Nie mam najmniejszych podstaw do entuzjazmu, bo na żaden program społeczny PiS się nie załapię. Dziecko mam jedno i nic nie wskazuję, że będę miał więcej, a dom obciążony hipoteką pozostanie moim domem. Teoretycznie powinienem się drzeć wniebogłosy, że na darmozjadów idą podatki, ale praktycznie jestem zachwycony konsumpcją moich podatków. Jeśli się buduje tak potężną wspólnotę jak naród, to się nie myśli końcem własnego nosa, jak wygodnie posadzić tyłek i zagarnąć co się da pod siebie. Od 1945 roku Polaków traktowano jak motłoch, najpierw robiła to komuna, później „liberałowie”. Moje podatki szły na Kulczyk Holding i kamieni kupę, jednocześnie za oknem widziałem sąsiadkę, która od wiosny do zimy dojeżdżała rowerem do pracy za 1800 zł na rękę. Od kilku tygodni z prawdziwą satysfakcją obserwuję uśmiechniętych Rodaków, którzy dotąd mieli na twarzach wymalowaną beznadzieję. Dwa zjawiska szczególnie rzucają się w oczy – nowe nabytki i nowe spojrzenie. Ubrania, rowery, samochody, remonty mieszkań, planowane wakacje dla dzieci. Praktycznie zero wódy, nie licząc tych, którzy zawsze siedzą pod sklepem. A w oczach nadzieja, że może w końcu coś się zmieniło i pozostanie na dłużej. Problemem wielu polskich rodzin nigdy nie była patologia, ale życie na krawędzi biedy i nędzy. Znam jedno z tych zjawisk z autopsji, o nędzy mówić nie mogę, bo bym ciężko zgrzeszył, ale biedę znam od podszewki. Przez wiele lat ludzi upodlano podwójnie, po pierwsze doprowadzano do biedy, żeby uzupełnić listę 100 najbogatszych „Polaków”, po drugie wmawiano Polakom, że są gówno warci, bo Leszek Czarnecki i Krzysiek Materna to ludzie sukcesu. Z biedy można wyjść, ale samodzielnie jest w stanie tego dokonać 1 na 100, reszta biedę dziedziczy, z pokolenia na pokolenie.
<<<KUP NIEZWYKŁĄ BIOGRAFIĘ LECHA KACZYŃSKIEGO! POZNAJ PRAWDĘ ! >>>
Program 500+ w połączeniu z programem Mieszkanie+, wbrew wszelkim lamentom i złotym myślom „wolnościowców”, to są najlepiej spożytkowane publiczne pieniądze od lat. Dobre programy społeczne to takie, które wyciągają z biedy, a nie „pokazują możliwości”. Do mojego zapyziałego miasteczka co roku przyjeżdżali trenerzy od sukcesu i zapraszali na kursy jak żyć. Ich bełkotliwe prelekcje sprowadzały się albo do motywowania i pozytywnego myślenia albo do tego, jak jednym „Ludwikiem” umyć dwa razy więcej naczyń i zużyć dwa razy mniej wody. Po takim występie ludzie wychodzili z sali jakby ktoś ich zgwałcił i okradł jednocześnie. Nie ma żadnego pozytywnego myślenia i cienia motywacji, gdy żyjesz w biedzie i nie widzisz jej końca. Potrzebny jest impuls w postaci konkretu, dlatego nikt nikomu nie dał 500 zł za frajer i nie da mieszkania za darmo. Jedno i drugie jest wspólnym wysiłkiem narodu, który ma sporą cześć narodu wyciągnąć z blisko stuletniego upodlenia biedą. Gdybym nie wiedział i nie doświadczył tego o czym piszę, to może przynajmniej do połowy traktowałbym poważnie te wszystkie brednie, że „rozdawnictwo” podtrzymuje patologię. Gwarantuję, że Ci ludzie, którzy dostają szansę, będę na nią chuchać i dmuchać. Dla nich 1000 złotych i perspektywa mieszkania we własnym kącie, to jest kawałek nieba, a nie grunt pod melinę. Zresztą wystarczy prześledzić losy narodów, które wychodziły z powojennej biedy, choćby Niemcy, czy Szwedzi. Zawsze i wszędzie sukces zależało od dużych programów społecznych wspieranych przez państwo i dopiero potem biedni wychodzili na ludzi.
PiS nie wymyślił prochu, PiS najzwyczajniej w świecie zerżnął i 500+ i Mieszkanie+ od innych normalnych krajów, które to zrobiły wieki temu i miedzy innymi dlatego są normalne. Jedynym i niebagatelnym wysiłkiem PiS jest to, że odważyli się na działanie przełamując dotychczasową niemoc i degrengoladę. Celem państwa powinno być to, aby jak najwięcej Polaków, żyło godnie, by Polacy mieli w oczach nadzieję i żeby nie przypominali tych kursantów, którzy wychodzili z Miejskiego Domu Kultury po prelekcji magika o asertywności. Każdy przytomny socjolog powie, bo się tego uczył, że obywateli wybitnych jest góra 10%, jakieś 50% to przeciętni, a reszta zwyczajnie sobie sama nie poradzi, tak jest ludzkość ukształtowana. Możesz przez sto lat mówić zagonionej kobiecie z Chojnowa, żeby się zmotywowała i uwierzyła w siebie, do niej to nie dotrze, ona myśli, że ma ostatnie 100 złotych w portfelu i rachunki na 250. Ludziom trzeba dać coś namacalnego, coś co pozwoli im uwierzyć, że nie zostaną sami ze swoją biedą. Te dwa programy zapewniają minimalne poczucie egzystencjalnego bezpieczeństwa, które przez ostatnie ćwierćwiecze było brutalnie deptane. Pieniądze wydane na wyciąganie Polaków z biedy to jest największa i najbardziej uczciwa inwestycja od lat.
Matka Kurka/kontrowersje.net