Ameryki nie odkryję jeśli stwierdzę, że kwestia niemieckich reparacji dla Polski ujawniła wszystkie niemieckie interesy w Polsce. Sądzę jednak, że skala zjawiska to prawdziwe zaskoczenie dla wielu, a dla mnie na pewno, chociaż nigdy nie miałem złudzeń, co do tego kim są „elity” i cała III RP. W ulubionej zabawie pod tytułem „wyobraźcie sobie”, proponuję wyobrazić sobie następujące rzeczy.
Trzech niemieckich byłych prezydentów, pochodzących z trzech różnych obozów, od lewa do prawa, mówi jednym głosem, że Niemcy mają moralny i prawny obowiązek wypłacić Polsce odszkodowania. Zapraszani po kolei do niemieckich telewizji bronią interesów polskich, jak lwy i tak samo zachowują się wszyscy dziennikarze wiodących niemieckich telewizji i gazet. Obok tego cudu występuje inny fenomen. Niemcy, którzy są przeciwni wypłacaniu tak gigantycznych kwot Polakom, co w sposób naturalny obciąży niemiecką gospodarkę i musi wpłynąć na poziom życia obywateli, są przez tych samych polityków i te same media nazywani oszołomami wywołującymi wojnę w Europie.
Wyobraźmy sobie, że największy niemiecki portal internetowy przeprowadza kampanię, w której codziennie wskazuje, że niemieckim obowiązkiem jest utrzymywanie za wszelką cenę dobrych relacji z Polską i dlatego wypłaty odszkodowań nie powinny ulegać najmniejszej dyskusji. Wyobraźmy sobie, że największy niemiecki dziennik czy jak kto woli tabloid, dzień w dzień publikuje artykuły piętnujące niemieckich polityków namawiających rząd niemiecki, aby ostro walczyć z Polską w interesie Niemiec. Wyobraźmy sobie, że niemieckie gwiazdy filmowe, pisarze, ludzie kultury, biznesmeni, biorą udział w tych wszystkich kampaniach i opowiadają się po stronie Polski.
Wystarczy, chociaż mógłbym tak „wyobrażać” sobie jeszcze przez kilka stron felietonu i nie miałbym najmniejszych problemów z wymienianiem kolejnych przykładów. Wróćmy z krainy wyobrażeń do polskiej rzeczywistości, gdzie niczego sobie nie trzeba imaginować, bo wszystko jest niestety schedą po patologii III RP. Aleksander Kwaśniewski z PZPR, Lech Bolesław Wałęsa z Matką Boską w klapie i Bronisław Komorowski, „który siedział”, jednym głosem stanęli w obronie Niemiec i nazwali polskie żądanie wywoływaniem awantury. Ich stanowisko zostało wygłoszone z największych polskich mediach, przy zachwycie polskojęzycznych dziennikarzy. W sukurs „polskim” politykom, w randze byłych prezydentów, poszły „polskie’ gwiazdy sceny, ekranu i katedry, od Krystyny Jandy, przez Tomasza Lisa, aż po wybitnych profesorów prawa, którzy stanowczo wykluczyli możliwość dochodzenie odszkodowań przez Polskę.
Wszyscy razem wzięci rzucili się też na tych Polaków, którzy mówią o 6 milionach ofiar, o 500 tysiącach skradzionych dziełach sztuki i bilionowych zniszczeniach mienia. W największych polskojęzycznych portalach i telewizjach, rząd polski jest przedstawiany, jako sala psychiatryczna na oddziale zamkniętym. Po eterze niesie się jeden wielki lament i groźba zdemolowania polsko-niemieckich relacji, co w konsekwencji „na lata wciśnie Polskę w objęcia Moskwy”. Żadna z podanych informacji i okoliczności, nie została przeze mnie wymyślona, wszystko można obejrzeć w TVN, Polsacie albo przeczytać na onet.pl i w Fakcie. Dzieje się to w Polsce, 72 lata po wojnie i prawie 30 lat po rzekomym upadku komunizmu. Jak można nazwać taki kraj, gdzie rzeczywistość polityczna i życie publiczne wygląda w taki sposób, że Niemcy musieliby wznieść się na wyżyny myślenia abstrakcyjnego, żeby sobie wyobrazić analogiczny stan rzeczy u siebie?
Taki kraj nazywa się różnie, ale najcelniej zdefiniował to Jarosław Kaczyński. Przez blisko 30 lat żyliśmy w kondominium. Wprawdzie tezy postawione w felietonie przeczą definicji, ponieważ kondominium to zdominowanie koloni przez co najmniej dwa mocarstwa, ale tylko dlatego tak się dzieje, że opisanie zaprzaństwa służącego Rosji Radzieckiej wymaga odrębnego artykułu. Zestawienie powyższych przykładów kiedyś mroziło krew w żyłach, wywoływało strach i przygnębienie. Dziś na szczęście większości Polaków towarzyszą zgoła odmienne uczucia, głównie odraza i pogarda. Za wielki i pierwszy sukces uruchomienia procedury reparacyjnej, co w mojej ocenie jest już w tej chwili faktem politycznym, nie medialnym, uznaję pełną demaskację kacyków niemiecko-radzieckiego kondominium.
Ktoś słusznie może zauważyć, że przecież nie ma tu żadnych niespodzianek ani kadrowych, ani w sferze głoszonych niegodziwości. Zgoda, ale jak to fantastycznie bije po oczach, te wszystkie „szaleńcy zrujnują polsko-niemieckie relacje”, na tle wspólnego komunikatu prezydentów Polski i Niemiec:
„Wyrazili (prezydenci) przekonanie, że sprawa odszkodowań wymaga spokojnej dyskusji i niezależnie od rozwoju sytuacji, będą czynili wszystko, aby bogaty dorobek polsko-niemieckich relacji ostatnich lat został zachowany.”
Z treści tego komunikatu wynika jeszcze jedna i ostatecznie pogrążająca zaprzańców rzecz. Otóż nawet prezydent Niemiec ma więcej szacunku dla Polski niż kacykowie i apologeci kondominium i dotyczy to wszystkich, od były prezydentów przez Krystynę Jandę, aż po zakompleksionych „nowoczesnych Europejczyków” znad Wisły.
Matka Kurka (Piotr Wielgucki)