Politycy Platformy dostali „wścieklizny” po ogłoszeniu referendum przez prezydenta Dudę
1. Po czwartkowym orędziu i ogłoszeniu przez prezydenta Andrzeja Dudę, że skieruje do Senatu wniosek o zarządzenie referendum w sprawie wieku emerytalnego, obligatoryjności posyłania 6-latków do szkoły i przyszłości Lasów Państwowych, wczoraj politycy Platformy przechodzili samych siebie, żeby wmówić Polakom, że pytania są „pisowskie”.
Z samego rana konferencje prasową zwołał marszałek Senatu Bogdan Borusewicz ale szybko przeniósł ja na popołudnie, ponieważ przewodnicząca Platformy Ewa Kopacz zarządziła pośpieszne posiedzenie zarządu partii.
Po kilku godzinach narad przekaz medialny został ustalony, referendum prezydenta Komorowskiego jest dobre, bo pytania ułożył on sam, a referendum prezydenta Andrzeja Dudy jest złe, bo pytania przygotowało jego zaplecze partyjne.
Marszałek Borusewicz dodatkowo uznał, że pytania referendalne przesłane we wniosku prezydenta Dudy są zbyt ogólne i będzie żądał od Kancelarii dodatkowych wyjaśnień, ponadto zwróci się do Krajowego Biura Wyborczego o wyjaśnienie czy będzie ono w stanie przeprowadzić wybory i referendum w tym samym terminie.
Jeszcze bardziej poirytowana wnioskiem o referendum, okazała się premier Ewa Kopacz, która oświadczyła, że czuje się wręcz oszukana przez prezydenta Andrzeja Dudę, który nie spotkał się z jej środowiskiem politycznym mimo tego, że chciało mu podpowiedzieć kilka innych pytań referendalnych.
W związku z tym Andrzej Duda jest zdaniem premier Kopacz prezydentem partyjnym, a nie prezydentem wszystkich Polaków, co obiecywał w czasie kampanii wyborczej, a już na jej początku okazało się, że jest inaczej.
Wczoraj dwie konferencje prasowe miał marszałek Senatu Bogdan Borusewicz, obydwie wprawdzie z zupełnie kuriozalnym przekazem o wyższości referendum Komorowskiego nad referendum Dudy i wypowiedziami formułowanymi tak, że słychać było wyraźnie iż ma on poważne kłopoty z językiem polskim.
Podobnie dwa briefingi prasowe miała premier Kopacz, podczas których wręcz żądała od prezydenta Andrzeja Dudy uzupełnienia pytań referendalnych o kilka innych (wymieniła kwestię in vitro, rolę związków zawodowych) i przez wszystkie przypadki odmieniała jego „pisowską” prezydenturę.
Pomocną dłoń do tonącej Platformy jak zwykle w takich przypadkach wyciągnęło TVN 24, minister Kamiński miał ekskluzywną rozmowę u redaktora Morozowskiego w programie „Tak jest”, gdzie przez 20 minut odsądzał Prawo i Sprawiedliwość i prezydenta Andrzeja Dudę „od czci i wiary”, a natychmiast po nim w programie „Fakty po faktach” przez blisko pół godziny gościła premier Ewa Kopacz, która wylała swoje żale znowu na PiS i prezydenta Dudę.
Przypomnijmy więc dlaczego prezydent Andrzej Duda zaproponował nowe referendum i ograniczył je do 3 pytań.
Otóż pod koniec czerwca na wiecu wyborczym w Bełchatowie kandydatka na premiera wysunięta przez Zjednoczoną Prawicę, poseł Beata Szydło zaproponowała aby do pytań referendalnych prezydenta Komorowskiego dołączyć jeszcze pytania o obniżenie wieku emerytalnego, wysyłania sześciolatków obligatoryjnie do szkoły i wreszcie przyszłości Lasów Państwowych.
We wszystkich tych sprawach miały miejsce inicjatywy obywatelskie (w sprawie 6- latków nawet dwie), dotyczące zorganizowania referendów, pod którymi podpisało się ponad 6 milionów osób.
Wszystkie te podpisy po decyzjach koalicji Platformy i PSL-u zostały wprawdzie zmielone, a wnioski referendalne odrzucone w pierwszym czytaniu ale po ich ilości można wnioskować, że te sprawy naprawdę budzą ogromne zainteresowanie społeczne.
Prezydent Andrzej Duda zaprosił inicjatorów tych referendów do swojej Kancelarii na konsultacje podczas których usłyszał, że wszyscy oni podtrzymują ideę zorganizowania referendum w tych sprawach, pod którymi zebrali miliony podpisów.
Co więcej wszystkie te trzy problemy są ciągle aktualne, ba coraz bardziej emocjonują opinię publiczną, ponieważ rządząca koalicja Platformy i PSL-u, coraz mocniej upiera się szczególnie przy utrzymaniu podwyższonego wieku emerytalnego i obligatoryjnego posyłania dzieci 6-letnich do szkoły.
Stąd taki, a nie inny kształt nowego referendum i tylko zła wola polityków Platformy powoduje, że próbują oni teraz za wszelką cenę do niego nie dopuścić, dyskredytując zarówno komitety obywatelskie, które zbierały podpisy jak i obecnego prezydenta, który nie chce pozwolić aby 6 milionów podpisów zostało ostatecznie wyrzucone do kosza.
Teraz wszystko w rękach senatorów Platformy ale po wczorajszej „wściekliźnie” czołowych polityków tej partii, nie mam wątpliwości, że dostaną oni polityczną dyspozycję aby wniosek prezydenta Andrzeja Dudy o referendum bezwzględnie odrzucić.
Zbigniew Kuźmiuk