Małgorzata Fuszara mętnie odpowiada na konkretne zarzuty. Dziś przyznałą, że "przypisywanie mi takiego sposobu ujmowania problematyki jest nadużyciem, żeby nie powiedzieć kłamstwem. Jestem przeciwko jakimkolwiek zmianom prawnym odnoszącym się do kazirodztwa" - powiedziała w TVN24 Małgorzata Fuszara, pełnomocniczka rządu ds. równego traktowania, odnosząc się tym samym do zarzutów PiS, że popiera kazirodztwo.
A dlaczego Pani Fuszara nie odniosła się do własnych słów, jakie wypowiedziała w 2012 roku podczas konferencji na UW pt. "Nienormatywne praktyki rodzinne". Minister Fuszara powiedziała tam m.in.:
"Pytanie, które na Zachodzie się w tej chwili stawia dotyczy innej takiej normy która jest rzadko dyskutowana, i uważana jest zwykle za niepodważalną, to znaczy zakaz kazirodztwa. I on jest w tej chwili dyskutowany w Wielkiej Brytanii i w Niemczech. ... Przede wszystkim podważa się sens utrzymywania zakazu kazirodztwa w kontekście rodzeństwa. I pytanie o to, czy w dzisiejszych czasach rzeczywiście taki jest sens utrzymywania zakazu małżeństwo między rodzeństwem. Z jednej strony mówi się, że ten podstawowy powód , dla którego takie zakazy zwykle obowiązują, czyli obawa o zdrowie dalszych generacji (tu na twarzy prelegentki pojawił się szeroki uśmiech) po pierwsze, daje się wyeliminować. Po drugie jest problemem nie tylko takich związków, a po trzecie w tej chwili podważa się jakby w ogóle sensowność takiego argumentu, ponieważ tu znowu musielibyśmy się odwoływać do tego, że tylko pewna norma potomstwa ma decydować o tym, w jakie związki ludzie między sobą mogą wchodzić, a przecież takich norm nie można z góry jakby ustalać i odbierać innym osobom tutaj możliwości istnienia".
No więc kto tu kłamie, pani Fuszaro?
philo/TVN24/fronda.pl