Parę tygodni temu przeprowadziłem bardzo udaną akcję pod kryptonimem: „Oddam dwa bezdomne kundle, które mi podrzucili źli ludzie”. Wszystko skończyło się szczęśliwie, szczeniaki zostały u mnie i rosną zdrowo, dostarczając sporo rozrywki. Do tej pory miałem w chałupie jedną sukę Husky, właściciele tej rasy pewnie już się uśmiechają, bo doskonale wiedzą czym to pachnie. Starzy hodowcy powiadają, że to bardzo dobre psy pociągowe, ale potrzebny jest do nich hamulec. Tylko na filmach Husky wygląda jak „Biały kieł”, w rzeczywistości to zwierzę jest takie pierwotne, że nie reaguje na żadne polecenia, nie ma mowy, żeby puścić takiego wolno na spacer, a on ci wróci po 154 komendzie.

<<< POZNAJ CAŁĄ PRAWDĘ O OBJAWIENIACH FATIMSKICH! POLECAMY!!! >>> 


Nie wróci, co najwyżej powróci, kiedy sam zechce. Tak działa Husky. Zupełnie inne są kundle, które teraz obserwują namiętnie i z pełnym rozbawieniem. Zaczęło się bardzo pokornie, przez pierwsze dni, gdy wychodziły na spacer nie opuszczały nogi człowieka, szły krok w krok, poza przerwą na potrzebę. Po kilku dniach się zmieniło, więcej swobody, więcej poczucia wolności, ale nadal po drugim gwizdku szybki bieg do domu. Gdy kundle poczuły się domownikami zaczęły sobie wybierać czas, kiedy im się zechce wrócić, ale wszystkie harce zawsze odbywały się koło domu. Wystarczyło jednak, że podczas pieszej wędrówki po lesie usłyszały strzały myśliwych i natychmiast zrozumiały, gdzie są granice wolności. Teraz je wypuszczam i same drapią do drzwi, gdy mają dość. I mnie i kundlom taki układ odpowiada, dogadaliśmy się. One mają swoje przyzwyczajenia, ja swoje zasady. Czasami zdarza się wojna między kundlami i Husky. Stara suka dotąd była samotną królową, a młode gówniarze zaczęły wchodzić jej w paradę. Będzie ze trzy dni, jak między psami poszło na zęby i byłem zmuszony rozdzielać towarzystwo. Żaden nie odważył się warknąć, czy nie daj Bóg ugryźć rękę, która jeść daje i co więcej skończyły się awantury, po jednym karnym pobycie w klatce.

Psy mają swoje instynkty, dostając kość tracą rozum, jednak szybko wracają do zdrowia psychicznego, bo wiedzą, gdzie są granice warczenia i bitwy o ochłapy. W pojedynku ze starą suką Husky brał udział większy kundel Fuks, ale jak zaczął dostawać baty, dwa razy mniejszy Laki przybył bratu na pomoc i to jest ten moment, w którym można przejść do Lisów. Skończyły się Lisom ochłapy i zaczynają ogryzać kości, dodatkowo wiedzą, że za chwilę zostaną bezpańskimi psami. Charakter Lisów nie ma nic wspólnego z indywidualistą Husky, który jest mieszanką wilka i wielbłąda, potrafi przetrwać przy – 40, raz na tydzień zjadając uszy zająca. Daleko też Lisom do kundli, wiernych sowim panom i walczących o swoje jak brat z bratem. Lisy walczące o przetrwanie wyglądają tak, jak wyglądają, szarpią nogawki, obsikują ściany, robią na wycieraczki. Bez kynologicznych metafor i alegorii sprawy przedstawiają się niezwykle prosto. Dopóki Lisy miały życie jak w Madrycie, zapewnione przez panów sprawujących władzę, walczyły jak lwy o swoje na wyrost przyznane stanowiska. Zaraz po tym, jak panowie stracili trony, Lisy straciły nadzieję. Bez panów nie przetrwają pół dnia, ale po co im tacy panowie, którzy już nic nie znaczą i dzielą jedynie biedę. Prócz szarpania nogawek i szczekania na nową rzeczywistość, Lisy robią na wycieraczki starów panów. Wszystko wynika z lisiej natury, cytując klasyka: rude, wredne i mściwe.

Nie ma takiej możliwości, żeby Lisy się ucywilizowały, bodaj do poziomu kundli i nie ma szans, aby przestały obrabiać wszystko i wszystkich dookoła. Opisany kawałek życia ze świata zwierząt, to nowa forma do starej treści. Proszę nie pytać kiedy skończą się to zaprzaństwo, kiedy Lisy przestaną za „suszi” i pałeczki gratis, sprzedawać „ten kraj”. Nigdy, jak świat światem, natury zwierzęcia nie zmienisz, a człowiek powinien wiedzieć, w jaki sposób sobie radzić z rozmaitymi gatunkami. Będą słać listy do Berlina, będą pisać paszkwile do Brooklyńskiej Rady Żydów i nie przestaną, bo Lisy walczą o życie. Co mają w takim razie zrobić z Lisami przyzwoici ludzie? A co przyzwoici ludzie robią z wrzodami na… plecach, zapachem uryny na klatce schodowej, awanturami u sąsiadów i promocją na „polędwicę sopocką”? No chyba nie żyją z tymi patologiami jak równy z równym i nie budzą się zlani potem z powodu marginesu, który był i będzie zawsze. Zatem traktujmy Lisy jak nieodłączny zapaszek w ciemnych bramach i szczekanie grubo poniżej kundla. Tyle ich natury, co człowiekowi w żaden sposób nie zagraża, najwyżej irytuje i psuje humor. Puenta. Oni nic już nie mogą, oni się nie liczą, ludzie pogonili hodowlane Lisy do lasu, a tam ten gatunek nie przetrwa.

Matka Kurka

Kontrowersje.net

<<< JAK WSPÓŁCZEŚNIE POŚCIĆ. DOWIEDZ SIĘ!!! >>>