Czy polscy obywatele w Niemczech są traktowani przez Niemców w sposób partnerski? Oni liczą się z Polakami w istotnych dla nich kulturowo sprawach?
Na pewno nie. To pokazały obchody 20. rocznicy polsko-nimieckiego traktatu w 2011 r. Tutaj wszystko było deklarowane, zarówno przez stronę polską jak i niemiecką, że będzie wsparcie dla rodaków, że się wiele zmieni, ale jednak nic się nie zmienia na lepsze jak np. dostęp do nauki języka polskiego. Gdyby z tej samej proporcji finansowano naukę języka polskiego w Niemczech, jak jest on dofinansowany w szkołach w Polsce, to byłby w Niemczech raj. Jest to jednak prawie wszystko robione bardziej własnym sumptem. Trzeba jasno powiedzieć, że wiele obietnic nie zostało dotrzymanych, a inne ważne sprawy ciągną się bardzo powoli.
W Polsce ok. 2,3 mln osób uczy się niemieckiego, podczas gdy w Niemczech z nauki języka polskiego korzysta zaledwie 3 tys. uczniów, choć jest tam 2 mln Polaków. Jak to zmienić oraz całą tą specyficzną sytuację traktowania się w sposób partnerski?
Dobrze by było, jakby przedstawiciele PO, PiS, SLD, PSL czy innych partii przyjeżdżali do Niemiec i odważnie wspierali polską mniejszość i Polonię. Rozmawiali śmiało z Niemcami. Nie warto się ich bać, bo strona niemiecka honoruje odważnych. Rzeczowy głos zostanie w Niemczech zrozumiany i zaakceptowany. Warto zmienić nastawienie w tej sprawie.
Obóz Platformy Obywatelskiej postrzegany jest w Polsce jako partia proniemiecka, jest to również widoczne w Niemczech?
Widać gołym okiem, że we wzajemnych stosunkach odbywa się to wszystko spolegliwie. Ze strony polskiej warto przyjeżdżać na spotkania bardzo dobrze przygotowanym merytorycznie. Nie tylko aby poklepywać kogoś po plecach, albo dać się poklepywać. Czy przyjąć uścisk dłoni, gdy strona niemiecka robi swoje, a polski rząd odpuszcza. Trzeba być bardziej odważnym.
Rozmawiał Jarosław Wróblewski