Faculty of Advocates, gdyż tak się owa grupa nazywa, ostrzegło rząd szkocki, że jego plany przedefiniowania małżeństwa spowodują zagrożenie wolności do wyrażania swoich poglądów.
W połączeniu z Equality Act (tłum. Akt Równości) z 2010 r., projekt ustawy stworzy "konflikt" pomiędzy tymi, którzy w sumieniu nie zgadzają się z konceptem "homomałżeństwa" a "służbami publicznymi", które będą "zobowiązane promować małżeństwa tej samej płci" - twierdzi Faculty w swojej opinii wyrażonej podczas procesu konsultacji społecznych.
Na podstawie ustawy, wolność słowa wyrażająca się w sprzeciwie wobec przedefiniowania małżeństwa będzie dostępna jedynie przewodnikom religijnym, podczas gdy - jak wskazuje grupa - jest to prawo, które należy do wszystkich obywateli.
Przywołując sprawę Lilian Ladele, która przegrała swoją ostatnią apelację w Europejskim Trybunale Praw Człowieka, zauważyli, że od urzędników stanu cywilnego prawdopodobnie będzie się wymagało zatwierdzania małżeństw tej samej płci.
Jest o wiele więcej takich, którzy mogą uznać, że są w konflikcie pomiędzy ich prawem do wolności myśli, sumienia i religii, zgodnie z Artykułem 9 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka, a tym co oczekuje się jako rezultat obecnej ustawy. - Będą dotyczyć osób takich jak kapelani pracujący w sektorze publicznym, nauczyciele i rodzice zastępczy. Wszyscy oni będą poddani imperatywowi sektora publicznego jakim stanie się obowiązek równości. - mówią eksperci.
Faculty of Advocates nie jest ani chrześcijańską ani partyzancką grupą, ale niezależnym ciałem prawniczym autoryzowanym do obrony w jakiejkolwiek sprawie przed dowolnym ze szkockich sądów oraz zajmującym się szkoleniem prawników. Marriage and Civil Partnership Bill (Ustawa o Małżeństwie i Partnerstwie Cywilnym) proponuje stworzenie "małżeństw tej samej płci" i wprowadzenie możliwości ceremonii religijnych w przypadku zawierania związków partnerskich.
Faculty odmówiła komentarza nad samym konceptem "homomałżeństw", twierdząc, że "polityka wspierająca proponowaną ustawę nie jest kwestią, co do której Faculty of Advocates wyraża jakikolwiek pogląd, jako polityka jest sprawą dla parlamentu szkockiego." Grupa komentowała jedynie prawną "praktyczność" projektu, dodając, że rząd najwyraźniej nie uznał także tych fundamentalnych prawnie problemów w swoim Equality Impact Assessment (ustawodawstwie antydyskryminacyjnym).
Zauważyli także, że zezwolenie na "religjne" ceremonie związków partnerskich może generować dodatkowe problemy: "Gdy chodzi o małżeństwa tej samej płci, jeżeli zostaną uwzględnione w przepisach, to ciała religijne mogą poczuć się zmuszone do przewodniczenia ceremoniom rejestracji, gdyż inaczej godziłoby to w przepisy dyskryminacyjne, zawarte w Europejskiej Konwencji Praw Człowieka".
Inne efekty mogą dotyczyć finansowania organizacji charytatywnych prowadzonych przez grupy religijne:
"Czy władze lokalne będą mogły wynająć lokal grupie religijnej, która kieruje się przekonaniami sprzecznymi z powinnością równości? Czy lokalne władze będą kontynuować użytkowanie posiadłości kościelnych dla sprawowania swoich funkcji? Czy ciała, które nie będą wypełniały nowych obowiązków równości, będą zasługiwały na status charytatywnych?"
W teorii przedłożonej przez obronę ostrzegano także, że biorąc pod uwagę wpływ Westminsteru i Unii Europejskiej, rząd szkocki mógłby zmienić wytyczne dotyczące ustawy, co mogłoby oznaczać w przyszłości sprawy karne dla tych, którzy odmawiają uczestnictwa bądź poparcia "małżeństw gejowskich".
- Nie może być żadnej gwarancji, że przepisy zaprojektowane by implementować tę politykę, w przyszłości nie zostaną uznane za dyskryminujące i naruszające Artykuł 14 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka - utrzymują prawnicy.
Janyss Scott, radca królewski, powiedziała rządowi, że nie jest on w stanie zapewnić stu procentowej gwarancji ochrony.
- Małżeństwo do dnia dzisiejszego nie potrzebowało definicji, ponieważ odnośnie co do jego znaczenia, obowiązywał historyczny konsensus. Forma małżeństwa, do której odnosi się ustawa różni się od tej wynikającej z historycznego konsensusu. - mówiła Scott. - Ustawa planuje o wiele bardziej zróżnicowane społeczeństwo niż było w historii. Wybór statusu będzie się odbywać pomiędzy kawalerem, kohabitującym, znajdującym się w związku partnerskim lub małżonkiem.
Podczas, gdy rząd twierdzi, że ustawa respektuje "prawa ciał religijnych i celebransów" do odmowy uczestnictwa, tak jak w przypadku innych ustaw o "małżeństwie gejowskim", nie ma żadnej ochrony oferowanej "osobom innych zawodów, które mogą stanąć w obliczu konfliktu pomiędzy ich przekonaniami, a zmienioną naturą małżeństwa zawartą w ustawie".
MCC/LSN