Pochodzę zza Buga i to zarówno po mieczu, jak i po kądzieli. O dziecka spotykałem się z charakterystycznymi dla tej społeczności obyczajami. Człowiek zza Buga nie wypuści Cię z chałupy jeśli nie zostaniesz nakarmiony i napojony po brzegi. Gdy masz przenocować, to śpisz w najlepszym łóżku i wszyscy w domu chodzą na palcach. Każdemu, choćby wróg największy masz powiedzieć dzień dobry, zwłaszcza jeśli jesteś zasraniec i widzisz starszego przed sobą. Wysoka kultura w kontaktach międzyludzkich, ale oczywiście są też wady. Jedna z nich prześladowała mnie przez większość życia – bezkrytyczna pokora. Żyj tak, żeby Cię ludzie na języki nie brali. Walnąć prosto z mostu? A co ludzie powiedzą? Takie odebrałem wychowanie, które potem w znacznej mierze skorygowałem. Dziś mam daleko z tyłu, co ludzie powiedzą, o ile sobie samemu własnym działaniem nie robię wstydu. Pojęcia nie mam z jakiej gliny albo innego materiału rodzice i dziadkowie ulepili Bronka, bo z czego powstała małżonka to powszechnie wiadomo. Tak, czy owak, trzeba być naprawdę wyjątkowo odpornym na ludzki śmiech i pogardę, żeby się stoczyć na takie dno, które przebiła była para prezydencka. Człowiek we fragmencie przyzwoity i moralnie ułożony musi sobie zdawać sprawę, że pozostawiając własne brudy i małości w miejscu, gdzie lada dzień zamieszkają nowi lokatorzy, wystawi sobie najbardziej parszywe świadectwo. Wiedziała Anna Komorowska, wiedział Bronisław Komorowski, że pusta kasa, wynajmowane na koszt kancelarii mieszkanie i wyczyszczone dokumenty pójdą w świat. Wnioski? Żadnych i w dodatku żadnych zahamowań, pełna degrengolada, drobnomieszczaństwo, cwaniactwo, plebejskość i coś na wzór radzieckiej tradycji – rowery noszone na plecach, zegarki po łokcie.
Bardzo długo mnie raziło sformułowanie Kaczora: „ludzie z tego kręgu kulturowego nie nadają się do sprawowania władzy”. Brzmi pretensjonalnie, zawiera sporą dawkę poczucia wyższości i pogardy, ale w zderzeniu z konkretami jest brutalnie prawdziwie. Dzicz, normalnie dzicz, taka sama, która ściągała medaliki i buty Powstańcom Styczniowym. Margines społeczny, który sprzeda resztki godności za pół kilo słoniny. Wiocha totalna, co to z weselnego stołu zbiera schabowe i półlitrówki do kieszeni. I to wszystko w jakimś sensie byłoby jeszcze do usprawiedliwienia, gdyby nie jawne demonstracje. Ukradłeś sąsiadowi kurę, to przynajmniej nie gotuj rosołu dla gości. Nachlałeś się to idź spać. Nic z tych rzeczy, Bronek i Anka mogli uniknąć połowy wstydu, ale nie byli w stanie, bo genów i kręgu kulturowego nie strzepniesz jak paprocha z marynarki. Zakodowana małość jest silniejsza i tak ludzie dowiedzieli się, że w Pałacu Prezydenckim chłop z babą magii i atrament wypili. Pozamiatanie dokumentacji jeszcze się mieści w ramach kalkulacji ryzyka i ma cechy działań racjonalnych. Na miejscu skompromitowanego Bronisława też bym się zastanawiał nad puszczeniem z dymem dokumentacji, która oddaje skalę upadu.
Oskubania kasy, dziadowania z wynajmowaniem mieszkań, wyniesienia ostatniego kilograma cukru ze spiżarni i pęta kiełbasy z lodówki, wytłumaczyć się nie da. Tym bardziej, że samo unicestwienie dowodów pisemnych może jakoś rozeszłoby się po kościach. Ludzie są mało obeznani w takich historiach, ale upychanie za pazuchą pasztetu drobiowego i paczki herbaty, gorzej wygląda jak zdejmowanie firmowych kołpaków przed sprzedażą Tico. Nic nie zatrzyma śmiechu i zgorszenia świadków tego upodlenia, nie tylko siebie, ale i powagi urzędu. Kolejny raz Kaczyński miał rację, dla przedstawicieli marginesu społecznego, wychowanego w klimacie bezwstydnego relatywizmu, nie ma ratunku i litości. Niewyobrażalna ulga, tonowy kamień z serca i wątroby spadł mi z radosnym hukiem, gdy zobaczyłem tych dwoje na walizkach i szlag z tym, co oni ostatecznie w toboły zapakowali, najważniejsze, że to ostatni szaber. A na koniec mam jeszcze taką drobną uwagę do estetów i ciotek przyzwoitek. Powiadacie, że nie poruta i pospólstwo byłych mieszkańców Pałacu Prezydenckiego jest problemem, ale audyt, który jest „mało elegancki”? Znam ten kompleks zabużański, ale się z niego wyleczyłem, mam za lasami i górami, co ludzie powiedzą, gdy się porządki po elemencie kulturowym robi.
Matka Kurka
Źródło: kontrowersje.net