Marta Brzezińska: Eligiusz Niewiadomski jest bohaterem narodowców?

 

Artur Zawisza: Stanisław Stroński w medialnej debacie po zamachu na prezydenta Gabriela Narutowicza napisał sławny artykuł „Ciszej nad tą trumną”. Dzisiaj narodowcy podpisują się pod tymi słowami, ponieważ nie chcą, aby gorący spór z lat '20, mający swoje bardzo konkretne okoliczności, był przenoszony w dzisiejszą rzeczywistość.

 

Dobrze, ale jednak na stronie narodowcy.net można przeczytać: „Czyn można oceniać na różne sposoby. Nie ulega jednak wątpliwości jego szczere oddanie idei i gotowość poświęcenia życia dla zmazania hańby, jaką w opinii wielu był wybór Narutowicza na stanowisko głowy państwa polskiego".

Niewątpliwie, wybór Narutowicza był negatywnie oceniony przez polską większość w ówczesnej Rzeczypospolitej. Gdyby zliczyć głosy wyłącznie polskich parlamentarzystów, prezydentem byłby kandydat obozu narodowego, Maurycy Zamoyski. Głosy mniejszości narodowych zdecydowały o wyborze Narutowicza i to stało się kamieniem obrazy. Ówczesna narodowa prawica traktowała Gabriela Narutowicza, mutatis mutandis, jak dzisiaj środowiska Prawa i Sprawiedliwości traktują Bronisława Komorowskiego. Jednakże czyn Eligiusza Niewiadomskiego był działaniem całkowicie indywidulanym, niewspieranym przez organizacje narodowe. Nigdy obóz narodowy nie podpisał się pod tym czynem.

 

Pytam o Niewiadomskiego, bo 16 grudnia Ruch Palikota i SLD zamierza zorganizować manifestację, której celem będzie ni mniej, ni więcej, pokazanie, że obecnie odradzający się w postaci Marszu Niepodległości ruch narodowy może doprowadzić do tego samego, do czego posunął się Niewiadomski.

 

Sam Eligiusz Niewiadomski powinien być, i poniekąd już jest, przedmiotem dociekań historycznych. Są rzeczywiście tacy, którzy patrzą na niego z wielką życzliwością. Są także tacy, jak Leszek Miller i Janusz Palikot, którzy nie prowadząc dywagacji historycznych, potępiają go w czambuł. Są wreszcie tacy, którzy stawiają tezę o chorobie psychicznej Eligiusza Niewiadomskiego. Ja nie chcę tej trzeciej tezy wspierać, ale warto także zauważyć, że rzeczywistość historyczna bywa skomplikowana, a upraszczanie jej przez starych komunistów oraz neokomunistów nie jest dobrym sposobem debaty publicznej.

 

Problem w tym, że manifestacja planowana przez SLD i Ruch Palikota ma właściwie jeden cel – wcale nie chodzi im o uczczenie pamięci Narutowicza, ale pokazanie, że narodowcy mogą się kiedyś posunąć do tego, że pójdą strzelać do Tuska albo Komorowskiego. Zamierzacie jakoś odpowiedzieć na taką prowokację?

 

Delegacja Obozu Narodowo - Radykalnego prawdopodobnie pojawi się 16 grudnia pod Zachętą i będzie wzywać środowiska lewicowe do dystansu wobec historii i współczesnego opamiętania. Gdyby chcieć iść dalej w proponowaną przez te środowiska retorykę, to ja nie będę wahał się mówić, że partyjny aparatczyk Leszek Miller jest nowym Stalinem, a wywrotowy ideolog Janusz Palikot – nowym Trockim. Chleba od tego nikomu z nas nie przybędzie.

 

Rozmawiała Marta Brzezińska