Niemal jednym głosem apelują oni do Ojca Świętego, by przypomniał on wiernym, jakie jest prawdziwe nauczanie Kościoła i wycofał się z nieprawdziwych elementów swojej wypowiedzi. - Obecnie wydaje się niemal pewne, że „zgoda” czy „aprobata” Pawła VI na stosowanie antykoncepcji w przypadku zakonnic w Kongo, które mogły zostać zgwałcone nigdy nie istniała. Niestety ten mit został przywołaby przez papieża, jako fakt z historii Kościoła, i co ważniejsze, w sposób mogący sugerować, że jest to precedens, który trzeba uwzględnić w podejmowaniu decyzji o stosowaniu antykoncepcji w przypadku możliwości wad wrodzonych. Ten element przesuwa wypowiedź papieża Franciszka w nowe rejony. Nie spieramy się o historię Kościoła, ale o doktrynę moralną Kościoła. Stawka staje się o wiele wyższa – podkreśla dr Ed Peters, prawnik kanoniczny i wykładowca Sacred Heart Major Seminary in Detroit.
- Ci, którzy wspierają i bronią Magisterium, w szczególności Następcę św. Piotra, przed fałszywymi oskarżeniami, muszą potraktować słowa papieża Franciszka i ojca Lombardiego jako zaskakujące i niepokojące. Wydaje się, że papież powiedział coś fałszywego i przeciwnego zbawieniu. Mam wielką nadzieję, że się mylę – podkreślał prof. E. Christian Brugger, z Culture of Life Foundation w Waszyngtonie i wykładowca teologii moralnej w St. John Vianney Theological Seminary w Denver. Uczony dodaje przy tym, że wypowiedź na pokładzie samolotu, a także komentarz o. Lombardiego nie mają charakteru Magisterium i w związku z tym nie obowiązują katolików w sumieniu, ani nie mogą być traktowane jako nauczanie Kościoła.Brugger apeluje także do Ojca świętego, by ten przypomniał pełne nauczanie Kościoła o jedności aktu małżeńskiego, i o złu antykoncepcji.
- Franciszek powinien z całą pokorą pozwolić prowadzić się niezmiennej mądrości dwóch tysięcy lat Magisterium. On jest Piotrem. I powinien zacząć się tak zachowywać – napisał na swoim blogu dr Gerard Nadal, przewodniczący Coalition on Abortion/Breast Cancer i katolicki pisarz. Najmocniej jednak zabrzmiał głos Jill Stanek, pielęgniarki, która ujawniła, że w jej szpitalu dobija się dzieci, które przeżyły aborcję, a która sama jest protestantką. - Jako protestancka obrończyni życia jestem załamana. Zawsze uważałam Kościół katolicki za zaporę w kwestii antykoncepcji. Papież otworzył puszkę Pandory. On sprzeciwił się katolickiej doktrynie, która pozostaje także kamieniem węgielnym ruchu pro life, nawet jeśli ludzie nie zdają sobie z tego sprawy. Ta wypowiedź podważa moje zaufanie do solidności doktryny katolickiej. Nie wierzę, że to się stało. To wywołuje kryzys Kościoła – uzupełnia Stanek.
Tomasz P. Terlikowski