Nie ma wątpliwości, że narody, które tracą pamięć tracą ostatecznie również wolność i suwerenność. Dlatego tak ważne jest, byśmy pamiętali o bohaterstwie powstańców, o ich wewnętrznej wolności i odwadze by oddać życie za Polskę, za Warszawę – w wielkim starciu „bestialstwa i heroizmu”. I tej pamięci nie może zniszczyć debata nad sensownością powstania, nad jego militarnym sensem, bo – w pewnym znaczeniu tego słowa – bohaterstwo powstańców, lekcja jakiej nam oni udzielili jest ponad historią, jest metahistoryczna i religijna, a nie czysto empiryczna. I dlatego warto spojrzeć się na Powstanie Warszawskie, jako na szczególną katechezę, która uczyć ma nas, ludzi XXI wieku, co oznacza być Polakiem i czym jest patriotyzm.
Świadectwo życia nieustraszonego
Do takiego spojrzenia na historyczne wydarzenia wzywał nas zresztą błogosławiony Jan Paweł II. „Życie narodu opiera się na żywym przekazie, na tradycji, na przekazie faktów historycznych, na przekazie treści i wartości, które łączą w jedno pokolenia, chociaż te pokolenia poddane są prawu mijania i tak jak każdy człowiek – również i prawu śmierci. (…) Szczególne znaczenie dla następnych pokoleń mają ci, którzy w szczególny sposób dali świadectwo życia: nieustraszonego i niepokonanego niczym życia narodu” – mówił Papież w przemówieniu do księży, byłych więźniów obozów koncentracyjnych 24 września 1980 roku.
I właśnie takimi świadkami, którzy przez swoją postawę kształtują teraźniejszość i przyszłość narodu byli także dla Papieża powstańcy warszawscy. Świadectwo ich życia i śmierci było dla papieża przesłaniem jakie pokolenie roku 1944 kieruje do pokoleń po sobie następujących. „Jesteście młodzi – mówił Jan Paweł II w Pastel Gandolfo do młodzieży polonijnej 3 sierpnia 1982 roku – i trzeba, aby z tamtego wielkiego, bohaterskiego zrywu zostało w waszych sercach to, co jest istotne. A istotne jest umiłowanie wolności i gotowość świadczenia sobą prawdzie i wolności. Myślę, że to jest owo dziedzictwo, które pokolenie starsze od was o prawie już dwa pokolenia, chciało wypisać na trwałe w dziejach Narodu, w dziejach Ojczyzny – z pokolenia na pokolenie”.
Męczeńskie sanktuarium narodu
Powstanie Warszawskie, a szerzej historia ostatnich dwóch wieków Warszawy, uczy nas jednak także, co bardzo mocno podkreślał błogosławiony Jan Paweł II, tego, czym jest miłość Ojczyzny, i że – jak każda prawdziwa miłość – ona nigdy nie ginie. „Miłość, która jest gotowa nawet oddać życie, nie ginie” - mówił Ojciec Święty podczas Homilii w czasie Mszy świętej beatyfikacyjnej ojca Rafała Chylińskiego, odnosząc się do powstania listopadowego. I dodawał: „jeśli pamiętamy o tej wielkiej danienie krwi, jaką Warszawa tyle razy składała na ołtarzu miłości Ojczyzny, jawi się nasza stolica – zwłaszcza w chwilach podniosłych – jako męczeńskie sanktuarium narodu. (…) Zauważmy w tym określeniu cały ciężar gatunkowy ewangelicznego świadectwa. Męczennik – martyr – świadek. Świadek miłości, która jest większa niż nienawiść” - podkreślał papież.
A potem odnosił te słowa, już wprost do Powstania Warszawskiego. „W naszym już stuleciu, podczas Powstania Warszawskiego, a potem po jego zakończeniu, stolica stała się widownią śmiertelnego zwarcia pomiędzy heroizmem a bestialstwem (…) To, co wtedy działo się w Warszawie, było jakby ostatnim spiętrzeniem nienawiści, która przez kilka pokoleń starała się zniszczyć, dosłownie nasz naród. I oto ta Warszawa – Warszawa elekcji królów polskich, stała się w naszym stuleciu miejscem innych jeszcze wyborów i rozstrzygnięć: między życiem a śmiercią, między miłością a nienawiścią” - uzupełniał Ojciec Święty.
Dziedzictwo zadane
I Warszawa ma być silna, mocna właśnie tamtym dziedzictwem. My tu, nie mamy wspaniałych zabytków, bo i Zamek Królewski i Stare Miasto są odbudowane z ruin, a komuniści Śródmieście zbudowali niemal na nowo, ignorując nawet przedwojenną siatkę ulic. I tylko gdzieniegdzie na starych budynkach gdzieś przy ulicy Waliców czy Żelaznej zobaczyć można jeszcze ślady kul. Tym jednak, co mamy, jest świadomość bohaterstwa, ofiarności i miłości do naszego miasta. Miasta, które nie sposób zrozumieć bez Chrystusa, o czym tak mocno przypominał bł. Jan Paweł II w 40. rocznicę Powstania.
„Nie sposób zrozumieć tego miasta, Warszawy, Stolicy Polski, która w roku 1944 zdecydowała się na nierówną walkę z najeźdźcą, na walkę, w której została opuszczona przez sprzymierzone potęgi, na walkę, w której legła pod własnymi gruzami, jeśli się nie pamięta, że pod tymi samymi gruzami legł również Chrystus-Zbawiciel ze swoim Krzyżem sprzed Kościoła na Krakowskim Przedmieściu” - mówił Ojciec Święty. A w innym momencie uzupełniał, że choć Warszawa „nosi na sobie blizny najbardziej krwawego ze wszystkich powstań polskich, tego, które wpisało się w ludzką historię jako Powstanie Warszawskie”, to choć „legła wówczas w popiołach i gruzach Warszawa, ale pokonana nie została”. I duma z tamtego wydarzenia, świadomość, że można stracić wszystko, ale nie ulec i nie upaść powinna pozostać istotą bycia Warszawiakiem, a szerzej bycia Polakiem.
Dziedzictwo zadane
Powstanie Warszawskie, bohaterska walka o wolność stają się zatem dziedzictwem, które jest dane i zadane Polakom. To z niego mamy się uczyć tego, czym jest miłość ojczyzny, czym jest pragnienie wolności, i co rzeczywiście oznacza ofiara. Ale myliłby się ten, kto sądziłby, że w myśli bł. Jana Pawła II obecne jest pragnienie takiej ofiary, że zawierają one w sobie cierpiętnictwo czy romantyczny ideał męczeństwa narodowego.
Papież doceniając i chwaląc ofiarę powstańców wielokrotnie błagał modlitewnie, by już nigdy więcej nie doszło do powtórzenia tak wielkiej ofiary, jaką była nie tylko „ostateczna hekatomba”, ale także zniszczenie miasta. „Ocal mój naród przed podobny wyniszczeniem – modlił się do Matki Pana podczas audiencji generalnej 4 sierpnia 1982 roku – Ocal młode pokolenie. A równocześnie: Daj nam zachować tę samą miłość ojczyzny, tę samą gotowość służenia sprawie jej niepodległości i pokoju, jaka objawiła się w tamtym pokoleniu”. Ofiara z życia powstańców staje się zatem u niego wzorem, ideałem służby ojczyźnie aż do zapomnienia o sobie. A samo powstanie jest wyrazem wierności ideałom, które można i należy realizować także w czasach pokoju za pośrednictwem innych metod działania.
I dlatego jest absurdem uznanie, że obrońcy Powstańców, ci którzy jak ja – podkreślają, że chcieliby wychować dzieci do takiej ofiarności i takiego bohaterstwa jakie prezentowali powstańcy, są zwolennikami hekatomby. Wcale nie o to chodzi. Chodzi tylko o to, byśmy wychowali dzieci tak, by były godne swoich poprzedników, by chciały i potrafiły podjąć nasze dziedzictwo, by zrobiły wszystko, by Warszawa i Polska już nigdy więcej nie zostały zniszczone czy dotknięte taką zbrodnią, ale też, żeby były gotowe – jeśli zajdzie taka potrzeba – oddać życie, pamiętając, że „miłość, która jest gotowa nawet oddać życie, nie ginie”.
Tomasz P. Terlikowski