiele małych dzieci na bojowników Allaha. W Szwecji - tyglu multi-kulti, jest na pewno sporo zainstalowanych komórek terrorystycznych, które czekają na odpowiedni znak od swoich przywódców do rozpoczęcia ataku na niewiernych.
Annelie Larsson, odpowiedzialna za sprawy socjalne w urzędzie miasta odpowiedziała: mam nadzieję, że zaopiekowali się nimi życzliwi ludzie. Podkreśla jednak, że tego rodzaju pomoc jest nielegalna. Potwierdziła, że każdego dnia do Malmö przyjeżdża od 40 do 50 samotnych dzieci.
mm/wp.pl