W Nangar Khel ukrywali się groźni talibscy terroryści, z których jednego schwytali polscy żołnierze – pisał w 2007 roku ówczesny szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego Antoni Macierewicz w meldunku dotyczącym tragedii w Afganistanie. W swoim dokumencie przedstawiono różne scenariusze przebiegu wydarzeń włącznie z takim, że to sami talibowie ostrzelali wioskę oraz że strzały były wymierzone w uciekających talibów.

 

Portal Niezależna.pl publikuje dokument odtajniony przez obecnego szefa SKW, gen. Noska, na temat ostrzelania afgańskiej wioski Nangar Khel przez polskich żołnierzy. Dokument został przesłany w 2007 roku do szefa MON Aleksandra Szczygło.

 

Antoni Macierewicz, twórca i szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego, relacjonuje w nim nadchodzące informacje, które później potwierdził przebieg procesu. Z meldunku wynika, że żołnierze twierdzili, iż dostali rozkaz ostrzelania wioski, a dowódca temu zaprzeczał.

 

Szef SKW pisał również, że istnieje podejrzenie, iż w Nangar Khel ukrywali się groźni talibscy terroryści. Jednego z nich schwytali polscy żołnierze. W dokumencie przedstawiono różne scenariusze przebiegu wydarzeń. Nie wykluczone, że sami talibowie ostrzelali wioskę lub że strzały były wymierzone w uciekających talibów.

 

Zarówno Służba jak i jej szef podkreślali konieczność dalszego badania sprawy, o niczym nie przesądzając. W związku z koniecznością wyjaśnienia sprawy sugerowano odesłanie żołnierzy do innej bazy w Afganistanie.

 

Odtajniony dokument zadaje kłam opiniom m.in. gen. Waldemara Skrzypczaka, który uznał publicznie, że proces w tej sprawie może być kukułczym jajem PiSu oraz, że „scenariusz Nangar Khel został opracowany w zacisze gabinetów i stoi za nim Antoni Macierewicz”. Były szef WSI szedł w swych wypowiedziach znacznie dalej. Sugerował spisek w tej sprawie i uznał, że potrzebna jest komisja śledcza do wyjaśnienia tych zarzutów. Zdaniem Dukaczewskiego Macierewicz chciał wykorzystać sprawę Nangar Khel, by wpłynąć na zmianę generałów w polskiej armii.

 

Odtajniony meldunek jednoznacznie pokazuje, że sprawa została potraktowana profesjonalnie i obiektywnie oraz, że nikt o niczym nie przesądzał.

 

Macierewicz uratował tych żołnierzy?

 

Ekspert prawa międzynarodowego profesor Mariusz Muszyński uważa, że postawienie żołnierzy z Nangar Khel przed sądem w Polsce , a potem ich uniewinnienie, było najlepszym rozwiązaniem. - Zabicie cywili może być efektem błędu. Niemniej stanowi śmierć ludzi, co przy dzisiejszych standardach cywilizacyjnych musi być wyjaśnione. Od oceny takiego działania jest sąd i prokuratura. Powinniśmy się więc nie tylko przyzwyczaić, ale wręcz cieszyć, kiedy robi to sąd polski i polska prokuratura, bo alternatywą jest postępowanie przed Międzynarodowym Trybunałem Karnym – zaznacza Muszyński.

 

Zdaniem eksperta, gdyby sprawa trafiła do MTK proces byłby trudniejszy, ponieważ sędziowie nie znają naszych „racji politycznych, czy realiów wojskowych”. Zaznacza, że jest to również „niesława dla Polski na cały świat”. - Potrzeba albo dużej dozy osobistej niechęci, albo niewiedzy na temat realiów prawnych dzisiejszych akcji wojskowych, albo wreszcie złej woli wykorzystania nieszczęścia polskich żołnierzy na rzecz politycznych rozgrywek, by wymyślać bzdury na temat powołania komisji śledczej ds. Nangar Khel. Tak naprawdę powinniśmy się cieszyć z jej zakończenia właśnie w taki sposób, bo lepszej drogi by zamknąć tę nieszczęsną sprawę nie było – napisał prof. Muszyński na portalu wpolityce.pl.

 

Zdaniem Muszyńskiego były szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego, minister Antoni Macierewicz – „jeżeli to jego działania doprowadziły do procesu” – uratował głowy żołnierzom, a Polskę uchronił przed wstydem na światową skalę.

 

- To rozwiązanie, zamiast cieszyć wszystkich, służy znów za pretekst do walenia w PiS przez niedouczone media, krótkowzrocznych polityków, czy wrogów osobistych Macierewicza – kwituje profesor UKSW.

 

żar/Niezalezna.pl