Zazwyczaj skłonni jesteśmy myśleć o ewangelizacji jako przekazie skierowanym do pojedynczych osób. Lecz kultura także potrzebuje ewangelizacji, być może nawet w większym stopniu niż ludzie, a to z tego powodu, że kultura oddziałuje na wiele osób. W okresach swojej świetności Kościół pełnił znaczącą rolę w formowaniu kultury i wzorców kulturowych. W okresach słabości – zaczyna naśladować i odwzorowywać kulturę, która – bez jego przewodnictwa – staje się efemeryczna, nie budująca moralnie i – co gorsza – zubożona.

Nie da się utrzymać tezy, że żyjemy w czasach, w których Kościół ma wielki wpływ na kulturę. To raczej pop kultura ma wielki wpływ na nas. Tylko niewielu katolików czerpie większość informacji czy poddaje się wpływowi Boga, Biblii czy nauczaniu Kościoła. Większość jest bardziej skłonna słuchać świeckich liderów, muzyków popowych, artystów estradowych, sportowców i ogólnego zgiełku w obszarze kultury. I właśnie czerpiąc z tych wzorców rozwijają oni swoje rozumienie Boga, rodziny, seksualności i wielu innych znaczących moralnie problemów.

Jeśli chodzi o liturgię – wiele problemów dotykających ją związanych jest z triumfem i dominacją współczesnej kultury popularnej. Większość współczesnych trendów w liturgii odzwierciedla raczej preferencje i zapotrzebowania tej kultury niż stawia wyzwania dla wiernych i próbuje ich wychowywać. Dlatego właśnie liturgia musi być dogodna, szybka, wzbudzająca zainteresowanie, młodzieżowa, „odpowiednia”, przystępna, całkowicie zrozumiała nawet przez najmłodszych, ciepła, wygodna, przyjacielska, szanująca różnorodność, etc. Aby nie było niejasności – większość z tych cech nie jest niczym złym. Jednak skupianie się wyłącznie na nich aż do wyłączenia wartości najważniejszych (jak misterium i tradycja) i – często – spłycanie tych najważniejszych wartości, pokazuje, że to właśnie kultura popularna steruje dziś tym, co dzieje się w Kościele.

Mówiąc szczerze – nie wiem, gdzie dokładnie przebiega linia graniczna. Kiedy dokładnie pieśń jest zbyt świecka lub w złym smaku. Kiedy coś ze zrozumiałego staje się po prostu uproszczeniem. Kiedy podkreślanie ciepła i życzliwego środowiska wspólnoty staje się zbyt antropocentryczne i nie sprzyjające atmosferze modlitwy? Kiedy poszanowanie różnorodności przyczynia się do bałkanizacji1 i podziału społeczności? Kiedy „młodzieńczość, intensywność i odpowiedniość” zaczynają szkodzić temu co starożytne i przetrzymało próbę czasów?

Gdzieś w tej trosce o ewangelizację kultury, w opozycji do bycia zdominowanym przez nią, znajduje się cicha i wytrwała obecność Nadzwyczajnej Formy Rytu Rzymskiego, często zwanej Usus Antiquior (starsza forma rytu rzymskiego), która była odprawiana, w formie prawie niezmienionej (nienaruszonej) od czasów starożytnych aż do 1970r.

Ostatni artykuł Tracey Rowland w „Sacred Liturgy” (Materiały z Międzynarodowej Konferencji o Świętej Liturgii 2013 - http://www.amazon.com/Sacred-Liturgy-Source-Summit-Mission/dp/1586177869/ref=sr_1_1?ie=UTF8&qid=1402283946&sr=8-1&keywords=sacred+liturgy) pokazuje sposób, w jaki Usus Antiquior może stać się narzędziem zachowania (ocalenia) w gwałtownie zmieniających się okolicznościach klimatu postmodernistycznego Zachodu. Chciałbym przedstawić tu kilka fragmentów z tego artykułu i dodać kilka własnych komentarzy (czerwoną czcionką):

„Starsza forma rytu rzymskiego może być antidotum zwłaszcza na bezpardonowe ataki masowej kultury współczesnej na pamięć, tradycję i kulturę wysoką. Może również stać się nośnikiem spójnej, nie rozbitej (fragmentarycznej) tradycji, która otwarta jest na transcendencję. Uczestnictwo w tej formie rytu wymaga głębszego zaangażowania intelektualnego, pod warunkiem, że nie zagubimy się zupełnie; ryt ten jest również bardziej kontemplacyjny…”

Tak, kiedy przezwycięży się wyobrażenie, że koniecznie trzeba słyszeć, widzieć i odpowiadać na każdy aspekt Mszy – człowiek zanurza się w spokojniejszą kontemplację Boga i zaczyna zauważać, że wiele rzeczy Bóg dokonuje dla niego w sposób cichy i ukryty. I tak w Mszy, gdzie ksiądz działa również w moim imieniu, nie jest wymagane, żeby słyszeć i rozumieć każde słowo. Często wystarcza, że to ksiądz działa (służy) w moim imieniu, a Bóg jednocześnie uzdalnia go do tego i przyjmuje tę służbę. I dlatego to spokojna modlitwa jest zachowaniem pożądanym i akceptowanym, a nie jedynie niepowstrzymane uczestnictwo. Dlatego właśnie Usus Antiquior podkreśla bardziej kontemplacyjny wymiar tej formy rytu rzymskiego.

W tej argumentacji nie powinno się przyjmować stanowiska, że Usus Antiquior powinien być jedyną formą Rytu Rzymskiego (…) Starsza i nowsza forma powinny się wzajemnie ubogacać” (str. 117, 130).

Tak, przynajmniej w obecnych uwarunkowaniach, “wojny liturgiczne” są znakiem, że brakuje nam miłości, która powinna być na pierwszym miejscu jeśli idzie o świętą liturgię. Główne znaczenie powinien mieć dla nas fakt, że Usus Antiquior służy jako narzędzie zachowania/ocalenia całości Rytu Rzymskiego dzięki podtrzymaniu „religijności dawnych czasów ”. A to także pomaga nowszym formom i sprawia, że te formy nie oddzielają się od swoich korzeni i od bardziej całościowej kultury chrześcijańskiej, która poprzedzała naszą zsekularyzowaną i efemeryczną kulturę. Usus Antiquior ewangelizuje współczesną kulturę katolicką (zbyt rozchwianą przez współczesne wyobrażenia) przez ukazanie świętych, starożytnych tradycji, które przetrwały przez stulecia.

Yves Congar twierdzi, że liturgia jest rzeczywiście świętą arką zawierającą świętą tradycję najwyższej próby . W 1963 roku powiedział: „Potrzebujemy tylko wkroczyć do starego kościoła, żeby podążać za Mszą, która przetrwała w prawie niezmienionej formie, nawet w przejawach zewnętrznych, od czasów św. Grzegorza Wielkiego (…). Wszystko zostało dla nas zachowane i łatwo możemy wkroczyć w tę spuściznę, i również z łatwością możemy przekazać ją tym, którzy przyjdą po nas. Rytuał (…) jako zwycięstwo nad naszymi schorowanymi czasami, a jednocześnie – w tej samej rzeczywistości - pełna mocy komunia, pomiędzy ludźmi rozdzielonymi wiekami przemian” (str. 116).

Szkic węglem zamieszczony wyżej mógłby być szkicem Mszy z każdego wcześniejszego wieku począwszy od IV stulecia naszej ery. Ale jest to Msza celebrowana zaledwie kilka dni temu, przeze mnie w mojej parafii. Rzeczywista fotografia znajduje się obok. To jest egzemplifikacja tego, o czym mówi Congar.

Niestety, krótko po 1963r. ta „święta arka” została stracona na rzecz Filistynów (p. 1 Sm 5) i dopiero niedawno została nam przywrócona dzięki serii indultów i Motu Proprio Summorum Pontificum. Możemy dziś tylko modlić się o to, żeby święta arka pozostała teraz z nami, żeby wzrastał jej wpływ i „obopólne ubogacenie” za czym tęsknił Papież Benedykt XVI.

Jeśli nowoczesność jest kulturą wymuszonego zapomnienia, postmodernizm jest kulturą fragmentarycznego wydobycia z zapomnienia, w atmosferze mniejszej pewności siebie, nastroju bardziej melancholijnym i nostalgicznym. Postmodernizm, w przeciwieństwie do modernizmu, nie jest tradycją nieprzyjazną… lecz jest wrogi idei, że rozum ludzki może być użyty do odróżniania rzeczy, że jedna tradycja może być preferowana bardziej niż inna. Większość postmodernistów skłania się do myśli, że nasze preferencje odnośnie tradycji wywodzą się raczej z naszej wrażliwości estetycznej, niż z racjonalnego osądu (s.129)”. Amen! Jeśli nie będziemy wystarczająco uważni, nasza tolerancja różnych preferencji estetycznych łatwo może przerodzić się po prostu w inną formę relatywizmu.

W środku dekadencji, fragmentaryzacji i filistynizmu2, usus antiquior może nadal być, według słów Congar’a, świętą arką, zwycięstwem nad chorobliwymi czasami i środkiem komunikacji pomiędzy katolikami oddzielonymi wiekami przemian… Jednak powinien być wyprowadzony z kultury getta, która albo wykazuje brak znajomości autentycznych reform Soboru, lub podejrzliwoś

w stosunku do nich”.

Dlatego musimy z uwagą odnaleźć tą równowagę, który pozwoli nam celebrować i podkreślać ważną rolę usus antiquior w przekazywaniu tradycji , pilnując jednocześnie, aby nie przerodziło się to w pełną zadowolenia wyższość i odrzucenie, które zagrażałyby temu pożądanemu wpływowi, który chcemy promować.

To tylko kilka myśli o tym, jak usus antiquior może pomóc w ewangelizacji kultury zarówno wewnątrz jak i na zewnątrz Kościoła. W tej starszej formie Mszy św. ponownie wkraczamy w rzeczywistość, która przetrwała próbę wieków, wkraczamy do Mszy, którą znało większość świętych, którą przeszła próbę czasów i przetrwała. A to ważne w ciągle zmieniającej się kulturze, która dryfuje bez celu.

To wspaniały podarunek – mieć coś ustalonego, stałego, sprawdzonego i głęboko powiązanego z mądrością wieków minionych. Nowsza forma rytu zawiera również swoje dary (szerszy wybór czytań, większe zastosowanie języków narodowych i pewną kulturową elastyczność). Ale bez stałości usus antiquior zauważyć można zbyt wiele pokus do dzikich i nieautentycznych zmian. I właśnie tego doświadczyliśmy, niestety, w ostatnich dziesięcioleciach .

Oba ryty są dziś dla nas realnością, ale nowy – bez starego – jest niezakotwiczony i bezładnie dryfuje. A usus antiquior, Nadzwyczajna Forma Rytu Rzymskiego, jest tak pożądaną kotwicą.

Msgr. Charles Pope

Tłum. Teofila Bepko

1 Bałkanizacja - określenie procesu rozpadania się państw, w wyniku którego powstają nowe, często wrogo wobec siebie nastawione, państwa.

2 Filistinizm (ang. philistinism), postawa lub cecha polegająca na braku zainteresowania, rozumienia czy preferencji dla dobrej sztuki, muzyki, literatury, etc., używany, aby wskazać na dezaprobatę (za: Collins Cobuild English Language Dictionary, Harper Collins 1994); brak zainteresowania, wrogość lub obojętność na kulturę, wyrafinowanie estetyczne; pospolitość, konwencjonalność w zakresie idei i kultury; znaczeniowo różni się od polskiego terminu „filisterstwo” , gdyż brak w nim elementu zakłamanej moralności (przyp. tłum.)