7 lutego 2015 r. w Muzeum Sztuki w Estonii otwarto osobliwą wystawę, zatytułowaną “Moja Polska, pamiętać i zapomnieć”. Wystawa, która ma trwać do końca marca, jest według organizatorów „Upamiętnieniem 70. rocznicy wyzwolenia obozów koncentracyjnych i zakończenia II wojny światowej”. Wystawę finansowały i wsparły Estoński Fundusz Kultury oraz estońskie Ministerstwo Kultury.
Wśród skandalicznych prac jest klasyczny krajobraz Los Angeles z gigantycznymi literami “HOLOCAUST” w miejsce HOLLYWOOD; wideo, na którym nadzy ludzie bawią się w berka na tle komór gazowych; wideo, na którym stary mężczyzna wchodzi do salonu tatuaży, prosząc o „odnowienie” jego tatuażu: numeru z obozu koncentracyjnego na jego ręce.Wszystkie eksponaty na tej oburzającej wystawie mają ten sam charakter – chamski, arogancki, świadomie wyszydzający Holocaust przy użyciu wideo, fotografii, komiksów i innych śmieci, wyprodukowanych i wystawionych przez humanoidy z Polski i Estonii.
Uważam, że należy ujawnić ich nazwiska związane z tym świadomie nikczemnym “dziełem”. Są to: Zbigniew Libera, Joanna Rajkowska, John Smith (Marko Mäetamm i Kaido Ole), Wilhelm Sasnal, Artur Żmijewski i Yael Bartana. Większość z nich jest Polakami, dwóch jest Estończykami i jedna, Yael Bartana, jest Izraelką, która mieszka w Berlinie i reprezentuje Polskę na wielu wystawach międzynarodowych.
Zbigniew Libera, który jest autorem fotografii “Mieszkańcy”, czołowego eksponatu tej wystawy, wsławił się uprzednio modelem obozu koncentracyjnego z klocków Lego i innymi skandalicznymi bublami tak zwanej sztuki współczesnej. Marko Mäetamn wykłada na Akademii. Artur Żmijewski jest autorem wideo “Gra w berka”, które zostało oficjalnie zakazane w Niemczech jako dzieło znieważające i podżegające do nazizmu.
Wszystkie te aroganckie kreatury określają siebie mianem “artystów kontrowersyjnych”. To co produkują – a co sprzątacze w muzeach, jako psychicznie zdrowi ludzie, regularnie wyrzucają do śmieci, autentycznie sądząc, że są to śmieci – tyle mają wspólnego ze sztuką, co ich przesłanie ma wspólnego z człowieczeństwem, moralnością, sumieniem, edukacją, wiedzą, zdrowym rozsądkiem i innymi cechami, które odróżniają istoty ludzkie od humanoidów.
Kuratorem tej odrażającej wystawy jest 24-letnia Rael Artel, która została dyrektorką Muzeum Sztuki w Tartu w 2013 r., po tym, jak była przedtem „niezależną kuratorką”. Wszyscy w świecie sztuki wiedzą, co „niezależny kurator” znaczy w rzeczywistości. Tłumaczenie: nikt. Mówi to jednak coś o tym, kto zawiaduje kulturą w Estonii i promuje takie kreatury na dyrektorów muzeów.
Na stronie internetowej tego tak zwanego muzeum jest szereg tekstów dotyczących wystawy. W pierwszym radosnym komunikacie informują o „wybitnych eksponatach międzynarodowej sztuki współczesnej”, zauważając, że niemal wszyscy artyści są uczestnikami Biennale w Wenecji – co brzmi jak mantra oczywistej oczywistości dla tej 24-letniej „niezależnej kuratorki”. Z satysfakcją wyliczają „niektóre ze strategii” prezentowane przez artystów do ich interpretacji Holocaustu: „humor, ironia, marketing historii”; stosują to w celu „zrekompensowania niesprawiedliwości” i dla „stworzenia łatwiejszej rozmowy o Holocauście”.
Dlaczego całkowicie nie “z-LEGO-izować” Holocaustu? To takie zabawne i takie łatwe dla bezmózgich, bezdusznych i chorych antysemitów. W oficjalnym komunikacie prasowym tego tak zwanego muzeum Holocaust nazwany jest „nieprzyjemnym tematem”. W innym komunikacie muzeum określa Holocaust jako „nieprzyjemne zapachy wydzielin historii”.
Muzeum reklamuje również jeden z kluczowych eksponatów, skrajnie obrzydliwe wideo „Gra w berka”, tym, że jest ono zakazane w Niemczech. I dodaje z dumą: „Na wystawie jest wiele innych skandalicznych i kontrowersyjnych prac”.
Dla przyciągnięcia publiczności wydali ostrzeżenie: “Uwaga: dzieła sztuki na tej wystawie mogą zakłócić spokój”.
Po początkowym oburzeniu, jakie wystawa wywołała w pewnych kręgach estońskich, choć jak dotąd nie na szczeblu krajowym lub oficjalnym, muzeum postanowiło zamieścić wyjaśnienie tej mega-zniewagi. W dość krótkim tekście powtórzyli ogólne frazesy z pierwszego komunikatu prasowego, z dodatkiem wieloznacznych spekulacji o współczesnej „ksenofobii we Francji, na Ukrainie i na Bliskim Wschodzie”, oczywiście nie wspominając ani Żydów, ani terrorystów.
Organizatorzy oznajmili, że nie zamierzali “robić taniego skandalu”. Istotnie, nie było to tanie; koszt tej tak zwanej wystawy jest całkiem wysoki.
Wymagało niemałego wysiłku, by wybrać, zapakować, przetransportować, ubezpieczyć, ustawić, reklamować tę kolekcję ohydnej, złośliwej zniewagi i sfinansować to wszystko, z pieniędzy publicznych.
Istnieje proces aprobowania takich finansowanych przez państwo wystaw i tutaj powstaje zasadnicze pytanie co do sposobu, w jaki Estonia upamiętnia 70. rocznicę wyzwolenia obozów i zakończenia II wojny światowej. Byli tam dorośli ludzie, którzy znali koncepcję wystawy, i ci urzędnicy państwowi powinni zostać pociągnięci do odpowiedzialności za tę olbrzymią zniewagę ofiar Holocaustu i ich rodzin.
Istnieją także podstawy do pozwu grupowego przeciwko inicjatorom i wykonawcom tego publicznie zorganizowanego szyderstwa z Holocaustu i rozważa się obecnie taki pozew.
Sam fakt, że taka obrzydliwa trawestacja, takie degradowanie pamięci milionów stało się możliwe, jest kolejną oznaką tego, gdzie znaleźliśmy się dzisiaj, kiedy otwarty, agresywny, bezczelny i bezwstydny antysemityzm stał się nie tylko akceptowaną rutyną, ale stał się modny.
Społeczność żydowska w Estonii wysłała oficjalny list protestujący wobec tej wystawy do prezydenta Estonii i do innych przywódców tego kraju, włącznie z premierem, ministrem kultury i członkami parlamentu.
Zwrócono się także do estońskich członków parlamentu europejskiego. Wszyscy jesteśmy bardzo ciekawi reakcji przywódców tego kraju i jego wysokich rangą przedstawicieli.
Jad Waszem i inne instytucje międzynarodowe zostały poinformowane o skandalu w Estonii.
Sprawie przygląda się American National Coalition Supporting EuroAsian Jewry, po otrzymaniu informacji od wielu ludzi, jak również Los-Angeles Simon Wiesenthal Centre.
Jak dotąd ten popis szyderstwa jest jedynym w Estonii publicznym lub oficjalnym upamiętnieniem, 70–lecia dat związanych z wyzwoleniem obozów koncentracyjnych, zakończeniem II wojny światowej, Międzynarodowym Dniem Holocaustu i Pamięci. Być może, w świetle postawy zademonstrowanej przez bezmózgie i niemoralne małe potwory, popierane przez państwo estońskie, powinniśmy oczekiwać radosnych corocznych obchodów deklaracji Estonii na konferencji w Wannsee, 20 stycznia 1942 r., że stała się państwem "judenfrei", pierwszym ze wszystkich państw z koalicji nazistowskiej. W pewnym sensie to właśnie zrobili.
Dr Irina Rogatchi (pierwotnie opublikowano w Arutz Sheva)
tłum. Małgorzata Koraszewska (za: izrael.org.pl)