Przesłuchanie Sylwestra Latkowskiego przed sejmową komisją śledczą ds. Amber Gold wydaje się potwierdzać fakt istnienia "gdańskiej ośmiornicy". Były redaktor naczelny "Wprost" zeznawał przed komisją, ponieważ tygodnik, z którym był związany, a w rok po aferze Amber Gold objął stanowisko redaktora naczelnego, był jednym z mediów najmocniej nagłaśniających sprawę ciemnych interesów Marcina P. Sam Latkowski wraz z Michałem Majewskim, zebrał wiele informacji na ten temat, opisując sprawę na łamach "Wprost"

Latkowski mówił o powiązaniach łączących organy ścigania, polityków, sędziów oraz przedstawicieli półświatka w Trójmieście. Dziennikarz zwracał uwagę również na opieszałość ówczesnych władz Polski i podległych im służb w kwestii Amber Gold.

"Szef Centralnego Biura Śledczego powiedział mi kiedyś, że nad Gdańsk powinny nadlecieć F 16 i „symbolicznie” zbombardować Gdańsk. Tam trzeba wsadzić nowych ludzi, bo zawsze będzie jakiś „wujek”, jakiś „dziadek”- powiedział były redaktor naczelny "Wprost". W ocenie świadka, piramida finansowa Marcina P. mogła działać bez żadnych przeszkód, ponieważ w układzie znajdowali się ludzie związani z biznesem, polityką i organami ścigania. Co więcej, małżeństwo P. wiedziało, kto za nimi stoi. 

"Służby boją się zakładać podsłuchy, bo tacy „szczelni” są sędziowie. Jeśli ja słyszę, że byłemu szefowi CBŚ w Gdańsku płonie samochód, a policjanci mówią mu, by tę sprawę zgłosił, a on odpowiada, że rozwiąże to po swojemu, to czy taka sytuacja jest normalna?"- zastanawiał się dziennikarz. 

"Działania ABW postrzegam jako tuszowanie sprawy"- stwierdził Sylwester Latkowski. Jak podkreślał, Marcin P. miał w Trójmieście "zdumiewającą ochronę".

"To niemożliwe, że tak zachowywały się sądy, system bankowy nie reagował (…)"- mówił świadek podczas przesłuchania.

Z kolei Sopot dziennikarz określił mianem "małej Sycylii". Sycylia, jak wiadomo, jest matecznikiem włoskiej mafii. Zdaniem Sylwestra Latkowskiego, podobnie silne układy funkcjonują w Trójmieście.

"Tam się zatarły granice,ludzie nie mają wyczucia z kim bywać,a z kim nie.(…) W Trójmieście nikt nie sypie. To jest bardzo hermetyczne środowisko. A politycy jak „małpka zakrywająca oczy”- podkreślał dziennikarz.

Jak wynika z dzisiejszych zeznań świadka, za OLT Express i Amber Gold stał Jan P. ps. "Tygrys" oraz Marius Olech. Ten pierwszy to były esbek oraz trójmiejski biznesmen. Olech natomiast był już wcześniej przesłuchiwany przed sejmową komisją w charakterze świadka.

„Tygrys” przyniósł do Mariusa Olecha walizkę, w której było 5 milionów złotych lub dolarów, a potem te pieniądze zabrał Marcin P."-zeznawał Latkowski. U Mariusa Olecha bywał nie tylko "Tygrys", ale również prominentni politycy, jak np. Jacek Karnowski- prezydent Sopotu.

"Nie wierzyliśmy, że Marcin i Katarzyna P. wpadli na pomysł Amber Gold i zarządzali spółką. To było niemożliwe,by oni działali sami"- ocenił dziennikarz. 

yenn/wPolityce.pl, Fronda.pl