Nikt nie ma prawa podejmować decyzji wbrew woli narodu! Tym jednym zdaniem wypowiedzianym w sejmie przez Jarosława Kaczyńskiego zacząłem i mógłbym skończyć dzisiejszy felieton, ale tak lekko nie ma. Byłem przekonany, że jestem całkowicie impregnowany na dyscyplinujące zawołania i chuchanie na zimne, ale pierwsze minuty wystąpienia Kaczora w sejmie wywołały gęsią skórkę. Człowiek to jednak zlepek emocji, któremu się wydaje, że nad wszystkim da się zapanować rozumem. Dać to się może i daje, ale zawsze emocja wyprzedza racjonalne układanie spraw, dopiero po chwili przychodzi, albo i nie, racjonalna refleksja. Do mnie przyszła i natychmiast zrozumiałem skąd ten pomysł, aby na miesiąc przed wyborami wyjść i przemówić z sejmowej trybuny otwartym tekstem. 

<<< CZŁOWIEKU WEŹ SIĘ W GARŚĆ I BĄDŹ ŚWIĘTY, WRESZCIE! >>>


Dokładnie takie wystąpienie dał prezes PiS, przemówił głosem przeciętnego Polaka, który ma serdecznie dość telewizyjnego bełkotu o potrzebie solidarności i poszanowania odmienności. Ile można słuchać bredni o biednych „uchodźcach”, gdy Internet pęka o filmów i zdjęć pokazujących azjatycką dzicz napływającą do Europy w jednym celu – napaść się na zasiłku i narzucić swój fanatyzm. Plany były inne, Kaczyński miał stać z boku i się nie odzywać, aby nie dawać żadnych podstaw do frontalnych ataków. Długi czas ta strategia była realizowana z bardzo pożądanym skutkiem. Czy mamy zatem do czynienia z szaleństwem politycznym, z nieodpowiedzialnością Kaczora i jego niekontrolowanym odreagowaniem? Nic podobnego i chociaż nie mam żadnych twardych dowodów, to jestem przekonany, że Kaczyński skorzystał z prezentu.

We wszystkie sondaże robione na zamówienie GW i TVN nie wierzą ani zamawiający, ani tym bardziej realizujący zamówienie. Przyglądając się codziennym reakcjom Polaków na wpychanie do Polski islamskiej dziczy, można w ciemno założyć, że minimum 70% nie chce o tym słyszeć, pozostało 20% się waha, a 10% z głupoty nikt i nic nie wyleczy. W życiu nie uwierzę, że Kaczyński poszedł na żywioł, bo mu żyłka nie zapulsowała. Przekalkulował to sobie skubaniec na zimno i jak mówi młodzież zaorał wszystkich najprostszą na świecie metodą – mówieniem językiem ludu. Martwmy się o siebie, pilnujmy swoich rodzin, swojego kraju i nie wpuszczajmy do domu bandziorów. Proste? Tak proste, że genialne. Pierwsze reakcje są dość oczywiste, media klepią dalej swoje mantry, partie głupawe hasełka, ale lud dostał to, czego oczekiwał. Przekonani utwierdzają się w przekonaniu, wątpiący nabierają wiary, a przeciwnicy zmuszeni są co najmniej pokiwać głowami. Dziś w wielu polskich domach przy wieczornych „dziennikach” często i gęsto będzie można usłyszeć następujący komentarz: „nie cierpię tego Kaczora, ale tutaj ma rację i jaja, żeby ponazywać rzeczy po imieniu”. Polityk, który mówi głosem 70% wyborców nie jest szaleńcem, tylko doskonale wie, co robi. Przy okazji, a być może w założeniu są jeszcze dwie korzyści z genialnego, bo ludzkiego wystąpienia Kaczora w sejmie.

Polityczna ramota przegotowana przez pomagierów Ewki Kopacz legła w gruzach. Obecna klika rządząca miała zastosować swój ulubiony manewr, zaszczuć szantażem emocjonalnym i narzucić „narrację”, tymczasem dostała fangę w nos i poszła do kąta płakać. Tematem numer jeden bez dwóch zdań będzie wystąpienie Kaczyńskiego i bez względu na to, jak zostanie wypaczone w mediach, najmniej 70% Polaków w duchu lub głośno Kaczyńskiemu przyklaśnie. Druga korzyść odnosi się do komunikatu zewnętrznego, lider przyszłej partii rządzącej w żywe oczy zadrwił z unijnych urzędasów: Junckera i Schulza, dając do zrozumienia, że idzie nowe. Prostymi narzędziami Kaczor załatwił kilka tematów naraz. Za parę dni wystąpienie w sejmie Jarosława Kaczyńskiego wybrzmi i będziemy komentować nowe historie, czy to łosia brodzącego w Wiśle, czy wygłupy jakiegoś aktorzyny. Zostanie jednak wśród większości wyborców przeświadczenie, ze jeden na 460 posłów miał odwagę powiedzieć po ludzku, na co Polska w żadnym razie nie powinna się godzić. Wszystko to ma swoją polityczną wartość, mnie dodatkowo cieszy jeszcze coś niezmiernie ważnego. Otóż Kaczor ponownie zachował się przyzwoicie, nie jak bezduszny napompowany frazesami polityk, ale jak człowiek, jak jeden z milionów Polaków. Genialne wystąpienie polegało dokładnie na tym, że po polsku mówił Polak do Polaka, o polskich sprawach.

Matka Kurka/kontrowersje.net