Wolność uniwersytetu jest przez Magdalenę Środę pojmowana dość specyficznie. Otóż obejmuje ona wolność jedynie go głoszenia poglądów słusznych, a to oznacza środowych. Jeśli ktoś prowadzi inne, to na uniwersytet wstęp dla niego powinien być wzbroniony. „Trudno dziś sobie wyobrazić, by na uniwersytetach można było swobodnie prowadzić wykłady z kreacjonizmu, teorii flogistonu, demonologii lub egzorcyzmów zaawansowanych” - oznajmiła.
„A jednak rektor poznańskiego Uniwersytetu Ekonomicznego - i to mimo protestu kilkuset pracowników naukowych UAM - nie tylko zgodził się na wykład o takim właśnie charakterze, ale zaprosił na niego tajniaków (jak się okazało, z paralizatorami), bo ekscesów najwyraźniej się spodziewał. Ks. prof. Bortkiewicz miał więc pełną przychylność władz uczelni oraz ochronę niezbędną do wygłoszenia propagandowej pogadanki na temat modnej ostatnio w Kościele nagonki na badania gender” - przekonuje Środa.
„Uczelnia zajmująca się nauką oddała swoją przestrzeń debaty komuś, kto kwestionuje naukowość pewnej gałęzi humanistyki i nauk społecznych z pozycji ideologicznych czy - ściślej - tomistycznych. To eksces. Grupa słuchaczy na eksces księdza profesora odpowiedziała ekscesem. Nie popieram tego. Jednak jako pracownik naukowy jestem też przeciwna traktowaniu uczelni wyższej jako miejsca, gdzie z powodów ideologicznych kwestionuje się naukowość uznanych badań i pod szyldem "krytycznego wykładu" uprawia się jawną i agresywną indoktrynację (egzorcyzmy?). Czy naprawdę rodzina i "człowiek" (mimo wszechobecności Kościoła) są w Polsce tak słabi, że zagraża im kilkunastu badaczy i badaczek gender? Czy nie jest to odwracanie uwagi od rzeczywistych zagrożeń? I czy egzorcyzmy muszą się odbywać na uczelniach wyższych?” - zadała pytanie.
I już tylko te opinie pokazują, że gender jest czystą ideologią, która z nauką nie ma nic wspólnego.
Tomasz P. Terlikowski