Proponuję zbiór luźnych myśli, które nie mogą się doczekać werbalnych narodzin, trochę ze strachu, trochę ze wstydu. Elementarz „terroryzmu” na pierwszej stronie, w pierwszym zdaniu mówi, że nie ma ataku bez inicjatywy i osłony służb specjalnych. Z kolei stara rzymska zasada, komu to służy, podpowiada, że możliwe są trzy patronaty. Najbardziej prawdopodobny jest Moskwa, później Izrael, na końcu USA. Dlaczego akurat ta trójka? Odpowiedź jest prosta, bo reszta jest na taką akcję za mała i za głupia. Chyba, że narodziła się czwarta siła i zamiast medialnej Al-Kaidy, którą straszono dzieci, muzułmańska dzicz dorobiła się własnej bezpieki, oczywiście wyszkolonej przez jedną z wymienionych.
Znacznie łatwiej odpowiedzieć na pytanie, czemu to służy. Bez dwóch zdań chodzi o rozczłonkowanie Europy i wynarodowienie wszystkich państw po kolei, co zresztą już jest procesem bardzo zaawansowanym. W przyrodzie zawsze działają proste i brutalne mechanizmy. Rzeź we Francji jest naturalnym ciągiem zdarzeń, najpierw wprowadzono laicyzację, potem wielokulturowość, teraz rodowici Francuzi są zakładnikami religijnych fanatyków z dzikich lądów. Kto sączył do pustych łbów „narrację miłości” ponad podziałami, kolorami i nawet genitaliami? Rozmaite światłe środowiska finansowane z banków i korporacji należących do Indian. Kto w tym nie przeszkadzał? Zacofana Moskwa, jedyne potężne państwo w Europie, gdzie po upadku komunizmu natychmiast wprowadzono narodowe prawosławie i powsadzano w kibitki półnagie idiotki profanujące rosyjskie świętości i dumę. To wszystko jak zawsze można podsumować puknięciem w głowę „protokołami Syjonu” i nieodzowną ksenofobią, ale tę ostatnią świecką modlitwę odmówicie europejscy kretyni nad własnym dołem z wapnem.
Część hobbystów bawi się w analizy bieżące i tłumaczy rzeź we Francji ceną za aneksje Ukrainy albo za francuskie naloty na Syrię. Jedno i drugie ma sens i pewnie jest faktem, ale tylko detalicznym. Liczy się hurt, który działa metodycznie i dąży do rozwiązań globalnych, które krótko opisałem powyżej. Istnieje jeszcze jakaś minimalna szansa, żeby to odkręcić? Bogu dziękować tak i w dodatku nizwykle proste środki wystarczy zastosować. W Europie musi się pojawić europejskość historyczna, czyli silne państwa narodowe oparte na wierze. W szkołach krzyże i odnowione kościoły, wierszyk „Kto ty jesteś, Polak mały” wykuty na blachę. Granice ze szlabanami i po pierwszym strzale w powietrze, następny między oczy intruza. I nie ma w tej wizji żadnego szaleństwa, żadnego obłędu, tak funkcjonowała Europa od tysiącleci, gdy była potęgą i rozmazała kozich synów pod Wiedniem. Równowaga sił jest gwarantem spokoju, rozbrojona i zdemoralizowana tłuszcza europejska jest tylko i wyłącznie mięsem armatnim dla wielu zorganizowany plemion i islamiści wcale nie są tu siłą wiodącą. Przy obecnym bezhołowiu Europa padnie łupem Rosji, Chin i Izraela, pierwsi staną się władcami, drudzy handlarzami, trzeci skarbnikami. USA też średnio zależy na innym rozwiązaniu, ponieważ mają środki, żeby pozostać wśród możnych tego świata. Same banały i żaden ekspert nie powie nic mądrzejszego, za to nagada takich głupot o równouprawnieniu, że owieczkom będzie radośniej krew tryskała z poderżniętych gardeł. Zawsze można też wierzyć w cud i modlić się do końca, najlepiej o rozum. Jak trwoga to do Boga, powiadają starzy mądrzy ludzie i mam wrażenie, że nie za Francję, ale za chwilę Francja zacznie się modlić o powołania dla księży i państwo „wyznaniowe”.
Na początku po cichu, ale jak to nie pomoże droga francuska się rozdwoi. Pierwszą pójdzie stado, drugą nacjonaliści i to nie tacy gazetowi, czy telewizyjni, tylko prawdziwi Gallowie, którzy zanim zapytają rzucą granat. Zainwestowano w „światowy terroryzm” gigantyczne środki i nadzieje. Terrorystów samobójców od końca wojny hodowały wszystkie wymienione bezpieki i hodują nadal. W każdym wielkim projekcie pojawia się chaos i tutaj też w pewnym momencie wszystko się zagotuje jeszcze bardziej. Najgorsza informacja jest taka, że spieprzyć to bardzo prosta procedura, ale wrócić do stanu wyjściowego oznacza tyle, że zamiast całości mamy posklejane kawałki. Powrót Europy do chrześcijańskich i narodowych korzeni jest możliwy, jednak wybitnie skomplikowany. Z jednej strony szara masa z wypranymi mózgami, która właśnie organizuje marsze milczenia i rozdaje białe róże. Z drugiej strony radykalizm o rzeczywistym brunatnym kolorze, bo o ile Le Pen we Francji nie jest naszym problemem, to za Odrą bacznie wsłuchiwałbym się w rozmowy biesiadników bawarskich piwiarni. Tak, czy siak żarty się skończyły, gdzie nie spojrzysz wesoło nie jest, a na moje oko wszystko zmierza ku niemocy, coś tam się powie, wyda okólnik i zostanie po staremu, czyli eksterminacja rozłożona na raty będzie trwać. Paradoksalnie dla Polski wbrew pozorom i paradoksalnie rodzi się wielka szansa, na zbudowanie silnego państwa w Europie. dawno takiej nie było. Radzę się żarliwie o to pomodlić i sam będę trzymał palce za powodzenie.
Matka Kurka/ kontrowersje.net