Niemiecki Jugendamt to instytucja, która zajmuje się rozbijaniem rodzin i łamaniem fundalemtanych praw ludzkich. Od lat Jugendamty odbierają rodzicom dzieci z byle powodu. Celują przy tym w uderzaniu w polskie rodziny. Polskie dzieci są wyrywane matkom, a następnie trafiają do Niemców, którzy wychowują ich "po swojemu".
Tym razem oprócz zwykłego dla Niemców łamania praw człowieka doszło jednak do jeszcze bardziej bestialskiej zbrodni. Polakom, którzy mieszkali w Hanowerze od 2009 roku, w listopadzie roku 2013 Jugendamt odebrał dwie córki, 4-letnią Julię i 7-letnią Wiktorię. Hitlerowski, pardon, hanowerski urząd postąpił przy tym w zgodnej ocenie pełnomocników Polaków po prostu bez żadnej podstawy.
Co stało się z dziećmi? Trafiły do "rodziny zastępczej" Niemców. A ci bili je, gwałcili i najpewniej faszerowali lekami...
Rodzice podczas spotkań z dziećmi wydzielanych przez hitlerowskich, pardon!, hanowerskich urzędników, zauważyli, że na ciele dzieci są siniaki i skaleczenia. Dziewczynki zachowywały się też dziwnie, jakby były odurzone. Polacy zdecydowali się odebrać swoje dzieci z rąk niemieckich oprawców. W świetle nieludzkiego prawa niemieckiego dziewczynki porwali - i wrócili z nimi do kraju.
Dziewczynki trafiły w Katowicach do poradni psychologicznej. Lekarz uznał, że ich zeznania są wiarygodne: Były przez Niemców molestowane.
Haniebnym procederem, którym para się instytucja Jugendamtu powinna zająć się polska dyplomacja. W ciągu 26 lat wolnej Polski prawa Polaków w Niemczech są nieustannie lekceważone. Wbrew umowom, nie naucza się tam języka polskiego, Polacy nie mają statusu mniejszości, a Jugendamty traktują polskie rodziny jak dostarczyciela ludzi, których można traktować przerabiać sobie na Niemców. Tej pogardzie trzeba położyć kres!
wbw